Moja Matula często obdarza mnie przeczytanymi „Detektywami”. I tak oto, w dniu wczorajszym weszłam w posiadanie numeru szóstego tego czasopisma, w którym między innymi przeczytałam:
„Krzysztof G. miał w życiu dwie namiętności. Jedną z nich było piwo, drugą pociągi. Realizował je na własny sposób. (...) Nie trzymał się żadnej ulubionej marki, jak robi to większość piwoszy, ale czerpał radość z wyszukiwania coraz to nowych, nieznanych mu jeszcze gatunków. Odnajdując na półce sklepowej jakąś po raz pierwszy widzianą puszkę, czuł się niemal jak odkrywca nowego lądu.
Zamiłowanie Krzysztofa G. do pociągów natomiast przejawiało się w najprostszy z możliwych sposobów – uwielbiał nimi podróżować. (...)”
Teraz, by wszyscy byli w temacie powiem, co ów Krzysztof G. zmajstrował. Otóż zamordował niejakiego Marka S., mieszkańca Poznania – dlaczego i po co na razie nie napisano... Poszukiwania zabójcy więc trwały:
„(...)Jedynie sąsiadka z tego samego piętra (co ofiara – przyp. mój ;-)), osiemdziesięcioletnia staruszka, spędzająca sporo czasu na zmianę – to przy oknie, to przy wizjerze w drzwiach, zauważyła młodego mężczyznę. Widziała go jedynie z tyłu i nie pamiętała nawet, jak był ubrany, ale dostrzegła pewien charakterystyczny szczegół – ów mężczyzna miał dosyć długie włosy zaczesane w „kucyk”. (....)
Ktoś, kto na początku 2004 roku odwiedziłby Wojewódzką Komendę Policji w Poznaniu, miałby wrażenie, że odbywa się w niej konkurs fryzjerski. W poczekalni siedziało kilku mężczyzn, z których każdy miał włosy, niezależnie od ich koloru, spięte w mniejszy lub większy „kucyk”. Wszyscy oni wchodzili kolejno do pokoju, w którym były sprawdzane ich dane i alibi na dzień zabójstwa Marka S.(...) Kolejni z nich, doprowadzani na komendę okazywali się być czystymi jak łza. No, może nie wszyscy. Niektórzy byli nawet notowani, ale każdy z nich miał alibi na dzień, w którym Marek S. został zamordowany. Wszystko zaczynało wskazywać na to, że zbrodni musiał dokonać ktoś przyjezdny. (...)”
Dalsze śledztwo wykazało, że przy ofierze znaleziono kilka puszek po niszowym piwie, które to dostać można było jedynie w okolicznym sklepie monitorowanym z kamery.
„(....) Miłośników tego piwa komisarz Markowski znalazł na taśmie ośmiu, ale tylko jeden z nich miał włosy zaczesane w „kucyk”. Ujęcie okazało się na tyle wyraźne, że można było je powiększyć. Zostało rozesłane do jednostek policji w całej Polsce i opublikowane w prasie (...) Niespełna miesiąc później przyszła informacja (...). Poszukiwany mężczyzna z „kitką” został zidentyfikowany jako (...) Krzysztof G. Niestety, był to chwilowo ostatni sukces policji, ponieważ Krzysztofa G. już od wielu miesięcy nie widziano w jego miejscu zamieszkania (...)
Dalsze żmudne śledztwo przyniosło jeszcze jedno odkrycie. Krzysztof G. był prawdziwym rekordzistą w zakresie nieuregulowanych mandatów za jazdę pociągiem bez biletu. Tylko w ciągu dwóch lat udało mu się uzbierać ich kilkaset , głównie na trasach Koszlin – Szczecin – Poznań – Kraków - Warszawa. Porównując daty wystawienia tych mandatów można spokojnie powiedzieć, że spędzał życie w pociągu (...)”
Biorąc pod uwagę dopisek na dole artykułu „personalia, nazwa piwa i niektóre szczegóły zostały zmienione”, można z dużym prawdopodobieństwem przypisać temu opisowi jednego z forumowiczów... Maruśka, w coś Ty się wpakowała?????
