Przy piwie o kosztach hodowli

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Małażonka
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2003.03
    • 4602

    Przy piwie o kosztach hodowli

    Do założenia takiego wątku namówiła mnie Cyrkonia, pisząc tymi słowy:

    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Cyrkonia Wyświetlenie odpowiedzi
    Swoją drogą.......... ludzie żyją ze sprzedaży kotów........... np. babka która ma babcię mojego BiałegoDrania, ma w swojej hodowli ponad 15 kotek...... licząc, że każda z kotek może mieć raz do roku kociaki (np. 5) to .......... 15 kotek x 5 kociaków x 1500zł za kociaka = 112500 PLN.
    Ja na swoje koty wydawałam około 300zł. Od kiedy wpieprzają tylko suchą karmę i mięcho (koniec z jedzeniem z puszek), wydaję na koty około 150 zł.
    Kociaki są przy kotce tylko przez 3 miesiące...... więc........... ja tam strzelam, że z wystawami, szczepieniami itp. babka nie wydaje więcej niż 50tys rocznie na te koty......
    myślę że nie jedna osoba chciałaby siedząc w domu zarabiać te 60tys rocznie......

    P.S. oczywiście działa to efekt skali.......... im więcej futer tym tańsze utrzymanie w przeliczeniu na jednego futrzastego
    Bardzo mnie bawią takie teksty jak to dużo na hodowli zarobić można… Nawet na tak dużej hodowli, zarobek jeśli jest w ogóle, to marny strasznie. Odłóżmy zatem emocje na bok i policzmy biznes-plan Pani, która w ten sposób chciała zarabiać na życie:

    Przyjmijmy te 5 kociąt średnio na każdą kotkę w hodowli (chociaż u Maine coonów średnio rodzą się cztery młode): „czysty zarobek” Pani wynosi: 5 kociąt x 15 kotek x 7 kryć (Cyrkonia w temacie "nasze piwne ryjki" przyjęła jedno krycie rocznie) = 525 kociąt w cenie 1500 PLN, czyli „zarobiła „ owa Pani: 787 500 PLN

