Przy piwie o polityce

Collapse
This topic is closed.
X
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • jozi02
    Kapral Kuflowy Chlupacz
    • 2006.03
    • 53

    A mi się podobają ostatnie zmiany wokół CBA - odwołanie Kamińskiego i te, które dopiero nastąpią.
    To dopiero skandal żeby na czele służby specjalnej stał doświadczony funkcjonariusz od kilkunastu lat zajmujący się rozpracowywaniem przestępczości zorganizowanej a nie aktywny polityk jednej z partii dodatkowo otaczający się w tej służbie innymi politykami ze swojej partii i realizujący jej interesy.
    że istnieją granice prowokacji w prowadzeniu śledztw, także policyjnych. Że każdy uczciwy człowiek ma swoje słabości, może sie złamać, itepe, że wystawianie kogoś na próbę samo w sobie jest naganne i nieetyczne.
    Dokładnie. Problem nie polega na tym, że prowokacje urządzało się wobec osób, o których wiedziano że łapówki przyjmują czy też powołują się na wpływy. Problemem było to, że przez wiele miesięcy urabiało się uczciwego obywatela by taką łapówkę wręczył.

    Comment

    • pieczarek
      Pułkownik Chmielowy Ekspert
      • 2001.06
      • 5011

      No cóż, ignorantia iuris nocet. Stara zasada prawa rzymskiego, obowiązująca także w Polsce. Ten uczciwy obywatel powinien od razu - w myśl postanowień kodeksu postępowania karnego Art. 304. § 1. Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję - skontaktować się z policją lub prokuraturą i złożyć doniesienie na kogoś (tu na pięknego Tomasza, czy innego agenta CBA) namawiającego go do czynnego łapówkarstwa.

      Comment

      • Krzysiu
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2001.02
        • 14936

        Interesujące jest to, że z oburzeniem prowokacją mamy do czynienia dopiero teraz. Jak CBA doprowadziło do rozwalenia rządu PiS poprzez ujawnienie afery gruntowej i udział w tym Leppera, PO nie epatowała oburzeniem, a wręcz przeciwnie, piała z radości. A ostatno wg niektórych polityków Platformy Lepper urósł do roli bohatera - niewinnej ofiary niecnych praktyk CBA.
        Last edited by Krzysiu; 2009-10-14, 14:25.

        Comment

        • emes
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2003.08
          • 4275

          Stanisław Sroka, prezes firmy Transsystem, http://tiny.pl/hqsp7 :

          "W Polsce można się spotkać z przekonaniem, że przedsiębiorca to przestępca, którego jeszcze nie złapano. Trudno się zatem dziwić, że wiele firm przenosi się za granicę i rozwija działalność w bardziej przyjaznym miejscu".

          Comment

          • VanPurRz
            Major Piwnych Rewolucji
            • 2008.09
            • 4229

            Podatki - jakie?

            Poniżej zamieszczam pewien tekst. Nie oczekuję od fanatyków skrajnego kapitalizmu którzy mają klapki na oczach podjęcia merytorycznej dyskusji, wiem, że znajdą się tu jedynie "cięte" riposty. Ale może reszta przeczyta uwaznie i pomyśli, a może ktoś znające teorie podatkowe wypowie się. Mile widziane uwagi krytyczne ale merytoryczne, ze wzorami, przykładami wyliczeń itp.

            Jaszczak: Czy rząd powinien wprowadzić podatek progresywny?
            [2009-10-22 08:59:47]

            Fakt wystąpienia globalnego kryzysu ekonomicznego, którego skutki odczuwa Europa, w tym i Polska, wywołał dyskusje dotyczącą narzędzi naprawczych. Dyskusja nie ominęła podatków i szeroko głoszonej potrzeby zwiększenia podatków na najbogatszych czyli zwiększenia progresji.

            Na jednym z popularniejszych portali internetowych w naszym kraju zamieszczono sondę na próbie 4896 osób które odpowiadały na pytanie "Czy rząd powinien wprowadzić podatek liniowy?". 54% odpowiedziało twierdząco, 27% było odmiennego zdania, a 6% zaznaczyło opcje "nie wiem"1. Wyniki nie są zaskoczeniem gdyż często przedstawiana jest jako prorozwojową i alternatywę dla obecnego system podatkowego w Polsce. W całej tej dość łatwej i przystępnej dla przeciętnego Kowalskiego logice jest małe "ale", poddające w wątpliwość sens takiego pytania z sondy.

            Daniny publiczne które wraz z wynagrodzeniem netto stanowią tak zwane koszty pracy można podzielić na dwie zasadnicze grupy: podatek dochodowy i składki na ZUS. W sumie określane są mianem pozapłacowych kosztów pracy. Faktem jest że podatek dochodowy od osób fizycznych w Polsce ma charakter progresywny, to składki na ubezpieczenie obowiązkowe maja charakter degresywny. Mimo że składki ZUS w znacznym stopniu wpływają na wysokość kosztów stworzenia miejsca pracy, debata publiczna praktycznie pomija ten problem. Tymczasem okazuje się że suma pozapłacowych kosztów pracy oznacza że praktycznie płacimy ok. 40% podatek liniowy, a nawet (powyżej 7 500 zł brutto przy umowie o prace) degresywny. Znając ten fakt warto raz jeszcze przyjrzeć się sensowności sądy Wirtualnej Polski, bo jaka jest logika pytania o wprowadzenie w życie rozwiązania które realnie funkcjonuje?