„Krzysztof G. miał w życiu dwie namiętności. Jedną z nich było piwo, drugą pociągi. Realizował je na własny sposób. (...) Nie trzymał się żadnej ulubionej marki, jak robi to większość piwoszy, ale czerpał radość z wyszukiwania coraz to nowych, nieznanych mu jeszcze gatunków. Odnajdując na półce sklepowej jakąś po raz pierwszy widzianą puszkę, czuł się niemal jak odkrywca nowego lądu.
Zamiłowanie Krzysztofa G. do pociągów natomiast przejawiało się w najprostszy z możliwych sposobów – uwielbiał nimi podróżować. (...)”
Teraz, by wszyscy byli w temacie powiem, co ów Krzysztof G. zmajstrował. Otóż zamordował niejakiego Marka S., mieszkańca Poznania – dlaczego i po co na razie nie napisano... Poszukiwania zabójcy więc trwały:
„(...)Jedynie sąsiadka z tego samego piętra (co ofiara – przyp. mój ;-)), osiemdziesięcioletnia staruszka, spędzająca sporo czasu na zmianę – to przy oknie, to przy wizjerze w drzwiach, zauważyła młodego mężczyznę. Widziała go jedynie z tyłu i nie pamiętała nawet, jak był ubrany, ale dostrzegła pewien charakterystyczny szczegół – ów mężczyzna miał dosyć długie włosy zaczesane w „kucyk”. (....)
Ktoś, kto na początku 2004 roku odwiedziłby Wojewódzką Komendę Policji w Poznaniu, miałby wrażenie, że odbywa się w niej konkurs fryzjerski. W poczekalni siedziało kilku mężczyzn, z których każdy miał włosy, niezależnie od ich koloru, spięte w mniejszy lub większy „kucyk”. Wszyscy oni wchodzili kolejno do pokoju, w którym były sprawdzane ich dane i alibi na dzień zabójstwa Marka S.(...) Kolejni z nich, doprowadzani na komendę okazywali się być czystymi jak łza. No, może nie wszyscy. Niektórzy byli nawet notowani, ale każdy z nich miał alibi na dzień, w którym Marek S. został zamordowany. Wszystko zaczynało wskazywać na to, że zbrodni musiał dokonać ktoś przyjezdny. (...)”
Dalsze śledztwo wykazało, że przy ofierze znaleziono kilka puszek po niszowym piwie, które to dostać można było jedynie w okolicznym sklepie monitorowanym z kamery.
„(....) Miłośników tego piwa komisarz Markowski znalazł na taśmie ośmiu, ale tylko jeden z nich miał włosy zaczesane w „kucyk”. Ujęcie okazało się na tyle wyraźne, że można było je powiększyć. Zostało rozesłane do jednostek policji w całej Polsce i opublikowane w prasie (...) Niespełna miesiąc później przyszła informacja (...). Poszukiwany mężczyzna z „kitką” został zidentyfikowany jako (...) Krzysztof G. Niestety, był to chwilowo ostatni sukces policji, ponieważ Krzysztofa G. już od wielu miesięcy nie widziano w jego miejscu zamieszkania (...)
Dalsze żmudne śledztwo przyniosło jeszcze jedno odkrycie. Krzysztof G. był prawdziwym rekordzistą w zakresie nieuregulowanych mandatów za jazdę pociągiem bez biletu. Tylko w ciągu dwóch lat udało mu się uzbierać ich kilkaset , głównie na trasach Koszlin – Szczecin – Poznań – Kraków - Warszawa. Porównując daty wystawienia tych mandatów można spokojnie powiedzieć, że spędzał życie w pociągu (...)”
Biorąc pod uwagę dopisek na dole artykułu „personalia, nazwa piwa i niektóre szczegóły zostały zmienione”, można z dużym prawdopodobieństwem przypisać temu opisowi jednego z forumowiczów... Maruśka, w coś Ty się wpakowała?????
Comment