    A teraz przejdźmy do listy wydatków:
    - kotka hodowlana dobra w typie to wydatek minimum 3 000 PLN (już i tak mocno zaniżony), czyli Pani za swoje kotki zapłaciła 15 x 3 000 = 45 000 PLN
    - ponieważ Pani planowała założyć hodowlę, czekały Ją opłaty związkowe: rejestracja siebie (20 PLN), rejestracja kotów (15x 20 PLN = 300 PLN), osiem lat (przez taki czas można kotkę rozmnażać) płaciła składki w wysokości ok. 80 PLN rocznie. Następnie musiała złożyć o przydomek hodowlany, który kosztuje 2 000 PLN. Chcąc rozmnożyć jednorazowo każdą z kotek musiała Pani zakupić w klubie karty miotu, które kosztują 10 PLN, a więc 15 kotek x 7 lat (bo dopiero w wieku jednego roku kotkę dopuszcza się do kocura) x 10 PLN = 1 050 PLN. W sumie (nie liczę jeszcze rodowodów kociąt) Pani w związku musiała zapłacić 4 010 PLN
    - dalej: trzeba za prowadzenie hodowli zapłacić podatek płacony od jednego „stałego” kota w hodowli w kwocie 27 PLN za rok. Zatem podatek Panią wyniósł: 27 PLN x 15 kotek x 8 lat = 3 240 PLN
    - w trakcie ośmiu lat Pani musiała swoje kotki szczepić na podstawowe choroby wirusowe (co roku przez 8 lat), czyli 40 PLN (za szczepienie) x 15 kotek x 7 lat (bo pierwsze szczepienie było w wieku roku i trzech miesięcy). Za te szczepienia Pani zapłaciła 4 200 PLN
    - jeśli koty jeździły na wystawy, to w tym czasie obowiązywały je również szczepienia przeciwko wściekliźnie, liczmy, że załatwiła wszystkie wystawy w dwa lata, to za te szczepienia zapłaciła: 2 lata x 15 kotek x 45 PLN = 1350 PLN
    - wystawy – temat rzeka, ja za jedną wystawę wyjazdową płacę ok. 600 – 1000 PLN. Powiedzmy, że Pani pojechała z każdą z kotek trzy razy (ja z moimi byłam odpowiednio: z Elzą – 9 razy, z Fantasią – 8, z Emirem – 4 razy, z Alhambrą -2 razy, z Zythkiem x1 oraz z miotem Fantasii x 1) , a więc 15 kotek x 3 wystawy x 600 PLN = 27 000 PLN
    - kotki trzeba wyżywić, inaczej się nie da. Ty za swoje dwa koty płacisz 150 PLN miesięcznie, czyli 75 PLN na kota. Biorąc pod uwagę, że 5 miesięcy w ciągu roku kotka musi być karmiona inaczej i więcej (ciąża i okres karmienia), to ja u Pani liczę: 5 miesięcy 200 PLN i 7 miesięcy po 75 PLN (w ciągu roku), zatem: wyżywienie w ciąży i w okresie karmienia wyniosło Panią: 200 PLN x 15 kotek x 5 miesięcy x 7 (w ciągu siedmiu lat, w których mogła być rozmnażana kotka) = 105 000 PLN, a w okresie pomiędzy ciążami 75 PLN x 15 kotek x 7 miesięcy x 7 = 55 125 PLN, dodajmy jeszcze do tych siedmiu lat – 9 miesięcy po 75 PLN od kotki (zanim kotki dorosły do rozmnażania) , czyli 9 x 75x 15 = 10 125 PLN. Czyli kwestię wyżywieniową kotek zamykamy w kwocie 170 250 PLN.
    - koty również chorują, ale liczmy, że Pani miała wyjątkowe szczęście i Jej koty nie chorowały naprawdę minimalnie i, że Pani na jedną kotkę w miesiącu musiała wydać w lecznicy 30 PLN, czyli 30 PLN x 15 kotek x 12 miesięcy x 8 lat = 43 200 PLN
    - Maine coony – często mają genetyczne problemy sercowe (przerostową kardiomiopatię), które u kotek hodowlanych należy wyeliminować. Badanie takie w Warszawie kosztuje 250 PLN, czyli za 15 kotek Pani zapłaciła 250 x 15 = 3 750 PLN
    - aby kotkę pokryć – należy przed każdym kryciem przeprowadzić testy FeLV i FIV, które kosztują 100 PLN, czyli za to badanie Pani zapłaciła 100 PLN x 15 kotek x 7 (bo każda miała siedem kryć) = 10 500 PLN
    - teraz należałoby zapłacić za „randkę”, koszt zależy oczywiście od kocura, którym kryjemy, jego osiągnięć wystawowych itp. Powiedzmy jednak, że hodowcy umówili się na cenę jednego kociaka, czyli 1 500 PLN. Zatem za krycie zapłaciła Pani: 1 500 PLN x 15 kotek x 7 kryć = 157 500 PLN
    - liczmy, że żadnych problemów ciążowych nie było i za opiekę weterynaryjną w czasie ciąży Pani zapłaciła jedynie 500 PLN od kotki (w trakcie jednej ciąży), czyli 500 PLN x 15 kotek x 7 ciąż = 52 500 PLN
    - dobra, kotki urodziły (każda sama, o żadnych cesarkach tu nie piszemy) szczęśliwie w sumie 525 kociąt. Z początku (4 tygodnie) matki zabezpieczały im wszystko, ale potem musiała Pani te darmozjady wykarmić, czyli liczmy 525 kocięta x 2 miesiące wyżywienia x 250 PLN (z doświadczenia wiem, że taniej się nie da) = 262 500 PLN
    - kociaki trzeba dwukrotnie zaszczepić na podstawowe choroby wirusowe, czyli 525 kociąt x 40 PLN x 2 = 42 000 PLN- kociakom należą się rodowody, które kosztują 40 PLN od kociaka, a więc 525 x 40 = 21 000 PLN
    Razem w ciągu 8 lat Pani zapłaciła za prowadzenie hodowli 848 000 PLN, czyli dostała w plecy „tylko” 60 500. A i tak jest wielką szczęściarą, bo ilu hodowli choroby się nie imają, w ilu ani razu nie zdarza się choroba wykluczająca kota z hodowli, w ilu nie spotkano się z cesarskimi cięciami… Oczywiście nie piszę już o takich sprawach jak kocie kosmetyki, jakże niezbędne na wystawach i o wielu różnych innych kosztach, które hodowcy ponosić muszą…

    No, a teraz zapraszam do dyskusji....
    Last edited by Małażonka; 2007-06-21, 14:04.

