Przy piwie o polityce

Collapse
This topic is closed.
X
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Krzysiu
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2001.02
    • 14936

    Jasne. Demokracja bez przedstawicieli. Genialny plan. Potem się wywali posłów. Też są zbędni. To kogo, u licha, chcesz wybierać w tych swoich JOW?

    Zobaczmy, jak to jest we Włoszech. JOW wprowadzono w 1993 r. A efekty jakie? Do parlamentu weszła gwiazda porno Cicciolina i szef faszystów Fini, który dzięki temu tworzył nawet czas jakiś rząd. No to rzeczywiście pozazdrościć efektów. Mafia zniknęła? Nie. Korupcja zniknęła? Nie. Za to dzięki takiemu systemowi rządzi ten, kto ma KASĘ, misiu. Berlusconi. I można mu naskoczyć.

    Przystawa argumentuje, że to nieprawda, że ordynacja JOW promuje najbogatszych. A tu ma dowód na żywo, że się myli.

    We Francji też są JOW. Czy tam z tego powodu biurokracja jest mniejsza? Nie jest, Francja słynie z biurokracji. A może korupcja zniknęła? Też nie. Co jakiś czas wybucha kolejna afera, zręcznie wyciszana poprzez eksport jej bohaterów do struktur europejskich.

    Ordynacja JOW nie jest ani lepsza, ani gorsza od ordynacji proporcjonalnej czy mieszanej. Jest inna. Twierdzenie, że sama zmiana ordynacji zmieni jakość przedstawicieli, jest nieuprawnione. Nigdzie tak się nie stało.

    Szkoda, że twoja energia marnuje się w ględzeniu na tym forum, gdzie tak naprawdę nikogo to nie obchodzi. Mając tak genialny program bez trudu porwałbyś za sobą masy. Zostałbyś prezydentem i mógłbyś zlikwidować ten gąszcz idiotycznych przepisów, który tak ci przeszkadza w życiu. Zostałbyś Ukochanym Przywódcą i miałbyś pomnik w każdym mieście i każdej wsi. Dzieci uczyłyby się o tobie z pierwszych czytanek, a na twoim mauzoleum (skromnym, rzecz jasna, nie większym od Malborka) codziennie leżałby świeże kwiaty, a zakochani ślubowali sobie dozgonną miłość.

    Szkoda, że tak się marnujesz ...

    Comment

    • jacer
      Pułkownik Chmielowy Ekspert
      • 2006.03
      • 9875

      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu Wyświetlenie odpowiedzi
      Szkoda, że twoja energia marnuje się w ględzeniu na tym forum, gdzie tak naprawdę nikogo to nie obchodzi. Mając tak genialny program bez trudu porwałbyś za sobą masy. Zostałbyś prezydentem i mógłbyś zlikwidować ten gąszcz idiotycznych przepisów, który tak ci przeszkadza w życiu. Zostałbyś Ukochanym Przywódcą i miałbyś pomnik w każdym mieście i każdej wsi. Dzieci uczyłyby się o tobie z pierwszych czytanek, a na twoim mauzoleum (skromnym, rzecz jasna, nie większym od Malborka) codziennie leżałby świeże kwiaty, a zakochani ślubowali sobie dozgonną miłość.

      Szkoda, że tak się marnujesz ...
      Z głową wszystko OK?


      W Ameryce w małych miejscowościach nie ma radnych i żyją.
      Last edited by jacer; 2010-02-04, 21:30.
      Milicki Browar Rynkowy
      Grupa STYRIAN

      (1+sqrt5)/2
      "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
      "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
      No Hops, no Glory :)