            Pracodawcy często określają pozapłacowe koszty pracy jako tak zwany klin podatkowy jednocześnie postulując jego zmniejszenie argumentując że ogranicza to zatrudnienie. Kwestia ochrony miejsc pracy jest jedną z najważniejszy, zwłaszcza teraz kiedy odczuwany skutki globalnego kryzysu ekonomicznego. Warto w tym miejscu porównać jak na tworzenie nowych miejsc pracy wpływa podatek liniowy a jak progresywny. Aby stworzyć dziś nowe miejsce zatrudnienia na umowę o prace z minimalnym wynagrodzeniem (1 276 zł brutto) pracodawca musi wydać 1 505,81 zł z czego w najlepszym przypadku pracownik otrzyma 960,96 zł. Tak więc pozapłacowe koszty pracy wynoszą w tym przypadku ponad 36%. Porównując ten model oparty o podatek liniowy z modelem progresywnym warto przyjrzeć się rozwiązaniu szwedzkiemu gdzie zamiast dwóch opłat na ZUS i podatek jest jedna. Logika tego rozwiązania jest o tyle słuszna że patrząc na wydatki budżetu państwa nie da się nie zauważyć pokaźnej kwoty która jest przeznaczona przekazywanej na ubezpieczenia społeczne, co tworzy pewną iluzje że są to dwie niezależne od siebie kwestie. Fakt jest jednak taki że dopłacamy po przez budżet do ZUS-u. Dlatego rozwiązaniem tej sytuacji mogło by być wprowadzenie na wzór szwedzki jednej opłaty co zmniejszyło by też ilość formalności. Wprowadzenie jednej opłaty jest o tyle korzystne że daje możliwość wprowadzenia szerokiej progresji podatkowej a ilość progów będzie miało realny wpływ na wysokość budżetu. Ustalenie wysokości i ilości progów nie jest jednak proste, a i samo wyliczenie podatku może sprawić kłopot. Rozwiązaniem tego problemu mogło być wprowadzenie podatku który umownie możemy nazwać Progresji bezprogowej.

            Model Progresji bezprogowej składał by się z dwóch elementów. Pierwszym z nich była by określona procentowo górna wysokość podatku. Drugim kwota wolna która w tym przypadku oznaczała by wielkość przychodów poniżej której nie naliczano by podatku. Wysokość tej kwoty musiałby w takim przypadku gwarantować niezbędne minimum. Dlatego rozsądnym wydaje się by kwota była nie mniejsza od minimum socjalnego. W takim przypadku wysokość podatku obliczano by zgodnie z wzorem:

            y=(x-ms)xp%

            Gdzie:
            y - wysokość podatku
            x - wynagrodzenie brutto
            ms - minimum socjalne
            p% - górna stawka podatku

            Tak więc dla jednoosobowego gospodarstwa domowego przy stawce 50% podatek obliczano z wzoru:

            y=(x-854,9)x50%2

            Zależności miedzy wysokością wynagrodzenia a efektywną stopom podatku ilustruje Rysunek 1. Co łatwo zauważyć tak liczona danina publiczna ma charakter progresywny z bezprogowymi stawkami 0% do prawie 50%.

            Powinniśmy się na chwile zatrzymać i zastanowić nad potencjalnymi zaletami i wadami takowego rozwiązania. Tak więc zacznijmy od wpływu na tworzenie miejsc pracy. Jak wynika z Rysunku 1 pozapłacowe koszty pracy spadły by dla grupy pracowników zarabiających dziś poniżej 3 500 zł brutto, czyli dla ok. 50% podatników. Tak więc pracodawca zatrudniający pracownika za wspomniane wcześniej 1276 zł brutto ponosiłby takie same koszty zatrudnienia, natomiast pracownik otrzymywał by 1065,45 zł. Niewątpliwą zaletą tego rozwiązania jest obniżenie kosztów zatrudnienia przy najgorzej płatnych zawodach, przez jednoczesnym wzroście stabilności zatrudnienia. Umożliwiło by to lepszy start dla nowych i poprawiło kondycje małych firm które dziś muszą płacić za duże i dobrze prosperujące finansowo przedsiębiorstwa co skutecznie uniemożliwia im konkurowanie. Mali przedsiębiorcy zyskali by na tego typu rozliczeniach gdyż podatek dochodowy zapłacili by dopiero wtedy gdy stworzone miejsce pracy przyniosło by im realne finansowe korzyści.

            Przy wszelkich zmianach związanych z podatkami trzeba zwrócić uwagę jak wpływają na budżet państwa.

            Rysunek 2 przedstawia sytuacje w której suma wpływów do budżetowych z tytułu podatków i składek na ZUS, byłaby równa obecnym przychodów z tego tytułu. Jak łatwo zauważyć uboższa część społeczeństwa ok. 50% odprowadzi mniej dzięki czemu powinien się zwiększyć popyt na dobra podstawowe i tym samym napędzić gospodarkę.

            Inną zaletą tego rozwiązania byłoby ukrócenie procederu zatrudniania na czarno gdyż straciło by to na atrakcyjności a pracownicy zyskali by dostęp do ubezpieczeń społecznych.

