Nie startuję, i zaczynam uważać, że to błąd. Z moją wrodzoną inteligencją zostałbym prezydentem jak nic. Ale niestety, działacze partii, w większości mniej lub bardziej ograniczeni, boją się takich jak ja i nie przyjmują na swoje listy.
Ale jeszcze nic straconego. Po wyborach zaczną się jaja na całego, a wtedy założę Partię Umiarkowanego Postepu w Granicach Prawa. Część jej zasad niebawem pojawi się w dziale Twórczość
Apropos wyborów to wczoraj w telewizji mówili o tym jak dwaj kandydaci o tych samych danych osobowych(Imie i nazwisko) startują do wyborów samorządowych. Jeden z SLD a drugi z AWS. Co śmieszne ten z SLD wie że kandyduje i z jakiej partii. A ten drugi wie tylko tyle że ktoś się go pytał czy chce startować w wyborach.
Oj ci politycy, chwytają już się takich żałosnych sposobów że nie wiadomo czy płakać czy się śmiać.
To stary numer. Parę lat temu, kiedy w ZChN (była kiedyś taka partia) popularni byli panowie Chrzanowski i Jurek, lubelskie SLD na swoich listach umieściło... Chrzanowskiego i Jurka. Ten drugi nawet był posłem.
Kumpel ze studiów, który nazywa się tak samo (tylko imię inne) jak wiceprzewodniczący partii do której należy, swoje plakaty sygnował samym nazwiskiem. I sporo głosów dzięki temu utargował.
baks12 napisał(a) Jeśli chodzi o mnie to chyba nigdy nikt mi nie przeszkadzał - czy to bialy, muszyn czy jakiś inny człowiek o odmiennym kolorze skóry lub przekonaniach Mogę z nim piwo pić Niestety niektórze ludzie ni emoga byc tolerowani np. sataniści, jacyś skinowie itp. Wszystko jest fajnie i miło dopóki nie dochodzi do uszkodzeń ciała i wyrządzania krzywdy ludziom czy zwierzakom. W tym przypadku jestem chyba za karą śmierci.
Ci sataniści, o których piszesz, to ponoc pseudosataniści. Ci prawdziwi takich numerów nie wyprawiają. Są normalni, a jedyne co ich różni od chrześcijan to fakt, że szatana uważają za absolut, któremu nie da się przypisać cech negatywnych ani pozytywnych. On jest ponad tym. Tyle tylko, że do takowych gości nie dotarłem. A jedyny łącznik z nimi rozpił się i w tej chwili nie kuma juz niczego poza tym, jak skombinować nową flaszkę.
Jedno rozróżnienie chyba jest ważne - że tolerancja to coś zupełnie innego niż akceptacja. Czyli na przykład: toleruję ludzi, którzy lubią słodkie piwo. Niech takie piją, byleby nie zakazali produkcji np. "Dębowego". Ale sam się do Karmi nigdy nie przekonam, mam po nim odruch wymiotny itd. Analogicznie - niech sobie homoseksualiści żyją, spotykają, może z jakimś wypiję piwo. Ale jeśli mi będzie coś narzucał, albo przekonywał o wyższości "męskiej przyjaźni", to będę miał taki odruch jak na widok Karmi.
Każdy ma prawo jedne rzeczy akceptować, inne nie. Nie zarzucajmy sobie braku tolerancji, jeśli nas rusza na słowa jakiegoś polityka czy na widok jakiegoś koszmarnego stroju. Nie muszę wszystkiego akceptować. Nie jest brakiem tolerancji, jeśli jedne zachowania, rzeczy uważam za dobre, a inne za złe. Byłoby dziwne, gdyby mi było wszystko jedno. Powinienem natomiast w miarę możliwości starać się, by te inne rzeczy tolerować, czyli nie domagać się odstrzelenia tego polityka, nie obrzucać mięchem człowieka w koszmarnym stroju...
Tolerancja jest wtedy, jak społeczeństwo pozwala odmieńcom żyć i oddychać społecznym powietrzem, a jak zaczynają się ze swoim odmieństwem obnosić i czegoś żądać, to już jest chamstwo, które trzeba tępić.
Jeśli 'obnosić się', to patrzeć z góry na nieodmieńców i ostentacyjnie unikać z nimi kontaktów, to zgadzam się.
Ale jeśli 'obnosić się', to po prostu trzymać się jakichś tam reguł swojego odmieństwa (religijnego, kulturowego, subkulturowego, seksualnego, czy choćby seksualnego), to oby wszyscy się obnosili ze swoją odmiennością, bo wtedy jest ciekawiej i to bez szkody dla kogokolwiek.
No bo co komu szkodzą Żydzi w chałatach i jarmułkach, geje idący za ręce, Arabowie w galabijach, Murzyni w powiewnych i kolorowych szatach, Azjaci w takowych, punki w podartych ciuchach, regałowcy z dreadami na głowie - piwosze spacerujący od knajpy do knajpy z własnymi kufelkami w rękach?
Tacy np. Żydzi w chałatach i jarmułkach nikomu nie szkodzą, ale jak w mundurach rozjeżdżają czołgami palestyńskie miasta to bardzo szkodzą.
Tu pewnie leży różnica między nieszkodliwym "obnoszeniem się", a wymuszaniem specjalnego traktowania w imię swojej odmienności.
żąleną napisał(a) Zależy, co rozumieć przez 'obnosić się'.
No bo co komu szkodzą Żydzi w chałatach i jarmułkach, geje idący za ręce, Arabowie w galabijach, Murzyni w powiewnych i kolorowych szatach, Azjaci w takowych, punki w podartych ciuchach, regałowcy z dreadami na głowie - piwosze spacerujący od knajpy do knajpy z własnymi kufelkami w rękach?
Oczywiście, tacy nie szkodzą. Ale jeśli ci geje skręcają w najbliższe krzaki nie przejmując się patrzącymi na to dziećmi, jak to było nie tak dawno w okolicach Polan Surowicznych, kiedy był międzynarodowy zlot hyomoseksualistów, to co wtedy? Okoliczni mieszkańcy zeźlili sie i pogonili towarzystwo, a potem w tzw. liberalnych mediach podniósł się hałas, że tam mieszkają nietoloerancyjni faszyści itp.
nie trzeba być gejem żeby się bzykać w krzakach, jakby "normalne" pary tego nie robiły...
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
yendras napisał(a) Tacy np. Żydzi w chałatach i jarmułkach nikomu nie szkodzą, ale jak w mundurach rozjeżdżają czołgami palestyńskie miasta to bardzo szkodzą.
Tu pewnie leży różnica między nieszkodliwym "obnoszeniem się", a wymuszaniem specjalnego traktowania w imię swojej odmienności.
Rozjeżdżanie czołgami, to jest rozjeżdżanie czołgami, a nie wymuszanie specjalnego traktowania w imię swojej odmienności.
Comment