Ja mam cukrzyce (t. I) - formalnie też powinienem z piwa zrezygnować. Ale dla mnie była by to rezygnacja z życia... Zresztą wbrew temu to twierdzą konowały, piwo mi służy.
browerzysta, abstynent i nałogowy piwoholik c[]
Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham piwo :]
Ja mam cukrzyce (t. I) - formalnie też powinienem z piwa zrezygnować. Ale dla mnie była by to rezygnacja z życia... Zresztą wbrew temu to twierdzą konowały, piwo mi służy.
No to jest nas przynajmniej dwóch słodkich .
Piwo też mi ogólnie rzecz biorąc służy ale mam parę takich marek po których cukry szaleją.
nie na temat w ogóle.
Ostatnio sie dowiedziałem że mam dne moczanową i jak mi zalezy na zdrowiu to musze odstawić min. Piwo
Nie do końca. Piwo czasem warto wypić żeby sprawić przyjemność nerkom
Ja już jakieś 8-9 lat żyję z dną, piwa sobie nie odmawiam i tylko raz miałem problemy z bolącym paluchem.
PS. Arzy, widzę że mamy kolejne wspólne trzy literki Kiedyś próbowałem przestrzegać diety zalecanej przy dnie, chyba od razu lepiej poprosić o eutanazję.
Dieta, jaką zalecił mi lekarz przy okazji spuchniętego palucha całkowicie kłóci się z dobrym smakiem .
Pomimo jej nieprzestrzegania, nawrót nie wystąpił już od ponad roku. Coś ta nasza medycyna chyba błądzi...
Być może (oby !) to nie dna...
Dalekosiężny
Obserwator
Obiektów
Dynamicznie
Epatujących
Ciekawymi
Koncepcjami
Kiedyś do rezygnacji z picia piwa pośrednio zmuszała wścieklizna.
Dawno temu ugryzł mnie kot dachowiec. Lekarz, który nie miał do tego uprawnień, zaordynował mi 30 zastrzyków w brzuch. Zanim się okazało, że kot nie był wściekły, a lekarz uprawiał radosną twórczość medyczną, zdążyłem przyjąć kilka ukłuć. Leczenie było niepotrzebne, ale przez pół roku nie mogłem pić alkoholu w żadnej postaci. Teraz pewnie medycyna poszła do przodu. Wiem na pewno, że leczenie wścieklizny przebiega w mniej bolesny sposób. Może i w kwestii picia piwa w tym czasie także osiągnięto jakiś postęp.
Comment