      Comment

      • a1410
        Kapitan Lagerowej Marynarki
        • 2003.08
        • 613

        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu Wyświetlenie odpowiedzi
        Szkoda, że twoja energia marnuje się w ględzeniu na tym forum, gdzie tak naprawdę nikogo to nie obchodzi. Mając tak genialny program bez trudu porwałbyś za sobą masy. Zostałbyś prezydentem i mógłbyś zlikwidować ten gąszcz idiotycznych przepisów, który tak ci przeszkadza w życiu. Zostałbyś Ukochanym Przywódcą i miałbyś pomnik w każdym mieście i każdej wsi. Dzieci uczyłyby się o tobie z pierwszych czytanek, a na twoim mauzoleum (skromnym, rzecz jasna, nie większym od Malborka) codziennie leżałby świeże kwiaty, a zakochani ślubowali sobie dozgonną miłość.
        Oj coś słabą masz dzisiaj głowę, Krzysiu! Taki tekst pasował by gdzieś po 23, gdy już n-te piwko w głowie szumi, ale nie tak wcześnie kolego

        Comment

        • emes
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2003.08
          • 4275

          Problemem raczej jest demokracja, w której rządzi tłum. Głos żula w demokracji ma dokładnie taką samą wartość jak głos profesora uniwersytetu, noblisty czy członka MENSY. W tłumie jest zawsze więcej ludzi głupich niż mądrych, jest też więcej ludzi roszczeniowych, a najlepiej jakby w ogóle nie musieli pracować, tylko ktoś to robił za nich.

          Comment

          • Krzysiu
            D(r)u(c)h nieuchwytny
            • 2001.02
            • 14936

            I dlatego nie ma znaczenia rodzaj ordynacji. Powiem nawet więcej, jestem na 90% przekonany, że w pierwszych wyborach wg nowej ordynacji wygrają jakieś wyjątkowe łajzy: emerytowani nauczyciele (bo mnóstwo ludzi ich zna), lokalni mistrzowie sportu (bo są fajni), Kononowicze (bo śmiesznie gadają), Tymińscy (bo mają żony Peruwianki) itp. Wybory lokalne początku lat dziewięćdziesiątych są pełne takich przykładów.

            Z głową mam wszystko w porządku, ale czytając wasze genialne w swej prostocie recepty na idealny ustrój nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie chcecie ich realizować. Robicie na złość ludzkości? Przecież to takie proste: radnych i posłów rozstrzelać, ich pensje rozdać biednym, podatki znieść, policję zlikwidować. I wszędzie reklamy piwa. Taki program wyborczy MUSI przynieść miażdżący sukces.

            Comment

            • leona
              D(r)u(c)h nieuchwytny
              • 2009.07
              • 5853

              Oczywiście lepiej jest przyjąć, że nasi radni i posłowie to najmądrzejsi z tych których mogliśmy wybrać i "ruki po szwam". Nie denerwować się przez ich idiotyczne, tak idiotyczne, pomysły. Nie próbować szukać innych niż podane przez nich rozwiązania. A przy piwie dyskutować tylko o tym czy lepszy filtrator z oplotu czy dziurawe wiadro

              Comment

              • Krzysiu
                D(r)u(c)h nieuchwytny
                • 2001.02
                • 14936

                A gdzie ja mówię, że najmądrzejsi? Jest tak, jak pisze emes. Durnie mają takie samo prawo wyborcze jak mędrcy. Radni i posłowie są tacy, jacy ich wyborcy. Są ich reprezentacją, niestety. I nie zmieni tego żadna ordynacja wyborcza, tylko co najwyżej cenzus wiedzy.

                Chodzi mi o co innego. Nazywanie kogoś idiotą na podstawie jednozdaniowego cytatu z gazety, jest tchórzostwem i chamstwem.

                Comment

                • zgroza
                  Major Piwnych Rewolucji
                  🍼
                  • 2008.03
                  • 3605

                  Juž wolę, żeby o moim losie decydowała demokracja, niż tzw. mądrzejszy.
                  Anegdotka taka:
                  Moja obecna (jeszcze) uczelnia postanowiła wybudować własny akademik, bo wynajmowany nie stykał. Na tejże uczelni wykłada się ekonomię i architekturę.
                  Co się okazało? Wybudowali b. niefunkcjonalny i nieekonomiczny budynek, w którym nikt nie chce mieszkać.
                  Obawiam się, że gdyby "mędrcy" mieli decydować o moim losie, skończyłoby się podobnie. Jednak statystyczny "dureń" ma jakiś zdrowy rozsądek i jakoś się kolebie ta łajba do przodu.
                  Lotna ekspozytura browaru

                  Też Was kocham.