  • arcy
    Pułkownik Chmielowy Ekspert
    • 2002.07
    • 7538

    #2
    Jesteś pewna, że wszyscy hodowcy karmią tak dobrze jak Ty? I że nie załatwiają kwestii pokrycia w pewnej części we własnym zakresie, zostawiając sobie (lub kupując z innej hodowli) np. jednego kocurka, który potem "obsłuży" kotki, poza własną matką?

    Poza tym, nasuwa mi się pewna wątpliwość - gdyby rzeczywiście do interesu trzeba było dopłacać, zabrakłoby chętnych do jego prowadzenia.
    Last edited by arcy; 2007-06-21, 14:27.

    Comment

    • Maidenowiec
      Major Piwnych Rewolucji
      • 2004.07
      • 2287

      #3
      Tylko, że Małażonka jest uczciwa i chwała jej za to. Ja np. mam Maine Coon'a z mało (a nawet wcale) uczciwej hodowli i generalnie gdyby nie to, że nie chce mi się na południe jechać, a potem siedzieć w pierdlu to bym zrobił właścicielce srogą krzywdę, ot tak dla zasady.
      Surowce i akcesoria piwowarskie i serowarskie - Piwodziej.pl

      Thou shallt not spilleth thy beer!

      Przy wysokim stężeniu alkoholu organizm człowieka znajduje się blisko śmierci i instynktownie dąży do przedłużenia rodu.

      Comment

      • Małażonka
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2003.03
        • 4602

        #4
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
        Jesteś pewna, że wszyscy hodowcy karmią tak dobrze jak Ty? I że nie załatwiają kwestii pokrycia w pewnej części we własnym zakresie, zostawiając sobie (lub kupując z innej hodowli) np. jednego kocurka, który potem "obsłuży" kotki, poza własną matką?

        Poza tym, nasuwa mi się pewna wątpliwość - gdyby rzeczywiście do interesu trzeba było dopłacać, zabrakłoby chętnych do jego prowadzenia.
        Oczywiście, że własny kocur upraszcza sprawę, szczególnie jeśli nie jeździ na wystawy. W takim wypadku w przeciągu ośmiu lat owa Pani może zarobić nawet 77 000 PLN, co daje 802 PLN w miesiącu. Biorąc pod uwagę miesięczne utrzymanie kotów (16 x 75 PLN = 1 200 PLN), nie licząc weterynarza i innych kocich opłat, to raczej ciężko owej Pani byłoby wyżyć z hodowli.

        A dlaczego hodowle, mimo że nie są rentowne, istnieją? Odpowiedź jest prosta – to hobby hodowców. To ich duma. I warto poświęcić niemało grosza by cieszyć się swoimi kociakami. Kociakami, które dziś mieszkają w nowych domach, z którymi ma się cały czas kontakt. Prawdziwi hodowcy nie uczestniczą tylko w pierwszych trzech miesiącach życia swoich kociąt, ale pośrednio w całym ich życiu. I dlatego właśnie hodowcy istnieją...

        Oczywiście inną bajką są pseudohodowle, ale to już dla wytrwałych o mocnych nerwach

        Comment

        • Aga_mirton
          D(r)u(c)h nieuchwytny
          • 2007.06
          • 3

          #5
          Ja co prawda jedynie podczytywałam to forum, głownie z uwagi na fakt, iż piwowarem nie jestem. Pozostanę wierna winom i produktom powstałym dzięki ich termouszlachetnieniu

          Zostałam tu jednak przywleczona przez kolegę Wesołego jako, że temat jest mi bliski

          Witam koleżankę z miau.pl - coś mały ten świat

          Mam hodowlę brytyjczyków, w dodatku w rzadkim umaszczeniu. Moje koty hodowlane są importowane. Rodzą bardzo rzadko. Wystawiane są często Wniosek nasuwa się sam - nijak na takiej hodowli zarobić nie można, choćby nie wiem jakie kalkulacje przeprowadzić.

          Oczywiście są hodowcy, a raczej "hodowcy", którzy w ten sposób zarabiają. W moim przekonaniu jest to jednak niemożliwe bez uszczerbku dla samych kotów i bez rozwijania hodowli. No cóż, takich rozmnażaczy w PL jest całkiem sporo. Powstała nawet specjalna akcja przeciwko takim hodowlom RASOWY=RODOWODOWY (więcej na www.rodowod.republika.pl ) .
          Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi zakładając hodowlę myśli: tanio kupić, szybko mieć kocięta, drogo sprzedać Takie przypadki życie szybko weryfikuje

          Mój TŻ kiedyś powiedział: - gdybym wiedział ile będzie kosztowała ta cała impreza z kotami, od razu bym się rozwiódł
          To bardzo drogie hobby, ale za to jakie przyjemne !
          Last edited by Aga_mirton; 2007-06-21, 16:43.