            Rząd PO-PSL ograniczają inwestycje i namawia do cięcia wynagrodzeń dla pracowników a wszystko to pod hasłami rzekomej solidarności. Niestety rozwiązania które nam są proponowane dalekie są od idei solidarność czy sprawiedliwości społecznej bo takowe w dobie kryzysu gospodarczego może zaoferować tylko Lewica. O tym że lewicowe rozwiązania sprawdzają się w tak ekstremalnych sytuacjach najlepiej siarczyć może historia. Dlatego dziś potrzebujemy nowej sprawiedliwej i solidarnej umowy społecznej której jednym z filarów mógłby być podatek progresywny bezprogowy.

            Przypisy:
            1. http://finanse.wp.pl/pid,10836903,an...l?ticaid=17b3c
            2. http://www.ipiss.com.pl/ms_2008_09.pdf

            Jan Joachim Jaszczak


            Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza
            "Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"

            Comment

            • Krzysiu
              D(r)u(c)h nieuchwytny
              • 2001.02
              • 14936

              Rzeczywiście, dzisiaj czwartek.

              Comment

              • zgroza
                Major Piwnych Rewolucji
                🍼
                • 2008.03
                • 3605

                Tak ogólnie, prawica tzw. skrajna ZUSu nienawidzi prawie tak bardzo, jak kibice obecnie PZPN.
                Last edited by zgroza; 2009-10-22, 20:39.
                Lotna ekspozytura browaru

                Też Was kocham.

                Comment

                • VanPurRz
                  Major Piwnych Rewolucji
                  • 2008.09
                  • 4229

                  Zbrodnia to zbrodnia nieważne kto ją czyni

                  NRD w ciągu swojego istnienia zamordowała 238 osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę co bez wątpienia jest wielką zbrodnią.
                  A jak dużą zbrodnią jest zamordowanie w ledwo 10 lat 5000 osób przez służby USA? Ota tak dla wspomnień i informacji w te Zaduszne dni aby "rzeczy widzieć w ich sensie istotnym".

                  W wigilię Wszystkich Świętych obrońcy praw emigrantów umieścili ponad 5.000 białych krzyży na przebiegającym przez miasto Tijuana odcinku muru budowanego przez władze USA wzdłuż granicy między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi. Jak oświadczyła koordynatorka Koalicji w Obronie Migrantów, Esmeralda Siu, każdy krzyż upamiętnia jedną śmiertelną ofiarę rozpoczętej przed około dziesięciu laty amerykańskiej "Operation Gatekeeper", tj. operacji "uszczelniania" granicy USA z Meksykiem.
                  "Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"

                  Comment

                  • abernacka
                    Generał Wszelkich Fermentacji
                    🥛🥛🥛🥛
                    • 2003.12
                    • 10861

                    Wybacz że zapytam. Wizy do USA nie dostałeś?
                    Piwna turystyka według abernackiego

                    Comment

                    • Wujcio_Shaggy
                      Major Piwnych Rewolucji
                      • 2004.01
                      • 4628

                      To są tacy, co zwiewają z USA do Meksyku?
                      Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

                      Browar Szlachecki w Warszawie (działalność zawieszona)

                      @WujcioShaggy Wuj na Twitterze, czasem coś napisze nawet

                      Comment

                      • Maidenowiec
                        Major Piwnych Rewolucji
                        • 2004.07
                        • 2287

                        Toć to prawie w każdym kryminale przestępcy z USA mają pęd do Meksyku
                        Surowce i akcesoria piwowarskie i serowarskie - Piwodziej.pl

                        Thou shallt not spilleth thy beer!

                        Przy wysokim stężeniu alkoholu organizm człowieka znajduje się blisko śmierci i instynktownie dąży do przedłużenia rodu.

                        Comment

                        • jacer
                          Pułkownik Chmielowy Ekspert
                          • 2006.03
                          • 9875

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Wujcio_Shaggy Wyświetlenie odpowiedzi
                          To są tacy, co zwiewają z USA do Meksyku?
                          heheh noo, jak to prosto i łatwo nie rozróżniać ucieczki "z" i ucieczki "do".

                          Proste, nie rozróżniamy i już możemy pleść głupoty.
                          Milicki Browar Rynkowy
                          Grupa STYRIAN

                          (1+sqrt5)/2
                          "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
                          "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
                          No Hops, no Glory :)

                          Comment

                          • pieczarek
                            Pułkownik Chmielowy Ekspert
                            • 2001.06
                            • 5011

                            Głupoty tym większe, że notatka zacytowana przez Zythuma miała ciąg dalszy. Niestety, nijak nie pasował on (ten ciąg dalszy) do jedynie poprawnej tezy, został więc przemilczany. Można tam było przeczytać, że śmierć ofiar następowała w nurtach rzek, na pustyniach. Nic nie było o strzelaniu do ludzi, mordowaniu.
                            Oj, Zyziek mózg Ci wyżarło, wkrótce będziesz równie śmieszny, jak nie przymierzając Palikot czy Niesiołowski.

