Przy piwie o polityce

Collapse
This topic is closed.
X
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • pieczarek
    Pułkownik Chmielowy Ekspert
    • 2001.06
    • 5011

    W dzisiejszej Rzeczpospolitej artykuł Tomasza Wróblewskiego (swojego czasu naczelnego polskiego Newsweeka). Polemizuje z mocno doktrynerskim Jackiem Żakowskim w sprawie prezydentury Husseina Baracka Obamy (a bardziej lewicowych oczekiwań co do jej przebiegu). Ośmieszanie Żakowskiego, to żaden problem, a i przyjemność też niewielka. Podaje jednak przy okazji dane dosyć wyraźnie zaprzeczające przytaczanym tu tekstom o zbiednieniu amerykańskiego społeczeństwa i upadku gospodarki USA.

    Jacek Żakowski pisze: „Udział Ameryki w światowej gospodarce od tego czasu (1971 r.) zmniejszył się radykalnie”. Wszystko to oczywiście kwestia semantyki, ale dla ścisłości powiedzmy, co to „radykalnie” oznacza. W 1960 roku udział amerykańskiej gospodarki na świecie wynosił 24 proc., w 1970 – 21 proc., 1980 – 22 proc., w 1990 – 23 procent. W 2007 roku nastąpił niewielki spadek i było to znów 21 proc.

    Najbardziej zaskakujące jest twierdzenie Żakowskiego, że „większość Amerykanów zarabia dziś mniej niż 20 lat temu”. Większość w statystyce to tzw. median – przedział, w którym znajduje się większość ludzi. Amerykański Urząd Statystyczny Census Bureau jest o tyle pomocny, że dodatkowo przelicza nam te medianowe sumy na wartości odpowiadające obecnej sile nabywczej dolara. I tak w 1950 roku zarobki były na poziomie obecnych 17 077 dolarów na rodzinę. W 1970 – 28 100 dolarów. W 2000 – 31 089; 2004 – 30 513 i – uwaga! – od 2005 roku do 2007 zarobki wzrosły do 45 113 dolarów rocznie.

    Comment

    • Wujcio_Shaggy
      Major Piwnych Rewolucji
      • 2004.01
      • 4628

      To chyba red. Żakowski już ma wizje przyszłości "po Obamie"... Cóż, budowa socjalizmu musi kosztować, a już zwłaszcza w najbardziej rozwiniętym kraju świata. I najłatwiej wystawić rachunek poprzednikom.

      Tak na marginesie, z tego, co pamiętam ze statystyki, to mediana (a nie "median", bo to po angielsku) nie jest żadną większością, ani przedziałem, a tylko wartością środkową badanej cechy w uporządkowanym szeregu - czyli dochodem przeciętnego Amerykanina, od którego tyle samo współobywateli zarabia mniej, ile współobywateli zarabia więcej.
      Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

      Browar Szlachecki w Warszawie (działalność zawieszona)

      @WujcioShaggy Wuj na Twitterze, czasem coś napisze nawet

      Comment

      • pieczarek
        Pułkownik Chmielowy Ekspert
        • 2001.06
        • 5011

        Wujcio, masz pewnie rację co do słowa "median".

        Uzupełniająco warto dodać, że mediana jest zwykle wartością znacznie bardziej obiektywną przy opisie jakiejś populacji niż średnia. Szczególnie jeśli chodzi o takie dane jak dochody, które są ograniczone z dołu (do zera lub do minimalnej płacy) i nieograniczone z góry.
        Weźmy grupę o zarobkach:
        6 - 7 - 8 - 9 - 10 - 11 - 12 - 100 tysięcy miesięcznie.
        Średnia płaca dla tej populacji wynosi 22,28 tysiąca.
        Mediana wynosi tylko 10 tysięcy i znacznie lepiej opisuje dochody naszej niewielkiej grupki.

        Comment

        • Wujcio_Shaggy
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2004.01
          • 4628

          Dokładnie mediana wynosi tylko 9500, bo przy parzystej ilości elementów równa się ona średniej arytmetycznej dwóch środkowych wartości.

