Myślę że kwestia zadymionych knajp ma głównie związek z kiepską wentylacją owych przybytków. Obojętnie czy tam będzie paliło się w kominku czy też ktoś puści dymka to i tak będzie tam śmierdziało dymem. Niektóre knajpy radzą sobie dobrze z tym problemem nie dopuszczając zbytnio do powstawania konfliktu palący kontra nie palący.
Dobra wentylacja oczywiście ułatwia życie. Jednakże chyba tylko we wrocławskim Spiżu jest w miarę sprawna (ja taką tam zauważyłem). Knajpa typu Instytut niestety nie zainstaluje wentylacji która sprawnie usunie dym z wyznaczonuch miejsc z powodu jej kosztów inwestycyjnych i eksploatacyjnych. W większości knajpek i knajp wentylacja to wentylatorek wyciągowy w toaletach włączający się tylko w momencie zapalenia światła w toalecie oraz dziura w ścianie.
JAckson napisał(a)
Mogę zrozumieć jedynie fajczarzy co wypalają 1 fajkę na posiedzeniu knajpianym
Trudno, jakoś wytrzymam bez Twojego zrozumienia Cieszę się jednak, że mimo wszystko my, palacze, posiadamy jakieś inne zalety, skoro niepalący decydują się z nami męczyć w knajpach
Prawda jest taka, że nawet jeśli będą knajpy dla niepalących, to każde towarzystwo zazwyczaj składa się z mieszanki palących i niepalących. Więc albo grupa się podzieli na dwie, albo niepalący pójdą z palącymi, bo przecież bidoki są uzależnione, więc nigdy w życiu nie pójdą na piwo do knajpy dla niepalących
Ja osobiście potrafię nie palić parę dni, ale w knajpie przy piwie nadrabiam zaległości. Choć zdarza mi się, że jeśli jestem w towarzystwie samych niepalących, to też nie palę, albo palę w ostateczności i dużo mniej niż zwykle
Ale rzucać nie zamierzam. palenie podoba mi się i już!
Marusia napisał(a) Trudno, jakoś wytrzymam bez Twojego zrozumienia Cieszę się jednak, że mimo wszystko my, palacze, posiadamy jakieś inne zalety, skoro niepalący decydują się z nami męczyć w knajpach
Mnie nie męczy obecność palaczy tylko dymu. Akurat nasze spotkania na Bartku nie są takie tragiczne Bywałem już w miejscach gdzie dym szczypał w oczy.
Tak jak piszesz palacze mają też pewne zalety dla których wart się z nimi spotykać. Za to my niepalący mamy tę wadę, że ciągle gadamy że dym papierosowy śmierdzi
Borysko napisał(a) Nawet najlepsza wentylacja nie poradzi kilkudziesięciu "kominom" w knajpie. Przydałyby się wydzielone pomieszczenia dla niepalących.
A w przypadku kominka jest to kwestia "cugu" a nie wentylacji
nie wiem, może w centrum kraju sobie nie radzą owe instalacje. W Opolu jest kilka przybytków, których systemy wentylacyjne sobie radzą bez problemu nawet gdy palących jest większość (co niestety nie zmienia faktu że nie ma tam sensownego piwa). Co do kwestii tehniczno-kominkowych nie wypowiadam się.
Marusia napisał(a) Ale rzucać nie zamierzam. palenie podoba mi się i już!
Muszę przyznać, że od jakiegoś czasu noszę w sobie ogromną ochotę palenia tytoniu - choć nie paliłem i nie palę. Zapotrzebowanie na nikotynę wzmaga się zwłaszcza podczas wizyt w sklepach specjalistycznych z gatunkowym tytoniem.
may napisał(a) (...)Zapotrzebowanie na nikotynę wzmaga się zwłaszcza podczas wizyt w sklepach specjalistycznych z gatunkowym tytoniem.
Taki syndrom mają zwłaszcza fajczarze jak spotkają jakiś ciekawy tytoń, względnie - dobry, a dawno nie palony tytoń. Wtedy to po prostu MUSISZ kupić
Ale gdzie jest w Polsce obecnie dobrze zaopatrzony sklep z gatunkowym tytoniem? Mamy w Łodzi 6 dużych trafik - takich z wyborem fajek i akcesoriów i tytoniowe pustki w nich... No, ale jesteśmy w UE... Ciekawe, że Czesi też są w UE a tytoni w trafikach mają pełen wybór.
dziku napisał(a) ...Mamy w Łodzi 6 dużych trafik - takich z wyborem fajek i akcesoriów i tytoniowe pustki w nich... No, ale jesteśmy w UE....
Po wejściu Polski do UE niebotycznie wzrosła akcyza na tytoń fajkowy. W rezultacie od 1 maja do końca października nie sprowadzono do Polski oficjalnie ani jednego grama tytoniu fajkowego. Fiskus oczekiwał nie wiadomo jakiego wzrostu wpływów z tego tytułu, a tu kompletna kicha. Ale dla palaczy taka sytuacja też jest nieciekawa. Zupełnie nie wiedząna co mogą liczyć.
Comment