                            Comment

                            • VanPurRz
                              Major Piwnych Rewolucji
                              • 2008.09
                              • 4229

                              Liberalny kapitalizm i wpływ na rolnictwo i niezależność żywnościową

                              Czytając poniższe łatwie zrozumieć dlaczego za wszelką cenę rządzący liberałowie (KOmisja Europejska i inne niedemokratyczne agendy UE poprzez likwidację ceł i tzw. utrdudnień w handlu) chcą zniszczyć tradycyjne rolnictwo europejskie które opiera się liberalnemu modelowi narzucanemu światu przez USA i kontrolowane przez nie BankŚwiatowy i WHO. Celem jest kontrolowanie całego rolnictwa przez kilka międzynarodowych koncernów i zwiększenie ich zysków. Konsekwencją całkowita utrata niezależnoścxi żywnościowej, wymuszneie migracji rolników do miast (aby zapewnić koncernom więcej taniej siły roboczej), dalszą konsekwencją nędza i obniżenie jakości żywności spożywanej przez większość społeczeństwa. Być może Europie nie grozi od razu głód ale w szerszej perspektywie na pewno tak - wystarczy sobie przypomniec klęski głodu w Irlandii czy Skandynawii w wieku XIX i początku XX.
                              Przyjęcie modelu kapitalizmu liberalnego nic dobrego ludziom nie przynosi natomiast z pewnością pozwala ograniczyć wolność i zwiększyć zależność ludzi od koncernów - wszak jeść musimy.


                              Erozja meksykańskiej wsi

                              Kiedy dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice w Meksyku na początku 2007 r., aby zaprotestować przeciw ostremu (60%) wzrostowi cen tortilli (płaskie placki zastępujące chleb – znak rozpoznawczy Meksyku), wielu analityków uznało, że winne były biopaliwa, gdyż południowy sąsiad USA stał się zależny od dostaw kukurydzy ze Stanów Zjednoczonych, gdzie subsydia rządu redukowały produkcję spożywczą na rzecz paliwowej.

                              Jednak wielu obserwatorom umknął niezwykle frapujący problem: Jak u licha Meksykanie, mieszkańcy kraju, gdzie rozpoczęła się uprawa kukurydzy, uzależnili się od jej importu ze Stanów Zjednoczonych?

                              Meksykańskiego kryzysu żywnościowego nie da się zrozumieć bez uwzględnienia faktu, że w poprzedzających go latach, wskutek wolnorynkowej polityki promowanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i Waszyngton, ojczyzna kukurydzy przekształciła się w gospodarkę opartą o jej import. Kryzys żywnościowy w Meksyku powinno się analizować w powiązaniu z innymi kryzysami, które dotykały ten kraj przez ostatnie trzy dekady i doprowadziły go na skraj bankructwa. Dla zrozumienia związku między kryzysem żywnościowym, wojnami narkotykowymi i masowymi migracjami na północ kluczowe jest właśnie pojęcie strukturalnego dostosowania.

                              Na wsi strukturalne dopasowanie polegało na rujnowaniu rozmaitych reform i instytucji, które Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (PRI) ustanowiła pomiędzy latami 40. i 70. Służyły rolnictwu i obsługiwały potrzeby chłopstwa, które było bazą Meksykańskiej Rewolucji. Ostra redukcja albo eliminacja usług, jakie instytucje te zapewniały (np. kredyty, rozwój i wsparcie infrastrukturalne), miały negatywny wpływ na rolnictwo i produktywność.

                              Rozpad rolnictwa indywidualnego postępował wraz z wprowadzaniem programu jednostronnej liberalizacji w handlu produktami rolnymi w latach 80., a Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu (NAFTA) z połowy lat 90. przemienił kraj obfity w kukurydzę w trwałego importera netto zbóż.

                              Na negatywne efekty strukturalnego dostosowania oraz nałożoną przez NAFTA liberalizację handlu złożyło się zatrzymanie trwającej pięć dekad reformy rolnej. Neoliberałowie stojący na czele meksykańskiego państwa szukali bowiem okazji by zreprywatyzować ziemię, mając nadzieję na zwiększenie efektywności rolnictwa poprzez usunięcie tego, co uznali za przeludnienie agrarne, czyli jakichś 15 milionów ludzi (16).

                              Ponad 25 lat po rozpoczęciu strukturalnego dostosowania (zapoczątkowanego we wczesnych latach 80.) Meksyk cierpi z powodu dotkliwego niedoboru żywności, permanentnego kryzysu gospodarczego, politycznej niestabilności oraz niekontrolowanej przestępczości. Jeszcze nie stał się „upadłym krajem”, by użyć modnego terminu, ale chyba jest już tego bliski.

                              Jak wywołano kryzys ryżowy na Filipinach

                              Na początku 2008 r. masowy deficyt ryżu zapewnił Filipinom miejsce na pierwszych stronach gazet. Od połowy lat 90. kraj z pozycji eksportera żywności stoczył się do poziomu importera, a główny powód był taki sam jak w Meksyku – ujarzmienie strukturalnym dostosowaniem. Filipiny były jedną z pierwszych ofiar tej polityki w rozwijającym się świecie. Program dostosowawczy zakładał masowe cięcia w finansowaniu programów reformy wsi, zapoczątkowanych pod koniec dyktatury Marcosa, który usiłował stworzyć z chłopów filar reżimu.

                              Na szkodliwe efekty strukturalnego dostosowania, które próbowało skanalizować finansowe zasoby Filipin do spłaty długów zagranicznych, wpłynęło także wejście tego kraju w połowie lat 90. do Światowej Organizacji Handlu, która wymagała zlikwidowania barier kwotowych na cały rolniczy import, z wyjątkiem ryżu. Towar za towarem producenci filipińscy zostali wyparci przez konkurencję z zagranicy.