          A co tej "większości", to podejrzewam, że wyliczenia amerykańskich statystyków pochodzą z modelu opartego na rozkładzie normalnym (tzw. krzywa dzwonowa), gdzie gęstość cechy jest największa w bliskości mediany. Red. Wróblewski jakoś to koślawo ubrał w słowa...
          Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

          Browar Szlachecki w Warszawie (działalność zawieszona)

          @WujcioShaggy Wuj na Twitterze, czasem coś napisze nawet

          Comment

          • zythum
            Pułkownik Chmielowy Ekspert
            • 2001.08
            • 8305

            Bez nadziei, że komuś zeche się pomysleć ale miło będzie poczytać żarty

            Kiedy rozpoczął się kryzys na Wall Street, Leszek Balcerowicz uspakajał czytelników "Gazety Wyborczej", że oto zadziałał wpisany w rynek mechanizm samoregulacji. Z każdym dniem bessy jego olimpijski spokój wydaje się coraz bardziej nie na miejscu. Wobec powszechnych strat w otwartych funduszach emerytalnych i funduszach inwestycyjnych, niepokoju o bezpieczeństwo lokat bankowych i strachu przed bezrobociem, na porządku dziennym staje proste pytanie: czy sposób dochodzenia do równowagi nie dyskwalifikuje przypadkiem całego systemu?

            Za wypowiedzią Balcerowicza stoi przekonanie, że w terapiach szokowych nie ma nic złego. Ci, którzy na własnej skórze odczuwają ich skutki, są zapewne innego zdania. Jeśli nie zadowala ich opis proponowany przez większość polskich mediów, niech sięgną po książkę Josepha E. Stiglitza. W "Szalonych latach dziewięćdziesiątych" stawia on pytania o kapitalizm jako system, o relacje między rynkiem, państwem i życiem społecznym, zależności polityki i rynku, wreszcie daje ciekawy i szczegółowy opis zjawisk, które przyczyniły się do dzisiejszych kłopotów gospodarki amerykańskiej.

            Efektywność kapitalizmu?

            Tezę o samoregulacji rynku wysunął przed dwustu laty Adam Smith. W roku 1972 Gerard Debreu i Kenneth Arrow otrzymali nagrodę Nobla za określenie warunków, w których model Smitha mógłby się sprawdzać. Okazuje się, że konieczna jest do tego między innymi doskonała informacja taka sama dla wszystkich uczestników rynku i niezależna od tego, co się na nim dzieje, doskonała konkurencja, a także możliwość wykupienia ubezpieczeń od wszystkich możliwych rodzajów ryzyka. Niestety, świat, w którym żyjemy, zdecydowanie odbiega od ideału.

            Fakt ten pociąga za sobą ważne konsekwencje. Realny rynek pozostawiony samemu sobie produkuje nadmiar takich zjawisk jak bezrobocie, bieda, zanieczyszczenie środowiska i nierówności społeczne, natomiast zdecydowanie za mało takich jak badania podstawowe albo powszechnie dostępna opieka zdrowotna i edukacja. Zasadą kapitalizmu jest poszukiwanie zysku i to jak najszybszego: realizowanego już jutro, a najlepiej dziś. Problem w tym, że działania racjonalne z punktu widzenia poszczególnych, nastawionych na zysk podmiotów, okazują się często nieracjonalne, nieefektywne a czasami wręcz katastrofalne z punktu widzenia całości społeczeństwa.

            Oto przykład. W chwili rozpoczęcia deregulacji w 1992 roku amerykańskie firmy telekomunikacyjne zdawały sobie sprawę, że gra toczy się o wysoką stawkę, ponieważ ten, kto zdoła opanować każdy z sektorów rynku, zgarnie całą dostępną na nim pulę zysków. Nadzieja wysokiego zwrotu skłaniała do podejmowania ryzykownych inwestycji. Rósł entuzjazm i ceny akcji. Każdy chciał brać udział w grze. Rosła jednak także spekulacyjna bańka. W latach 1997-01 inwestycje sięgnęły 65 miliardów dolarów. Kiedy przyszła korekta, ich wartość skurczyła się do 4 miliardów. Pozostały sieci światłowodów, przez które nigdy nie nadano żadnego sygnału. Skala marnotrawstwa rynku okazała się nieporównywalna z tym, do czego zdolne są państwa, tak często posądzane przez neoliberałów o nierozsądne wydatki.