                  Comment

                  • leona
                    D(r)u(c)h nieuchwytny
                    • 2009.07
                    • 5853

                    Dlatego system państwowy powinien nam zabezpieczać bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne a to co i jak mają ludzie robić powinno być ich decyzją.
                    Jak dureń chce prowadzić stację benzynową to niech to robi. Tylko na miły Bóg, niech nie zostaje posłem/radnym i nie wtrąca się (poprzez regulacje prawne) do mojego browaru!

                    Comment

                    • emes
                      Major Piwnych Rewolucji
                      • 2003.08
                      • 4275

                      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zgroza Wyświetlenie odpowiedzi
                      ......
                      Anegdotka taka:
                      Moja obecna (jeszcze) uczelnia postanowiła wybudować własny akademik, bo wynajmowany nie stykał. Na tejże uczelni wykłada się ekonomię i architekturę.
                      Co się okazało? Wybudowali b. niefunkcjonalny i nieekonomiczny budynek, w którym nikt nie chce mieszkać.
                      Obawiam się, że gdyby "mędrcy" mieli decydować o moim losie, skończyłoby się podobnie. Jednak statystyczny "dureń" ma jakiś zdrowy rozsądek i jakoś się kolebie ta łajba do przodu.
                      Ubolewam, że studenci nie mieli głosu jak ma wyglądać akademik, bo jakby mieli, to akademik byłby funkcjonalny, z basenem, jaccuzi, polem golfowym, tarasami do opalania, klubami nocnymi. A to wszystko za bardzo ekonomiczną cenę, bo większość tej ceny zapłaci państwo, czyli inni podatnicy. Jeszcze tylko brakuje, żeby to nie ci "mędrcy" mieli decydować jak uczyć, bo jak mieliby o tym decydować też studenci, których jest dużo więcej niż "mędrców", to pewnie wcale nie trzeba byłoby wychodzić z akademika na uczelnię, przedmioty zaliczałoby się na podstawie stażu pobytowego w akademiku.

                      Comment

                      • unkel
                        Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
                        • 2008.08
                        • 244

                        Straszne chamy te studenty!

                        Comment

                        • emes
                          Major Piwnych Rewolucji
                          • 2003.08
                          • 4275

                          Ja też byłem tym chamem i na miejscu zgrozy rozniósłbym takich starych pierników jak emes, którzy zapomnieli kim wcześniej byli

                          Comment

                          • zgroza
                            Major Piwnych Rewolucji
                            🍼
                            • 2008.03
                            • 3605

                            Ja tam idę pić. Celebrator już osuszony, na imprezkę Helles z Liechtensteiner Brauhaus i Bio Spezial z Lochera. Co ja się będę taki konserwatywnym próchnem jak Emes się przejmował? :P
                            Lotna ekspozytura browaru

                            Też Was kocham.

                            Comment

                            • VanPurRz
                              Major Piwnych Rewolucji
                              • 2008.09
                              • 4229

                              Przepraszam za politykę ale sprawa jest wyjątkowa na skalę chyba światową

                              20 lat neoliberalnego kapitalizmu - głoduje CAŁE miasto. Oto ukochany przez niektórych system - a oto jego efekty w praktyce - niewyobrażalna nędza, głód całych rodzin i żadnej przyszłości (bo będzie coraz gorzej bo już szykują się kolejne prawa godzące w pracowników - chociażby prywatyzacja bez pakietów socjalnych o czym pisała Rzepa).


                              W łapskich domach wszyscy udają, że jest OK. Rodzice przed dziećmi, że jedzenie i odzież kupują, kiedy tak naprawdę dostają z darów w kościele. Dzieci udają, że niczego nie potrzebują. Schorowani dziadkowie udają, że lepiej się czują, i dowożą ze wsi jedzenie. Ile zdołają udźwignąć.