                              Związany z tym spadek produktywności rolnictwa oznaczał powstrzymanie reformy rolnej. Nie dość, że skutecznie opóźniali ją właściciele ziemscy, to jeszcze zabrakło jej oparcia ze strony programów wsparcia usługowego, takich jak te, które umożliwiły skuteczne reformy na Tajwanie i w Korei w latach 50. i 60.

                              Dziś rząd implicite akceptuje status Filipin jako importera ryżu i żywności w ogóle. Władze nie dostrzegają w rolnictwie kluczowej dziedziny dla ekonomicznego rozwoju kraju, może poza traktowaniem go jako rezerwuaru ziemi pod plantacje wynajmowane zagranicznym firmom, aby mogły produkować tam biopaliwa i żywność, tyle, że przeznaczoną na eksport.

                              Niszczenie afrykańskiego rolnictwa

                              Afryka, jako kontynent importujący 25% konsumowanych produktów spożywczych, znajduje się w centrum międzynarodowego kryzysu żywnościowego. Tymczasem w ostatnich latach, poważną analizę źródeł problemu zastąpiono modną teorią, która twierdzi, że Afryka cierpi na masowy deficyt żywności, bo nie przeszła Zielonej Rewolucji, której doświadczyły Azja i Ameryka Łacińska.

                              Podobnie, jak w Meksyku i na Filipinach, strukturalne dostosowanie wraz z właściwym mu drastycznym zaciskaniem pasa w polityce budżetowej – a zwłaszcza radykalną redukcją lub wręcz całkowitą eliminacją dopłat do nawozów – stało się kluczowym czynnikiem, który zmienił relatywnie nieprzeludnioną Afrykę z eksportera żywności w latach 60. w chronicznego jej importera, którym jest dzisiaj. Tak jak w Meksyku i na Filipinach, celem dostosowania strukturalnego w Afryce było uczynienie gospodarek państw afrykańskich „bardziej efektywnymi”, wymuszając jednocześnie nastawienie produkcji rolnej na eksport, w celu zdobycia dewiz potrzebnych do spłaty zadłużenia zagranicznego.

                              Wbrew deklaracjom doktrynerskie rozwiązania, wprowadzone przez Bank Światowy oraz zarządzający całym procesem MFW, stworzyły więcej ubóstwa, nierówności i doprowadziły do znaczącego wyniszczenia rolnictwa oraz przemysłowej produkcji Afryki. W początkach dekady w Malawi spowodowały olbrzymi głód, który został zażegnany jedynie dzięki ponownemu wprowadzeniu subsydiów na nawóz.

                              Tak jak na Filipinach i w Meksyku, za prawym sierpowym strukturalnego dostosowania podążał lewy prosty liberalizacji handlu w niesprawiedliwych warunkach globalnej wymiany. Hodowcy bydła z Południowej i Zachodniej Afryki zostali wygryzieni z interesu dzięki dumpingowi – subsydiowanej wołowinie z Unii Europejskiej. Na światowym rynku dotowana bawełna z USA wyparła producentów z Zachodniej Afryki.

                              Bank Światowy przyznaje obecnie, że wymuszając cięcie wydatków na programy rządowe pomógł zniszczyć produktywność rolnictwa. Raport 2008 World Development Report zawierał następujące złowróżbne potwierdzenie tych słów:

                              „Strukturalne dopasowanie w latach 80. rozmontowało bogaty system publicznych instytucji, który zapewniał farmerom z dostępem do ziemi kredyt, ubezpieczenie i organizację opartą na współpracy. Usunięcie państwa miało spowodować uwolnienie rynku i przejęcie tych funkcji przez aktorów prywatnych i zredukować ich koszt, poprawić jakość oraz wyeliminować ich zacofanie. Zbyt często tak się nie działo. Niekiedy wycofanie się państwa było w najlepszym wypadku niejednoznaczne, ograniczające wejście prywatnego sektora. Gdzie indziej sektor prywatny wyłaniał się powoli i cząstkowo – obsługując głównie komercyjnych rolników ale pozostawiając drobnych właścicieli narażonych na olbrzymie zagrożenia płynące z niesprawności rynku, wysokie koszta i ryzyka transakcyjne oraz luki usługowe. Niekompletne rynki i instytucjonalne luki powodują olbrzymie koszty utraconego wzrostu oraz straty w zabezpieczeniu drobnych właścicieli, zagrażające ich konkurencyjności, a także, w wielu wypadkach, ich przetrwaniu” (17).

                              Jednak zamiast pozwolić Afrykanom wymyślić rodzime rozwiązania kryzysu rolnego, Bank jest w trakcie promowania nowej strategii rozwoju opierającej się na wielkokorporacyjnym modelu rolnictwa, podczas gdy stworzenie „chronionych” rezerw, gdzie zmarginalizowane populacje mogłyby wieść egzystencję w oparciu o drobną własność i wspólnotowe rolnictwo, nie stanowi raczej realnej przyszłości dla planów Banku (18).

                              Kapitalizm przeciwko chłopom

                              Forsowanie przez Bank Światowy rolnictwa korporacyjnego jako odpowiedzi na afrykańskie problemy, powstałe w następstwie dewastacji spowodowanej strukturalnym dostosowaniem, dowodzi, że długofalowym celem tych programów jest całkowita kapitalistyczna transformacja wsi.