            Stiglitz opisuje ze szczegółami więcej podobnych historii. Ich wspólną cechą jest to, że rynek nie bierze pod uwagę społecznych kosztów pogoni za zyskiem. Zdaniem Balcerowicza z bankructwa firm nie należy robić tragedii. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Pozostają pracownicy na bruku, bezrobocie, bieda i związana z nią przestępczość, często długi, które trzeba płacić – tak jak teraz – z publicznych pieniędzy. Kosztami, które ponoszą wszyscy, są także długookresowe spadki koniunktury, a wraz z nimi pogorszenie poziomu życia.

            Bodźce i asymetria informacji

            Rynek motywuje działających na nim ludzi do pewnego rodzaju zachowań. Często nie tak, jak chcieliby to przedstawić jego zwolennicy. Zamiast pobudzać do uczciwej konkurencji polegającej na podnoszeniu jakości i zmniejszaniu kosztów, skłania niejednokrotnie do tworzenia sytuacji, które faworyzują jednego z graczy.

            Przykładem takiego postępowania jest opisany przez Stigliza kryzys energetyczny w Kalifornii, który nastąpił po deregulacji rynku. Mimo zapowiadanego spadku od 1998 do 2001 roku ceny energii wzrosły ośmiokrotnie. Wśród wielu przyczyn były również machinacje podobne do tych, jakich dopuściła się spółka El Paso. Będąc właścicielem gazociągu, zmniejszyła jego przepustowość o 20%, ograniczając podaż i powodując wzrost cen. Okazało się, że straty z powodu niepełnego wykorzystania możliwości przesyłowych pokryto z nawiązką z zysków ze sprzedaży gazu. Mimo ugody sądowej, w wyniku której El Paso zapłaciło stanowi Kalifornia 2 miliardy dolarów, machinacja okazała się zyskowna. Z powodu dławienia rynku klienci wydali na gaz z El Paso o 3 miliardy więcej.

            Stiglitz wskazuje wiele praktyk biznesowych, tworzących silne bodźce do szkodliwych społecznie zachowań. Szczególną uwagę zwraca na wbudowane w system konflikty interesów. Występują one wtedy, gdy instytucje lub ludzie powołani do działania w czyimś imieniu mogą korzystać na niesumiennym wykonywaniu obowiązków. Firmy audytorskie takie jak niesławnej pamięci Artur Andersen w teorii działają dla dobra akcjonariuszy. Ich zadaniem jest zestandaryzowane przedstawianie sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, żeby była łatwo czytelna dla potencjalnych inwestorów. Audytorzy otrzymują jednak wynagrodzenie od dyrektorów spółek, którym niekoniecznie zależy na mówieniu całej prawdy. Przeciwnie, jeśli są wynagradzani opcjami zakupu akcji, dążą przede wszystkim do zwyżki notowań, którą łatwo osiągnąć kosztem inwestorów, a więc faktycznych właścicieli, wprowadzając ich w błąd. Skandale związane z "twórczą księgowością" dowiodły, że zlecenia (dla audytorów) i ceny akcji (dla szefów firm) znaczą więcej niż prawo i przyzwoitość. Tym bardziej, że jeśli jeden uczestnik gry rynkowej zdobędzie przewagę, dopuszczając się nadużyć, logika konkurencji zmusza innych do pójścia w jego ślady.

            Zdaniem Stigliza szkodliwe bodźce można wyeliminować zwiększając jawność w świecie biznesu, a tym samym ograniczając asymetrię informacji. Nie jest to jednak proste, bo zarówno przedsiębiorcy, jak i bankierzy niezwykle cenią dyskrecję, a co ważniejsze potrafią z niej korzystać.

            Rynek i polityka

            Z perspektywy społeczeństwa jako całości konflikty interesów są wadą rynku. Ci, którzy zarabiają na nich duże pieniądze, postrzegają je inaczej. Nic dziwnego, że bronią swojej uprzywilejowanej pozycji. Dysponują przy tym ogromnymi środkami: w latach dziewięćdziesiątych pensje dyrektorów liczących się spółek giełdowych szły w dziesiątki a nawet setki milionów dolarów rocznie. Śledztwo w sprawie Enronu wykazało, że firma ta finansowała kampanie wyborcze zarówno republikanów, jak i demokratów. Nie bezinteresownie. Zanim zbankrutowała, otrzymała od administracji pomoc ze środków publicznych sięgającą 3,6 miliarda dolarów w formie ubezpieczeń od ryzyka i bezpośrednich subsydiów.