                              Kryzys - pada zakład pracy Początek lutego. W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Łapach dają zasiłki. Kolejka gęstnieje od rana. Od godz. 9, choć pieniądze dają od 11. W ogonku nieznajomi ludzie żalą się sobie nawzajem. Przyznają się do robienia takich rzeczy, do których normalnie nie byliby zdolni.

                              Magdalena, 45 lat, wreszcie może to z siebie wyrzucić. Mówi szybko, zachłannie, z urywanym szlochem: - Kilka tygodni temu, gdy były te straszne mrozy, córeczce wysuszyła się skóra na buzi. Kremu już od trzech miesięcy nie kupowałam, nie miałam czym posmarować jej tych ranek. Wiedziałam, że w portfelu tylko wiatr świszcze. Poszłam do sklepu i ukradłam krem Bambino. Wsadziłam do kieszeni kurtki i udałam, że czegoś szukam. Całą drogę do domu wyłam. Wstyd mi. Przysięgam, że gdy tylko odbijemy się od dna, oddam pieniądze za ten cholerny krem.



                              Przez 20 lat drugim domem Magdaleny i jej męża były Zakłady Naprawcze. Kokosów nie zarabiali, ale wystarczało do pierwszego. Żyli skromnie, ale uczciwie.

                              Łapy kwitły. Na kładce nad torami największy tłok był przed godz. 7 z rana i po 15. Można było zegarki ustawiać. Pierwsi pojawiali się pracownicy Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego - spacerkiem, z papierosem w zębach szli do pracy lub wracali z niej.

                              Wszystko załamało się w połowie 2008 roku. Po wcześniejszej likwidacji cukrowni Łapy, gdzie pracę straciło 250 osób, zaczęły upadać ZNTK. Musiały upaść, ich długi przekroczyły wysokość majątku. Główny kontrahent firmy - PKP Cargo - z powodu własnych kłopotów finansowych przestał naprawiać w Łapach wagony.

                              Teraz kładka świeci pustkami, nie słychać gwizdów hamujących pociągów i kłócących się chłopów.

                              750-osobowa załoga pół roku temu poszła na bruk.

                              W tym Magdalena i jej mąż.

                              Teraz z dwójką synów w wieku szkolnym i czteroletnią córką zostali bez środków do życia. Rodzice - choć sami ledwo wiążą koniec z końcem - pomagają im, jak mogą. Chodzi o to, by nie zadłużyli mieszkania. Pomoc od państwa to 300 zł zapomogi i obiady dla dzieci w szkole. Dobre i to. Pracy szukają wszędzie, gdzie się da. Jeszcze jesienią mąż Magdaleny dorabiał w fabryce okien, ale skończyło się - w branży zastój. Najbardziej im szkoda dzieci. Maluchy doskonale rozumieją sytuację. Mimo że dorośli starają się żyć normalnie, uśmiechać się do siebie, rozmawiać nie tylko o kłopotach, to dzieciaki i tak widzą biedę. Nigdy o nic nie proszą. Matka ratuje sytuację. Lizaki robi im, rozpuszczając na patelni cukier. Najstarszy syn codziennie na długiej przerwie przybiega do domu i pyta z nadzieją: - Może znaleźliście pracę?

                              Wraca do szkoły rozczarowany, przed kolegami kryje łzy.

                              - Niczego nam nie brakuje, bo mamy siebie, nie kłócimy się. A jednocześnie... wszystkiego - wyznaje Magdalena.



                              Dla 54-letniej Anny szczęście jest wtedy, gdy kupi dzieciom chleb, bo bułki są u nich tylko od święta. Aha, i do pełni szczęścia potrzeba, żeby wiedziała, że w portfelu ma pieniądze na jeszcze jeden chleb.

                              A o kłopotach stara się nie myśleć, bo to grzech. Są tacy, co mają jeszcze gorzej.