                              O tym, że dynamika kapitalistycznej transformacji leży w sercu żywnościowego kryzysu, jest jego rdzeniem, przekonuje oksfordzki ekonomista Paul Collier, prezentując na łamach Foreign Affairs ortodoksyjny punkt widzenia na temat przyczyn oraz dynamiki kryzysu żywnościowego (19). Duża część winy za kryzys spada na komercyjny „model brazylijski”, który usiłowano upowszechniać w Afryce oraz na upór globalnego rolnictwa chłopskiego.

                              Pomimo tego, co wie na temat negatywnych aspektów modelu brazylijskiego (np. ekologicznych), Collier używa tego terminu do podkreślenia tezy, że kapitalistyczne rolnictwo przemysłowe, wprowadzone w Stanach Zjednoczonych, a teraz udoskonalane przez przedsiębiorstwa brazylijskie jest jedyną rozsądną drogą na przyszłość globalnej produkcji żywności, która miałaby dotrzymać tempa globalnemu przyrostowi ludności. Chłopstwo stoi na drodze tej koniecznej transformacji. Collier twierdzi, że chłopi są zbyt przejęci własnym bezpieczeństwem żywnościowym, aby być przedsiębiorcami i innowatorami. Raczej chcieliby być pracownikami niż przedsiębiorcami, do której to roli pasują tylko nieliczni.

                              „Niechętni chłopi mają rację: ich sposób produkcji nijak nie pasuje do nowoczesnego modelu produkcji rolniczej, gdzie liczy się skala. W nowoczesnym rolnictwie technologie ewoluują szybko, inwestycja jest skoncentrowana, prywatna infrastruktura transportowa jest niezbędna do zrównoważenia braku jej publicznej odpowiedniczki, łańcuchy pokarmowe konsumentów szybko się zmieniają i najlepiej odpowiadają im zintegrowane łańcuchy rynku, a standardy rosną w kierunku Świętego Graala identyfikacji produkcji z powrotem z jej źródłem” (20).

                              W negacji rolnictwa chłopskiego Colliera wspiera wielu innych, wliczając uczonych w innych przypadkach współczujących rolnikom i robotnikom rolnym w ich ciężkiej sytuacji, jak np. Henry Bernstein, który twierdzi, że obrona chłopskiej drogi „w dużej mierze ignoruje problemy głodu ludności całego świata, która rozrosła się wszędzie tak znacznie w dzisiejszych czasach w znaczącej części wskutek rewolucji w produkcji osiągniętej dzięki postępowi kapitalizmu” (21). Istotnie, niektórzy stronnicy postępu spisali chłopów na straty, z wybitnym Erikiem Hobsbawmem na czele, deklarującym w swojej wpływowej książce Wiek skrajności, że „śmierć chłopstwa” była „najbardziej dramatyczną i długofalową zmianą społeczną drugiej połowy [XX] wieku”, która odcięła „nas na zawsze od świata przeszłości” (22).

                              Brazylijskie przedsiębiorstwo rolne, które Collier zachwala jako rozwiązanie kryzysu żywnościowego, jest kluczowym elementem w globalnym systemie rolnictwa, w którym zorientowana na eksport produkcja mięsa i zboża została zdominowana przez wielkie przemysłowe farmy z globalnymi łańcuchami dostaw, jak te prowadzone przez pochodzącą z Tajlandii międzynarodową firmę „CP”, i gdzie technologia podlega ciągłej transformacji wskutek rozwoju inżynierii genetycznej takich firm jak Monsanto. Globalnej integracji produkcji towarzyszy eliminacja tak celnych, jak i pozataryfowych barier, aby ułatwiać tworzenie globalnego rolniczego supermarketu dla konsumentów z elit i klas średnich. Ich obsługą zajmują się handlujące zbożem korporacje, jak Cargill czy Archer Daniels Midland, oraz międzynarodowi pośrednicy, jak brytyjskie Tesco czy francuski Carrefour. Procesy integracji i liberalizacji są zarządzane przez multilateralne superstruktury, których centrum stanowi Światowa Organizacja Handlu (WTO).

                              Międzynarodowy kapitał rolny oddziela produkcję od konsumpcji i łączy je na nowo przez kupno i sprzedaż. Stworzył on zintegrowany sektor produkcyjny gospodarki światowej, a mieszkańców Trzeciego Świata wcielił w system lub zmarginalizował – często jednocześnie – jako konsumentów i producentów (23).

                              Istotnie, na tym zintegrowanym globalnym rynku niewiele jest miejsca dla setek milionów wiejskich i miejskich biedaków. Zostali oni uwięzieni w podmiejskich fawelach, gdzie muszą zmagać się z cenami żywności, które są często wyższe od tych w supermarketach, lub zamknięci w wiejskich rezerwatach, w pułapce marginalizacji pracy na roli, przy jednocześnie rosnącym zagrożeniu głodem. Kjell Havnevik i jego współpracownicy twierdzą (jak wspomniano wyżej) w swej dekonstrukcji raportu World Development 2008, że, Bank Światowy istotnie ma wizję przyszłości Afryki, w której dominują wielkie korporacje rolnicze, podczas gdy „chronione” rezerwy tworzy się tam, gdzie zmarginalizowana ludność prowadzi egzystencję opartą o drobną własność i rolnictwo wspólnotowe. Bank nie widzi przyszłości we współistnieniu obu tych form, co kojarzy się z południowoafrykańskim apartheidem Bantustanów (24).