            "Inwestycje polityczne" pozwoliły też korzystać z poparcia państwa w interesach za granicą. Przykładem takich praktyk jest sprawa elektrowni Dabhol II. Kontrakt był tak skonstruowany, że zobowiązywał Indie do zakupu energii po cenie dwukrotnie wyższej niż u miejscowych producentów niezależnie od warunków ekonomicznych i ceny światowej. Chodziło o sumę rzędu 7% PKB kraju. Żeby zapłacić, dokonano cięć w innych inwestycjach i wydatkach socjalnych. Wybuchły zamieszki. Kiedy Indie groziły anulowaniem bądź renegocjacją kontraktu, zarówno administracja Georga Busha, jak i Billa Clintona wywierały presję na indyjski rząd. Okazało się, że Stany Zjednoczone gwarantowały część kredytów zaciągniętych przez Enron. Powstaje pytanie, dlaczego rządy Indii i USA zgodziły się wziąć na siebie ryzyko związane inwestycją prywatnej firmy, zostawiając jej całość ponadprzeciętnych zysków? Dodajmy, że poczynania Enronu ocenił negatywnie Bank Światowy, który obawiał się, że utrzymanie przewidzianych w kontrakcie wysokich cen energii nie będzie możliwe.

            Marks miał rację twierdząc, że ekonomia odzwierciedla grę sił społecznych. Rynek nie może obejść się bez reguł, problem w tym, ktoi w czyim interesie je ustala. Żeby silni nie dyktowali warunków pozostałym, potrzebne są regulacje. W Polsce przyzwyczailiśmy się do opinii, że gospodarką powinni zajmować się eksperci. Zdaniem Stigliza rozwiązania ekonomiczne należy negocjować w procesie politycznym, w którym słyszane będą wszystkie zainteresowane strony – także ludzie, którzy zwykle padają ofiarą zawirowań gospodarczych. Ramy rynku nie wynikają bowiem z niezmiennych prawd, ale z podejmowanych przez nas wszystkich decyzji co do tego, jak ma wyglądać życie społeczne. Należy sprawić, aby decyzje te zapadały w sposób demokratyczny. Skandale lat dziewięćdziesiątych dowodzą, że tylko przejrzysty proces ustalania reguł, w którym opinia publiczna wie, kto traci, a kto zyskuje na poszczególnych rozstrzygnięciach, może sprawić, że gra rynkowa przestanie powodować szkody społeczne.

            Joseph E. Stiglitz, "Szalone lata dziewięćdziesiąte. Nowa historia najświetniejszej dekady w dziejach świata", Przeł. H. Simbierowicz. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006.

            Tomasz Żukowski

            Tekst ukazał się w kwartalniku "Bez Dogmatu".
            To inaczej miało być, przyjaciele,
            To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
            Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
            Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
            Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

            Rządzący światem samowładnie
            Królowie banków, fabryk, hut
            Tym mocni są, że każdy kradnie
            Bogactwa, które stwarza lud.

            Comment

            • zgroza
              Major Piwnych Rewolucji
              🍼
              • 2008.03
              • 3605

              Ja się odniosę tylko do terapii szokowej. Terapia szokowa, którą zafundowaliśmy w 1997 Azji południowo-wschodniej, była dużo bardziej szokowa niż cokolwiek, co mógłby spowodować ten kryzys w Ameryce. Po pierwsze, Azjaci spadali z bardzo niskiego poziomu, po drugie notowali kilkuprocentowe spadki w GDP. Czy Amerykanie nie mogą sobie pozwolić na 1/2% spadku ich GDP? Ekonomia przecież naturalnie przechodzi przez fazy wzrostu i recesji i to może być ozdrowieńcze dla gospodarki.
              A Balcerowicz i jego terapia szokowa sprawiły, że Polska najszybciej wróciła do poziomu GDP z 1988 z krajów postkomunistycznych, dług publiczny jest umiarkowanie oprocentowany, a złoty spadał z wysokiego poziomu. Nie musimy ratować banków, nie musimy brać kredytu od IMF, jak Węgry.
              A to, o czym piszę Stiglitz, nazywa się ryzykiem oraz alokacją siły roboczej i kapitału.
              Lotna ekspozytura browaru

              Też Was kocham.

