Wychodze z metra. Znowu jestesmy na Kabatach. Kumpel czestuje mnie szlugiem - dzieki na trzezwo nie jaram. Zaraz dawno wydeptana droga dojdziemy do Hita. Znowu to samo - pomyslalem. Jak zwykle na mysleniu sie skonczylo. Znane sklepowe pulki. Koledzy zapelnili juz koszyk. Znowu musimy dzwigac na zmiane. Trudno, warto. Przy kasie nawet fajna panna. Nie mam czsu z nia gadac. Kazdy ma jakies hobby. Ja pije browar i snuje sie z kumplami po osiedlu. Panienki w przerwach. Powrot.. Wychodzimy ze sklepu. Dzis usiadziemy na 412 bo 513 ktos zajol. Dzieki mowilem k..rwa, ze na trzezwo nie pale. Podaj browar mam otwierke. Wreszcie. Pierwszy lyk, drugi, trzeci.... Jest dobrze. Powoli zaczyna szumiec w glowie. Otwieram czwarty browar. Daj szluga . Dzieki. Dopijamy reszte browarow i zwijamy sie. Ustawilem sie na Ursynowie. Potem na Natolin i rano jestem w domu. Trudno warto bylo. Nowe doswiadczenia, przygody, kolejna beczka soli zjedzona z kumplami. Tak to jest, zycie plynie, a browar sie leje....
A wy macie swoje kufle?
A wy macie swoje kufle?
Comment