                              Do opieki społecznej przyszła pierwszy raz - przyznali jej do czerwca 326 zł miesięcznego zasiłku. I dodatek mieszkaniowy - 335 zł. Ustawiła się na końcu ogromnego ogonka do kasy. Pracownicom MOPS-u ciężko patrzeć ludziom w oczy. Ciężko patrzeć na ogrom biedy. A nie da się jej nie zauważać. Średnio codziennie wypłacają jakieś 50 tys. zł różnych zapomóg. W 2009 r. łapski MOPS wspierał 1618 rodzin (ok. 4 tys. osób). Rok wcześniej po świadczenia zgłaszało się 1096 rodzin (ok. 2 tys. osób - o połowę mniej).

                              Dyrektorka placówki Małgorzata Wasilewska przyznaje: - Bezrobocie w 25-tysięcznych Łapach to ogromny problem. W styczniu w ramach programu rządowego w zakresie dożywiania wypłaciliśmy potrzebującym połowę budżetu przeznaczonego na cały rok.

                              Opowiada, że część może bardziej rezolutnych albo mających większe szczęście mieszkańców zatrudniła się w Warszawie i codziennie dojeżdżają tam do pracy. Jadą pierwszym pociągiem, a wracają ostatnim. W stolicy za sześć-siedem godzin pracy - głównie sprzątania w mieszkaniach czy pilnowania dzieci - otrzymują jakieś 2,5 tys. zł. Nawet po odjęciu kosztów związanych z kupieniem biletów miesięcznych na pociąg i tak zostaje im całkiem ładna kwota.

                              - Nędza jest straszna - potwierdza Roman Czepe, burmistrz Łap. - W najgorszej sytuacji są byli pracownicy ZNTK, którzy zarabiali bardzo mało i właściwie przez lata wegetowali. Nie mają żadnych oszczędności. Dopiero teraz, gdy opieka społeczna przychodzi do nich, by przeprowadzić wywiad, okazuje się, że oni są znacznie ubożsi nawet od tych, którzy wcześniej żyli z zasiłków. Dla nich problemem okazuje się nie tylko brak pieniędzy na chleb. Nie mają w domach podstawowych rzeczy, jak lodówka czy łóżko dla dziecka.

                              Burmistrz Czepe jednak nie traci optymizmu. Jest przekonany, że Łapy się podniosą.


                              - Ktoś w końcu musi u nas zainwestować. To tylko kwestia dobrej reklamy i czasu - przekonuje. Gminni urzędnicy "atakują" z jednej strony syndyka i zarząd ZNTK. Z drugiej - analizują możliwości wydzielenia gruntów pod inwestycje i rozdają potencjalnym inwestorom mapki zakładowych działek z uzbrojeniem. - Jeszcze nie wiemy, czy lepiej, by syndyk podzielił majątek zakładów i je sprzedał, czy może na drodze postępowania układowego - jeśli sędzia komisarz się na to zgodzi - wydzierżawić tereny inwestorowi. Pomagamy więc na obu polach - tłumaczy Czepe.

                              Kilka tygodni temu padł pomysł dzierżawy majątku ZNTK inwestorowi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na początku roku zarząd ZNTK w tajemnicy przed syndykiem podpisał z owym inwestorem kontrakt na trzy lata, ale z możliwością jego przedłużenia. Obejmuje on wykonanie cystern czteroosiowych i tankkontenerów. Łapskie zakłady mają mieć także wyłączność na serwisowanie wyprodukowanych przez siebie składów oraz składowanie ich na własnym terenie. Jednak warunkiem, by transakcja w ogóle doszła do skutku, jest zmiana trybu upadłości z likwidacyjnej na układową. Zarząd zakładów potrzebny do tego wniosek już złożył.

                              Choć arabski inwestor w podlaskich Łapach brzmi jak baśń o żelaznym wilku, to jednak zlecanie przez niego pracy okazuje się całkiem możliwe. Jego cysterny i wagony nie jadą potem do Emiratów, tylko do Rumunii. Burmistrz Czepe uważa, że ma to jakieś tam ręce i nogi, ale inwestor musi poprawić wniosek.