          Comment

          • Małażonka
            Major Piwnych Rewolucji
            • 2003.03
            • 4602

            #6
            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Aga_mirton Wyświetlenie odpowiedzi
            (...)Witam koleżankę z miau.pl - coś mały ten świat (...)
            Oj, maleńki. Arcy też się pojawia na miau

            I przy okazji, co prawda nie w temacie, ale witam na forum piwnym. Warzyć nie musisz, wystarczy, że Ci piwo smakuje i lubisz podzielić się swoimi wrażeniami z innymi. A na spotkania wrocławskie warto zajrzeć - bawią się tam nieźle

            PS. Dla nieuświadomionych: TŻ - to Towarzysz Życia

            Comment

            • arcy
              Pułkownik Chmielowy Ekspert
              • 2002.07
              • 7538

              #7
              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Małażonka Wyświetlenie odpowiedzi
              Arcy też się pojawia na miau
              Ale tylko wtedy jak powiększam swoją "hodowlę" Na marginesie - jej koszty też są całkiem niezłe.

              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Małażonka Wyświetlenie odpowiedzi
              PS. Dla nieuświadomionych: TŻ - to Towarzysz Życia
              Ech, ten slang branżowy
              Last edited by arcy; 2007-06-25, 13:16.

              Comment

              • Małażonka
                Major Piwnych Rewolucji
                • 2003.03
                • 4602

                #8
                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
                Ale tylko wtedy jak powiększam swoją "hodowlę" Na marginesie - jej koszty też są całkiem niezłe (...)
                Tym samym sam sobie odpowiedziałeś na własne wątpliwości:
                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
                (...)gdyby rzeczywiście do interesu trzeba było dopłacać, zabrakłoby chętnych do jego prowadzenia.

                Comment

                • arcy
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  • 2002.07
                  • 7538

                  #9
                  O nie, to nie to samo. U mnie nie będzie rozmnażania, wystaw, ani sprzedaży. Nieprzypadkowo pojawił się tam cudzysłów.

                  Comment

                  • Małażonka
                    Major Piwnych Rewolucji
                    • 2003.03
                    • 4602

                    #10
                    Ja tylko zauważyłam, że za przyjemność, jaką niewątpliwie jest obcowanie z kotami - trzeba płacić. A jednak ludzie mają koty i z przyjemnością płacą za nie
                    Tak samo jest z hodowlami...

                    Comment

                    • arcy
                      Pułkownik Chmielowy Ekspert
                      • 2002.07
                      • 7538

                      #11
                      Jednakże na hodowlach cieniem kładzie się fakt regularnego zmuszania kotek do zachodzenia w ciążę i późniejsza sprzedaż potomstwa. W momencie kiedy zaczynają się przychody, kończy się hobby a zaczyna rachunek ekonomiczny.

                      Comment

                      • Małażonka
                        Major Piwnych Rewolucji
                        • 2003.03
                        • 4602

                        #12
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
                        (...) fakt regularnego zmuszania kotek do zachodzenia w ciążę i późniejsza sprzedaż potomstwa.(...)
                        Ciekawie to określiłeś...
                        Sugerujesz zatem, że hodowcy wbrew instynktom swych kotów i w złej wierze - regularnie (swoją drogą określ, proszę, co to znaczy) kojarzą koty w celu ściśle określonych zysków? Dobro zwierząt jest dla nich (w Twoim mniemaniu) nieistotne, istotny jest ten zysk, do którego nawet nie zamierzają się przyznawać?
                        Arcy, zastanów się dobrze, czy piszesz o hodowlach, czy o pseudohodowlach (czy jak wolisz prawiehodowlach, gdzie prawie robi wielką różnicę)
                        Last edited by Małażonka; 2007-06-25, 16:58.