              Comment

              • zythum
                Pułkownik Chmielowy Ekspert
                • 2001.08
                • 8305

                YES MEN

                Przed szczytem Światowej Organizacji Handlu, który odbył się w roku 1999 w Seattle, grupa przeciwników wielkich firm i międzynarodowych instytucji finansowych założyła organizację Yes Men. Chodziło im o ośmieszenie kapitalistów i ekonomistów pozostających na ich usługach. Stworzyli więc stronę internetową, na której wypowiadali się jako eksperci Światowej Organizacji Handlu (WTO). Pisali na niej najbardziej absurdalne i bezsensowne teksty ekonomiczne, jakie przyszły im do głowy. "eksperci" otrzymali zaproszenie na konferencję dotyczącą handlu międzynarodowego odbywającą się w Salzburgu. Zostali nawet poproszeni o wygłoszenie referatu. W związku z tym przygotowali prezentację mającą udowodnić, że demokrację należy zastąpić regułami rynku. Zebrani biznesmeni z zaciekawieniem wysłuchali argumentów za tym, żeby najwięcej głosów miał ten kandydat, który najwięcej zapłaci. W drugim wystąpieniu aktywiści Yes Men udowadniali, że barierą dla wolnego handlu i biznesu jest brak ujednolicenia zwyczajów żywieniowych. Przedstawili multimedialną prezentację na temat konieczności standaryzacji pór lunchów na całym świecie i zakazania zwyczajów takich jak hiszpańska południowa sjesta czy długie przerwy obiadowe we Włoszech. Nikt z zebranych nawet nie śmiał przerwać "ekspertom" ekonomicznym. W prywatnych rozmowach z biznesmenami specjaliści bronili także wolnorynkowych elementów ekonomii hitlerowskich Niemiec.

                Dowiedzieli się również z późniejszych dyskusji, że ich wystąpienia nikomu nie wydały się dziwne, a kilka osób nawet bardzo zainteresowały.

                Yes Men wystąpili również podczas szczytu G8, który odbył się w roku 2001 w Genui. . Jeden z nich wystąpił w dyskusji z alterglobalistami jako ekonomista Światowej Organizacji Handlu. Stwierdził, że ludzie nie rozumieją wolnego rynku, ponieważ są źle kształceni. Szkoła powinna kłaść im do łbów zasady ekonomii, wtedy zrozumieliby, że wolny rynek jest dobry, nawet jeśli wydaje się zły. Dodał także, że bogaci mają zawsze rację, a biedni nie, a problemem jest fakt, że nie wszystko podporządkowano jeszcze zasadom kapitalizmu. Powiedział, że WTO chce zaproponować wolny rynek praw człowieka. Bogate kraje mogłyby wykupić możliwość łamania praw człowieka nabywając "vouchery sprawiedliwości". CNBC nie zorientowała się nawet, że ktoś zrobił sobie z niej jaja, ponieważ przesłała działaczowi biorącemu udział w programie kasetę z podziękowaniem za ciekawą dyskusję.

                Zachęceni sukcesami działacze Yes Men zabrali się do dalszej pracy. Postanowili zacząć kpić z wielkiej korporacji chemicznej DOW. Jest ona właścicielem Union Carbide – firmy, której zakłady w indyjskim Bophalu uległy awarii i wytruły wielu Hindusów. Yesmeni w 2002 r. postanowili wytłumaczyć, dlaczego DOW nie chce wypłacić odszkodowań jakiejś bandzie gości w turbanach z drugiego końca świata. Podszywając się pod rzeczników prasowych korporacji napisali oświadczenie, w którym wypierają się odpowiedzialności za wypadek. Stwierdzili, że wypłacenie odszkodowań rodzinom ofiar wpłynęłoby na spadek wartości akcji, a tego nie mogą zrobić akcjonariuszom.
                Prawdziwy rzecznik prasowy DOW reagował bardzo opieszale, przez co pismaki na całym świecie zdążyły sobie poużywać na firmie, zanim wszystko zostało sprostowane.