                              - Jesteśmy za tym, by poprawiał, co tylko się da. Odrzucić go jest bardzo łatwo, ale tutaj nie o to chodzi. Tu ludzie potrzebują chleba - dowodzi Czepe. - Podobnie walczymy o tereny po cukrowni Łapy i o stworzenie tam zakładu biogazowni. Dociskamy zarząd Krajowej Spółki Cukrowej, właściciela terenów, by pozwolił nam wykupić część terenu, i jednocześnie pytamy, co zamierza zrobić z resztą. Nie chcemy tu pomników.

                              Gmina stara się też ściągnąć inwestorów na własną rękę. Widzi w Łapach podstrefę Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która miałaby powstać właśnie na terenach po byłej cukrowni. Przygotowywany jest wniosek o dopłaty unijne na ten projekt. Odblokowano również trzy ogromne prywatne tereny pod inwestycje - po 30 hektarów każdy.

                              - Błagam przedsiębiorców, by inwestowali u nas, i codziennie modlę się, by mieszkańcy Łap wytrzymali te trudne czasy - dramatycznie kończy Czepe.

                              6 zł na dzień

                              Coraz mniej osób wierzy, że będzie lepiej. Anna na początku wierzyła. 30 lat przepracowała w cukrowni Łapy. - Gdy mnie zwolnili, mówiłam wszystkim, że poruszę niebo i ziemię, a robotę znajdę. Że wszystko wróci do normy. Ale gdy po roku upadły Zakłady Naprawcze, gdzie zdrowie stracił mój mąż, zrozumiałam, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś - mówi ze łzami w oczach.

                              Nie będzie. Mąż nie dał rady, poddał się, sięgnął do butelki.

                              52-letnia Halinka stara się racjonalnie podchodzić do nagłej biedy, oswoić ją. Do sklepu nie chodzi codziennie, żeby nie wydawać na głupoty. Lista zakupów krótka: chleb i coś do chleba. Masła nie potrzeba. Wspomina, że kilka dni temu kupiła u prywaciarza parę plastrów szynki, była w promocji, po 13 zł za kilogram. Smaczna nawet. Na obiad Halinka wymyśla 1001 potraw z ziemniaków. Kopytka, pyzy, babka, kiszka ziemniaczana...

                              - Może komuś z Warszawy trudno uwierzyć w to, że w XXI wieku w cywilizowanym kraju niemal całe miasteczko siedzi głodne - rodzina Joanny nie żyje takimi problemami jak reszta kraju: wyborami, śnieżycą czy odmawiającym na mrozie współpracy autem. Jej rodzina żyje tym, co ma wrzucić do garnka. Za 460 zł zapomogi opłacają rachunki. Na życie zostaje niecałe 200 zł. 6 zł na dzień.

                              Joanna i jej mąż pracowali w ZNTK. Dzieci chodzą do szkoły - syn do podstawówki, córka do gimnazjum. Gdy pracowali, byli radosnymi ludźmi. Zapraszali do siebie znajomych, wychodzili z domu. Teraz nie ma wizyt, kawek, pogaduszek.

                              - Pokory nauczyliśmy się bardzo szybko. Tylko szczęściarze pracują. Choć sąsiadka mówi, że to my mamy szczęście, bo mama ze wsi przywozi nam jedzenie. Inaczej to chyba byśmy z głodu umarli - mówi Joanna. Wszyscy w domu udają, że jest OK. Ona z mężem udaje przed dziećmi, że jedzenie i odzież kupuje, a tak naprawdę dostaje je z darów w kościele. Dzieci udają, że niczego nie potrzebują. Schorowana mama Joanny udaje, że lepiej się czuje, i raz w tygodniu dowozi im, co tylko zdoła udźwignąć.


                              źródło - GW
                              "Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"

                              Comment

                              • ART
                                mAD'MINd
                                🥛🥛🥛🥛🥛
                                • 2001.02
                                • 23928

                                Kolejne wątki polityczne będą usuwane. To nie jest forum dot. polityki.
                                - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
                                - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
                                - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

                                Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X