                              Te wydarzenia oznaczają nie tylko erozję narodowej suwerenności żywnościowej lub bezpieczeństwa żywnościowego, ale również to, co niektórzy badacze trendów w rolnictwie nazwali dechłopizacją – niszczeniem dawnego sposobu produkcji, by stworzyć ze wsi idealne miejsce dla akumulacji kapitału (25). Transformacja ta stanowi traumę dla setek milionów ludzi, gdyż chłopska produkcja nie jest li tylko działalnością ekonomiczną. To starodawny sposób życia, kultura, w której wyparcie naczelnych zasad pchnęło do samobójstwa wielu zmarginalizowanych indyjskich chłopów. W stanie Andhra Pradeś liczba samobójstw wśród chłopów wzrosła z 233 w 1998 r. do 2600 w 2002 r.; w Maharasztra liczba samobójstw wzrosła bez mała czterokrotnie z 1083 w 1995 r. do 3926 w roku 2005 (26). Jeden z szacunków mówi o tym, że nawet ok. 150 tys. indyjskich rolników mogło odebrać sobie życie w ostatnich kilku latach (27), a aktywistka ruchu globalnej sprawiedliwości Vandana Shiva tłumaczy dlaczego: „Globalizacja powoduje utratę przez chłopa jego społecznej, ekonomicznej i kulturowej tożsamości jako producenta. Chłop jest teraz konsumentem kosztownych nasion oraz drogich chemikaliów sprzedawanych przez potężne międzynarodowe korporacje poprzez potężnych właścicieli ziemskich oraz lokalnych pożyczkodawców” (28).

                              Wieś Południa stawia opór

                              Jednak chłopi odmówili grzecznego pójścia do jaskini lwa, do której Collier i Hobsbawm – nie mówiąc o Marksie – by ich wysłali. Rok przed wydaniem książki Hobsbawma, w 1993 r., powstała La Via Campesina (Chłopska Droga) i przez następne dekady ta federacja chłopów i drobnych farmerów stała się wpływowym aktorem na globalnej scenie rolniczej i handlowej. Duch internacjonalizmu i aktywnej identyfikacji klasowego interesu z uniwersalnym interesem społeczeństwa, który kiedyś stanowił istotny element ruchu robotniczego, obecnie przesuwa się w stronę międzynarodowego ruchu chłopskiego.

                              Via Campesina i jej sojusznicy gorąco dyskutują o nieuchronności hegemonii kapitalistycznego rolnictwa przemysłowego, twierdząc, że chłopi i drobni farmerzy wciąż są kręgosłupem globalnej produkcji żywności, stanowiąc ponad jedną trzecią populacji planety oraz wytwarzając dwie trzecie światowej produkcji spożywczej (29). Dla przykładu, drobni właściciele z farmami poniżej dwóch hektarów zapewniają ogromną część produkcji ryżu wytwarzanego przez drobnych farmerów z Azji (30).

                              Według zwolenników rolnictwa chłopskiego, kryzys żywnościowy nie jest związany z porażką tego modelu rolnictwa, ale z niepowodzeniem modelu kapitalistycznego. Mówią oni, że – pomimo twierdzeń przedstawicieli rolnictwa korporacyjnego, dowodzących jakoby było ono najlepszym sposobem na wyżywienie świata towarzyszy mu większy głód, niższa jakość żywności oraz pogłębiająca się destabilizacja środowiska w stopniu większym niż kiedykolwiek w historii.

                              Co więcej, twierdzą oni, że wyższość kapitalistycznego przemysłowego rolnictwa pod względem produkcji nie jest wcale potwierdzona empirycznie. Na przykład Miguel Altieri i Clara Nicholls wykazują, że wprawdzie intuicja sugeruje, jakoby małe farmy były zacofane i nieefektywne, to jednak w rzeczywistości „badania pokazują, że małe farmy są znacznie bardziej produktywne niż duże, jeśli wziąć pod uwagę raczej całkowitą produkcję niż plon z pojedynczej uprawy. Małe, zintegrowane systemy produkujące zboże, owoce, warzywa, paszę i produkty zwierzęce wytwarzają więcej niż monokulturowa uprawa na dużych farmach w przeliczeniu na jednostkę (31).

                              Jeśli dołączyć do tego wszystkiego ekologiczną destabilizację, która towarzyszy powszechnieniu kapitalistycznego rolnictwa przemysłowego, bilans zysków i strat wykonuje gwałtowny manewr głęboko na obszar wartości negatywnych. Jak pisze Daniel Imhoff, w USA przeciętny produkt spożywczy podróżuje 1300 mil zanim stanie się częścią posiłku. Owoce i warzywa są zmrożone, nawoskowane, koloryzowane, naświetlone, dezynfekowane, opakowywane i transportowane. Żaden z tych procesów nie poprawia jakości jedzenia, a jedynie umożliwia dystrybucję na duże odległości i pomaga przeżyć na półce sklepowej (32).

                              Przemysłowe rolnictwo stworzyło absurdalną sytuację, w której „do wyprodukowania 1 kalorii żywności potrzeba 10 kalorii energii zużytych w produkcji, przygotowaniu, pakowaniu i dystrybucji” (33). Tymczasem zdolność do łączenia produktywności i utrzymania równowagi ekologicznej stanowi fundamentalny powód wyższości chłopstwa i małej skali rolnictwa nad modelem przemysłowym.