                W kwietniu Yesmeni jeszcze raz wystąpili jako rzecznicy DOW. Przygotowali stronę internetową "reprezentującą" tę firmę. Dzięki temu zostali zaproszeni na konferencję bankierów do Londynu. Przedstawili na niej rewolucyjny "licznik akceptowalnych kosztów" mający wyliczać, jak bardzo można zaszkodzić mieszkańcom jakiegoś zadupia, aby nie stracić finansowo.
                Prezentację ubarwiło przedstawienie maskotki projektu – naturalnych rozmiarów złotego szkieletu o imieniu Gilda. Kilku spośród 70 bankierów uczestniczących w spotkaniu było nawet zainteresowanych wykupieniem praw do korzystania z licznika.

                Podczas kampanii prezydenckiej u Wielkiego Brata działacze Yes Men przygotowali fałszywą kampanię Busha. Zbierali na przykład wśród prawoskrętnych podpisy pod petycją domagającą się zwiększenia efektu cieplarnianego, ponieważ w jego wyniku zatonie Japonia, która jest konkurentem USA.

                Działacze przygotowali nawet autobus wyborczy z podobizną Busha, Autobus został także specjalnie przygotowany do tego, aby wszędzie, gdzie się pojawi, rozlewać olej i emitować śmierdzące spaliny.

                Nie siedźcie z założonymi rękami, gdy wkurza was jakaś firma czy polityk. Może czas przygotować odpowiednią stronę internetową, założyć garnitur oraz krawat, a później wcielić się w rzecznika prasowego waszego ulubieńca i porobić sobie z niego jaja.
                To inaczej miało być, przyjaciele,
                To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
                Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
                Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
                Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

                Rządzący światem samowładnie
                Królowie banków, fabryk, hut
                Tym mocni są, że każdy kradnie
                Bogactwa, które stwarza lud.

                Comment

                • emes
                  Major Piwnych Rewolucji
                  • 2003.08
                  • 4275

                  Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zythum Wyświetlenie odpowiedzi
                  ...

                  Nie siedźcie z założonymi rękami, gdy wkurza was jakaś firma czy polityk. Może czas przygotować odpowiednią stronę internetową, założyć garnitur oraz krawat, a później wcielić się w rzecznika prasowego waszego ulubieńca i porobić sobie z niego jaja.
                  Tak Zythum, zacznij od siebie, daj innym przykład. Zrób prowokację, stronę www, wciel się w rzecznika np firmy TP.SA. Będę Cię wspierał, deklaruję nawet jakąś cegiełkę, na początek 100 plz. Jak się będziesz rozwijał coś jeszcze dorzucę. Tylko, że Ty tego nie zrobisz, bo generalnie pracujesz u pracodawcy, którego nie lubisz, już wiele lat, i jedyne co pokazujesz, to tchórzostwo i zakłamanie. Jesteś odważny w internecie, ale żeby to powiedzieć swojemu pracodawcy co o nim myślisz, a tym bardziej się zwolnić jak Ci się ta praca nie podoba, to już jest z Ciebie Cienki Bolek.

                  Comment

                  • bayern71
                    Major Piwnych Rewolucji
                    • 2006.06
                    • 1004

                    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zgroza Wyświetlenie odpowiedzi
                    A Balcerowicz i jego terapia szokowa sprawiły, że Polska najszybciej wróciła do poziomu GDP z 1988 z krajów postkomunistycznych, dług publiczny jest umiarkowanie oprocentowany, a złoty spadał z wysokiego poziomu. Nie musimy ratować banków, nie musimy brać kredytu od IMF, jak Węgry.
                    Trochę za duży skrót. Co ma wspólnego terapia szokowa zafundowana w 1990 roku przez liberałów z Sachsem i Balcerowiczem na czele a obecnym długiem publicznym, poziomem kursu złotego czy też stanem gospodarki w ogólnosci? Zapomnaiełeś o kilkunastu latach rządów innych. A akurat okresy, w których Balcerowicz miał realny wpływ na gospodarkę, są najgorszymi w ciągu okresu posttransformacyjnego.