                        Comment

                        • arcy
                          Pułkownik Chmielowy Ekspert
                          • 2002.07
                          • 7538

                          #13
                          Wbrew instynktom, bo partnerzy są starannie dobierani, nie ma tam miejsca na dobór naturalny. Nie mówiąc już o uczuciach Nie twierdzę, że w złej wierze, ale że z myślą o dochodzie (niekoniecznie zysku), owszem. Gdyby kwestia sprzedaży nie była istotna, nie byłoby takich korowodów z rodowodami.

                          Nie twierdzę, że hodowcy nie dbają o dobro kotów. Twierdzę natomiast, że do samej przyjemności obcowania z kotami nie jest konieczne ich rozmnażanie i sprzedawanie potomstwa za kwoty wyższe niż symboliczne.

                          Zresztą, samo słowo hodowla oznacza coś więcej, niż sam fakt posiadania zwierząt. Ja mam dwa koty i nie czuję się hodowcą. Podobnie jak wszyscy moi znajomi, posiadający od jednego do kilku kotów rasy europejskiej, czyli tzw. dachowców. Nikt z nas ich nie rozmnaża - wręcz przeciwnie, to rozmnażanie jest im uniemożliwiane w trosce o los potomstwa, którego nikt nie chce potem kupić nawet za złotówkę i trzeba się naprawdę nagimnastykować, żeby ktoś wziął takie koty za darmo.

                          Regularnie to znaczy w sposób ściśle kontrolowany, bez jakiejkolwiek możliwości aby górę wzięły naturalne instynkty.

                          Comment

                          • Małażonka
                            Major Piwnych Rewolucji
                            • 2003.03
                            • 4602

                            #14
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
                            Wbrew instynktom, bo partnerzy są starannie dobierani, nie ma tam miejsca na dobór naturalny. Nie mówiąc już o uczuciach (...)
                            Przede wszystkim nie personifikuj uczuciowości kotów. W trakcie krycia działa instynkt - nic innego
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
                            (...)Twierdzę natomiast, że do samej przyjemności obcowania z kotami nie jest konieczne ich rozmnażanie i sprzedawanie potomstwa za kwoty wyższe niż symboliczne (...)
                            Każdy hodowca ma prawo swoje koty oddać. Nikt mu nie broni. Ja jednak stoję na stanowisku, że bardziej szanuje się to, za co trzeba zapłacić. Jak na razie miałam wyjątkowe szczeście do domów, w których żyją moje kocięta, ale po pierwszych rozmowach - tak naprawdę nie możesz być w 100% pewien, że oddajesz kocię w naprawdę odpowiedzialne ręce....
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
                            (...)Nikt z nas ich nie rozmnaża - wręcz przeciwnie, to rozmnażanie jest im uniemożliwiane w trosce o los potomstwa, którego nikt nie chce potem kupić nawet za złotówkę i trzeba się naprawdę nagimnastykować, żeby ktoś wziął takie koty za darmo.
                            I słusznie, kotów domowych jest zbyt wiele. Kotów bezdomnych, które szukają jakiegokolwiek domu.
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
                            (...)Regularnie to znaczy w sposób ściśle kontrolowany, bez jakiejkolwiek możliwości aby górę wzięły naturalne instynkty.
                            To chyba dobrze? Koty w ciągu roku mogą mieć 4 lub 5 miotów. Wyobrażasz sobie, że odpowiedzialny hodowca pozwoli swojej kotce na tak częste porody. Ciekawe, ile by taka kotka pociągnęła. Człowiek, chcąc prowadzić hodowle, musi wziąć na siebie odpowiedzialność, zarówno za swoje koty, jak i za ich ewentualne potomstwo...
                            Last edited by Małażonka; 2007-06-26, 09:19.

                            Comment

                            • arcy
                              Pułkownik Chmielowy Ekspert
                              • 2002.07
                              • 7538

                              #15
                              Chyba oddaliliśmy się od sedna tematu. Ja nie neguję idei prowadzenia hodowli. I nie twierdzę, że to sposób na dorobienie się fortuny. Jednak nie zgodzę się z twierdzeniem, że to jest hobby do którego należy wyłącznie dokładać. Jeśli nawet dochody ze sprzedaży miotów mają służyć pokryciu kosztów związanych z prowadzeniem hodowli, to jednak sam fakt sprzedaży i działania go wspomagające (rodowody, zdobywanie tytułów na wystawach) czyni z nich przedsięwzięcie ekonomiczne.

                              I o ile jestem w stanie uwierzyć, że Ty nie kierujesz się chęcią zysku, to nie uwierzę. że wszyscy do tego dokładają.

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X