                              W przeciwieństwie do twierdzeń o tym, że rolnictwo chłopskie i oparte o małe farmy jest nieprzyjazne technologicznym innowacjom, obrońcy małej skali utrzymują, że technologia „zależy od drogi”, to znaczy, że rozwój jest uwarunkowany sposobem produkcji, w której jest zakorzeniony, tak, że innowacje techniczne w modelu chłopskim pójdą w innym kierunku niż te w kapitalistycznym modelu przemysłowym.

                              Ale obrońcy chłopstwa zaangażowali się nie tylko w obronę rolnictwa chłopa i drobnego właściciela. Via Campesina i jej sojusznicy zasadniczo sformułowali alternatywę dla przemysłowego rolnictwa kapitalistycznego, która raczej spogląda w przyszłość, niż ogląda się za siebie. To paradygmat suwerenności żywnościowej.

                              Moment krytyczny

                              Globalny kryzys żywnościowy ostatnich kilku lat należy uznać za krytyczny moment trwającego wieki procesu wypierania rolnictwa chłopskiego przez kapitalizm. Pomimo dominacji, kapitalistycznemu modelowi rolnictwa nigdy nie udało się całkowicie wyeliminować chłopa i opartego o rodzinną farmę modelu uprawy ziemi, który przetrwał do dziś i nadal dostarcza ludności, zwłaszcza na Południu, znaczną część wyprodukowanej żywności.

                              Teraz, mimo iż kapitalizm zdaje się w pełni panować nad sytuacją w rolnictwie, ujawnia się w pełni jego dysfunkcyjny charakter. Nie tylko skazał miliony na wykluczenie, ale i nałożył surowe koszty ekologiczne, zwłaszcza w formie głębokiej zależności od paliw kopalnych na wszystkich poziomach procesu produkcji, od wytwarzania nawozów, po działanie maszynerii rolniczej i transport jej wytworów.

                              Istotnie, nawet przed kryzysem żywnościowym oraz ogólnym globalnym kryzysem ekonomicznym, którego ten był częścią, podważano legitymację kapitalistycznego rolnictwa przemysłowego, a opór wobec niego wzrastał, nie tylko ze strony chłopów i drobnych farmerów, których wypierało, ale również konsumentów, ekologów, specjalistów od zdrowia i wielu innych, którzy byli zniesmaczeni tą mieszanką korporacyjnej chciwości, społecznej niewrażliwości oraz lekkomyślnej nauki, która firmowała całość.

                              Teraz, wraz z załamaniem globalnej gospodarki, integracja produkcji i rynków, która podtrzymywała rozpowszechnianie się przemysłowego rolnictwa, będzie zawracać. „Deglobaliacja” trwa „prawie na każdym froncie”, pisze Economist, adoptując słowo ukute przez jednego z autorów ponad dekadę temu (34). Czasopismo, prawdopodobnie najbardziej wrzaskliwy piewca globalizacji, ostrzega, że proces zależy od wiary w kapitalistyczne przedsiębiorstwa i „w efektywność globalnych łańcuchów dostaw. Ale tak, jak każdy łańcuch, są one tak silne, jak ich najsłabsze ogniwo. Niebezpieczny moment nadejdzie, jeśli firmy zdecydują, że obecny sposób organizacji produkcji wyczerpał swoją formułę” (35). Następnych kilka lat – a może nawet miesięcy, biorąc pod uwagę szybkość, z jaką globalna gospodarka zatapia się w stagnacji – dostarczy odpowiedź.

                              Kiedy kapitalistyczny sposób produkcji przechodzi najgorszy kryzys od lat 30., chłopi i drobni farmerzy z coraz większą odwagą prezentują wizje autonomii, różnorodności i współpracy, które mogą być kluczem dla niezbędnej zmiany społecznej i gospodarczych reorganizacji. Kiedy mnożą się kryzysy ekologiczne, narastają dysfunkcje społeczne miejskiego przemysłowego życia, a globalizacja prowadzi świat do ogólnej stagnacji, „chłopska droga” zdaje się zyskiwać na znaczeniu dla szerokich rzesz ludzkich również spoza obszarów wiejskich.

                              Istotnie, nie tylko na Południu, ale także na Północy zwiększa się liczba tych, którzy próbują uciec zależnościom od kapitału idąc w ślady chłopów, pracując tam, gdzie praca łączy się z naturą, a z ograniczonej bazy surowców tworzy się warunki względnej niezależności od sił kapitału i rynku.

                              Wyłonienie się miejskiego rolnictwa, tworzenie sieci łączących konsumentów z farmerami w granicach danego regionu, powstanie nowych ruchów bojowników walczących o ziemię – wszystko to, wedle Jana van der Ploega, może wskazywać na „rechłopizację”, proces napędzany oporem wobec negatywnej dynamiki globalnego kapitalizmu oraz imperium. W warunkach głębokiego kryzysu globalizacji, która w powszechnym odczuciu oznaczała utratę autonomii, „chłopska zasada skupienia się na budowie autonomicznej i samorządnej bazy, jasno określa drogę naprzód” (36).

                              Walden Bello i Mara Baviera *

                              tłum. Artur Maroń i Grzegorz Konat
                              "Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"

                              Comment

                              • emes
                                Major Piwnych Rewolucji
                                • 2003.08
                                • 4275

                                Zmiany klimatyczne chyba wpływają też na forum, bo "flood" niektórych postów przybiera coraz większe rozmiary

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X