                    Comment

                    • kot_z_cheshire
                      Major Piwnych Rewolucji
                      • 2005.11
                      • 2201

                      Uwielbiam Yesmenów. Zwłaszcza ich pomysły z przerabianiem g...wna na hamburgery i sprzedawanie ich w krajach dotkniętych klęskami głodu - o dziwo, nie spotkało się to z wielkim oburzeniem. I pomysł z zatrudnianiem "niedobrowolnej siły roboczej", której nie można nazwać w żadnym wypadku niewolnictwem...Tez nie spotkało się to z potępieniem...W sumie nawet dość przerażające są ich pomysły i odzew na nie jakby się tak zastanowić....
                      Młode koty mają adhd, niestety.
                      Aksjomat Cole'a - suma inteligencji na planecie jest stała, liczba ludności rośnie.
                      Dysleksja i żyrafy nie istnieją.
                      Jaszczomb jaszczombowi pudla nie wydudla.

                      Comment

                      • zythum
                        Pułkownik Chmielowy Ekspert
                        • 2001.08
                        • 8305

                        Socjalizm albo… kryzys!
                        2008-11-18 13:36:57
                        Jedynym wyjściem z obecnego kryzysu finansowo-gospodarczego (a zaraz i społecznego) jest przejęcie inicjatywy gospodarczej przez państwo. Do tej pory państwo, w imię neoliberalnej ideologii, pozbywało się odpowiedzialności za gospodarkę, prywatyzując i przekazując kompetencje prywatnemu sektorowi. Ta strategia jakoś działała, prywatna gospodarka zastępowała państwo, choć jak wiemy- w sposób niesprawiedliwy i często niedoskonały. Ale gospodarka jako całość jakoś funkcjonowała, rozwijała się. W końcu jednak rozwój według tego neoliberalnego paradygmatu polityki gospodarczej właśnie się załamał…

                        Teraz gospodarka prywatna nie wierzy w swój rozwój, prywatni inwestorzy nie chcą inwestować, banki pożyczać komukolwiek pieniędzy, itp… Tylko państwo może teraz, przejmując inicjatywę w gospodarce, wprowadzić ją na nową ścieżkę rozwoju. Państwa zachodnie, na czele z USA, już zaczęły aktywnie wspierać gospodarkę, przejmując (nacjonalizując) banki a w planach także przedsiębiorstwa produkcyjne. Potrzebna jest planowa, racjonalna polityka gospodarcza, zapewniająca trwały i zrównoważony rozwój. Gospodarka prywatna zaniechała na przykład niezbędnych inwestycji w energetykę (wiele lat temu pisał o tym np. Tomasz Ciborowski), co skończyło się skokowym wzrostem cen energii i stało się jedną z przyczyn kryzysu.

                        Zachód odchodzi od neoliberalizmu na rzecz idei odpowiedzialności państwa za gospodarkę i społeczeństwo. W Polsce jest z tym znacznie gorzej, bo przez ostatnich kilkadziesiąt lat (nawet w czasie PRLu- przecież Balcerowicz rozwijał swoje idee jako pracownik PZPR!) tłumiono rozwój innych idei ekonomicznych, niż liberalna. Wypada mieć tylko nadzieję, że Polskie elity będą naśladować zachód (w tym USA) i implementować w Polsce rozwiązania bliższe socjalizmowi, niż kapitalistycznemu neoliberalizmowi. A może zostaną do tego zmuszone przez społeczeństwo?
                        To inaczej miało być, przyjaciele,
                        To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
                        Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
                        Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
                        Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

                        Rządzący światem samowładnie
                        Królowie banków, fabryk, hut
                        Tym mocni są, że każdy kradnie
                        Bogactwa, które stwarza lud.

                        Comment

                        • Wujcio_Shaggy
                          Major Piwnych Rewolucji
                          • 2004.01
                          • 4628

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zythum Wyświetlenie odpowiedzi
                          (...) W Polsce jest z tym znacznie gorzej, bo przez ostatnich kilkadziesiąt lat (nawet w czasie PRLu- przecież Balcerowicz rozwijał swoje idee jako pracownik PZPR!) tłumiono rozwój innych idei ekonomicznych, niż liberalna. (...)
                          (podkreślenie moje)

                          O, to, to właśnie! A ja się zastanawiałem, dlaczego w "ezelde" wykryto "odchylenie prawicowe" (http://media.wp.pl/kat,8171,wid,1057...l?ticaid=16ffa). To, że 70% działaczy uważa, iż państwo nie powinno ingerować w gospodarkę, nie jest - jak się okazało - spuścizną po latach "bezideowego" przewodnictwa tow. Millera, ale wywodzi się chyba bezpośrednio od tow. Minca, ojca peerelowskich "neoliberałów". Oj, tow. tow. Olejarski i Napierniczak, czy jak im tam, będą mieli duży problem z ratowaniem ideowej twarzy polskiej demokratycznej lewizny, tj. pardon - lewicy.
                          Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

                          Browar Szlachecki w Warszawie (działalność zawieszona)

                          @WujcioShaggy Wuj na Twitterze, czasem coś napisze nawet

                          Comment

                          • pieczarek
                            Pułkownik Chmielowy Ekspert
                            • 2001.06
                            • 5011

                            Mordy na tle etnicznym.

                            Na allegro pojawiło się dzieło sztuki ludowej, wycinanka "Mordy na tle etnicznym":

                            Wklejam obrazek ku pamięci.
                            Attached Files

                            Comment

                            • peixe
                              D(r)u(c)h nieuchwytny
                              • 2008.03
                              • 115

                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zythum Wyświetlenie odpowiedzi
                              Socjalizm albo… kryzys!
                              2008-11-18 13:36:57
                              Jedynym wyjściem z obecnego kryzysu finansowo-gospodarczego (a zaraz i społecznego) jest przejęcie inicjatywy gospodarczej przez państwo. Do tej pory państwo, w imię neoliberalnej ideologii, pozbywało się odpowiedzialności za gospodarkę, prywatyzując i przekazując kompetencje prywatnemu sektorowi. Ta strategia jakoś działała, prywatna gospodarka zastępowała państwo, choć jak wiemy- w sposób niesprawiedliwy i często niedoskonały. Ale gospodarka jako całość jakoś funkcjonowała, rozwijała się. W końcu jednak rozwój według tego neoliberalnego paradygmatu polityki gospodarczej właśnie się załamał…

                              Teraz gospodarka prywatna nie wierzy w swój rozwój, prywatni inwestorzy nie chcą inwestować, banki pożyczać komukolwiek pieniędzy, itp… Tylko państwo może teraz, przejmując inicjatywę w gospodarce, wprowadzić ją na nową ścieżkę rozwoju. Państwa zachodnie, na czele z USA, już zaczęły aktywnie wspierać gospodarkę, przejmując (nacjonalizując) banki a w planach także przedsiębiorstwa produkcyjne. Potrzebna jest planowa, racjonalna polityka gospodarcza, zapewniająca trwały i zrównoważony rozwój. Gospodarka prywatna zaniechała na przykład niezbędnych inwestycji w energetykę (wiele lat temu pisał o tym np. Tomasz Ciborowski), co skończyło się skokowym wzrostem cen energii i stało się jedną z przyczyn kryzysu.

                              Zachód odchodzi od neoliberalizmu na rzecz idei odpowiedzialności państwa za gospodarkę i społeczeństwo. W Polsce jest z tym znacznie gorzej, bo przez ostatnich kilkadziesiąt lat (nawet w czasie PRLu- przecież Balcerowicz rozwijał swoje idee jako pracownik PZPR!) tłumiono rozwój innych idei ekonomicznych, niż liberalna. Wypada mieć tylko nadzieję, że Polskie elity będą naśladować zachód (w tym USA) i implementować w Polsce rozwiązania bliższe socjalizmowi, niż kapitalistycznemu neoliberalizmowi. A może zostaną do tego zmuszone przez społeczeństwo?
                              Zythum, ja cie bardzo prosze, nie zasiadaj na forum, po zapiciu lekarstw 5 "Chojrakami"

                              Szlag mnie trafia, jak slysze, ze mamy w Polsce i Europie wolny rynek. Pewnie dlatego ustawa Wilczka z 1988 roku jest podawana dzisiaj za przyklad najbardziej wolnosciowej w ostatnim XX leciu...

                              Brednie tego typu moge zaakceptowac u pryszczatego licealisty, jesli slysze je z ust czlowieka doroslego, ogarnia mnie przerazenie.
                              Last edited by peixe; 2008-11-22, 20:43.

                              Comment

                              • Makaron
                                Major Piwnych Rewolucji
                                • 2003.08
                                • 2107

                                Wole taki kryzys jaki jest teraz niz wersje gospodarki jaka byla za PRL.
                                "If you see a beer, do it a favor, and drink it. Beer was not meant to age." Michael Jackson

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X