Literatura przy piwku

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • kalifat
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2004.10
    • 1168

    adam16 napisał(a)
    Im dalej od pierwszego tomu, czyli "Gry Endera" tym gorzej. Wogóle Card stacza się po równi pochyłej.
    Masz rację, ale ...
    Rzeczywiście "Gra Endera" jest świetna, "Mówca Umarłych" bardzo dobry reszta coraz gorsza. Powiem Ci, że "Dzieci Umysłu" to nawet nie przebrnąłem. Dlatego sporo czasu minęło zanim sięgnąłem po "cienie". Myślałem, że są to kolejne, coraz gorsze bajki.
    Ale Card znowu jest tu na fali. Opowiada te same historie, coś co w duzej mierze znamy z historii i wspomnień całej rodziny Endera i Valentiane ale z zupełnie innej perspektywy. Znowu jest intrygujący, pełen tajemnic i w ogóle [FCJP ] dobrze się czyta.
    Mnie się te części podobają
    bla bla bla

    Comment

    • grzech
      D(r)u(c)h nieuchwytny
      • 2001.04
      • 4592

      kiszot napisał(a)
      pewna "dama" szuka se wesz(chyba tak się pisze )
      Moim zdaniem owa "dama" prowadzi czynności poszukiwawcze, mające na celu zlokalizowanie wszy.

      Comment

      • zgrredek
        Porucznik Browarny Tester
        • 2002.10
        • 315

        Fajną książkę wczoraj przeczytałem

        A dokładnie to przedwczoraj. Ta książka to "Postrzyżyny" Bohumila Hrabala. Są tam ciekawe opisy przedwojennego browaru w Nymburku, gdzie Hrabal spędził dzieciństwo. Książka cieniutka, nie ma nawet stu stron. Czyta się znakomicie, jeśli ktoś oczywiście lubi taki styl pisania i takie czeskie klimaty.
        www.collections.pl
        Forum Kolekcjonerów Rzeczy Najróżniejszych

        Comment

        • arcy
          Pułkownik Chmielowy Ekspert
          • 2002.07
          • 7538

          Bardzo fajna książką, z tym specyficznym dla Hrabala klimatem. Jest też film - reż. Jiri Menzel (ten sam, który zekranizował "Pociągi pod specjalnym nadzorem".

          Comment

          • zgrredek
            Porucznik Browarny Tester
            • 2002.10
            • 315

            Filmu niestety nie widziałem. Słyszałem, że bardzo dobry.
            www.collections.pl
            Forum Kolekcjonerów Rzeczy Najróżniejszych

            Comment

            • yendras
              Major Piwnych Rewolucji
              • 2001.12
              • 2052

              A propos filmu - kręcono go w browarze w Dalešicach.

              Comment

              • Doodeck
                Major Piwnych Rewolucji
                • 2003.05
                • 1612

                I "Pociągi...", i "Postrzyżyny" w jednym tomiku wydała jakiś miesiąc temu "Agora" jako dodatek (za 15 zł) do Gazety Wyborczej.
                Dalekosiężny
                Obserwator
                Obiektów
                Dynamicznie
                Epatujących
                Ciekawymi
                Koncepcjami

                Comment

                • kiszot
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  🍼🍼
                  • 2001.08
                  • 8108

                  Ten temat jest dokładnie TU
                  Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
                  1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D

                  Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
                  Mein Schlesierland, mein Heimatland,
                  So von Natur, Natur in alter Weise,
                  Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
                  Wir sehn uns wieder am Oderstrand.

                  Comment

                  • żąleną
                    D(r)u(c)h nieuchwytny
                    • 2002.01
                    • 13239

                    Odpadłem. Mam w ręku "Literaturę na świecie" 5-6 2003 (Katalonia, Japonia, Bośnia i Hercegowina), do nabycia w Bibliiotece Narodowej za 2 zł, ale nie mówcie nikomu, bo chcę zrobić biznes na allegro.

                    Czytam opowiadania (czy raczej opowiadanka) Perego Calderasa i jestem pod wrażeniem mistrzostwa w tworzeniu krótkiej formy. Twórczość Calderasa jest z gatunku humoru absurdalnego, za czym przepadam (Cortazar, Vonnegut). Kompletnie rozbrajające są zakończenia opowiadań - niby w połowie historii, a jednak nie tak zupełnie bez sensu. Zresztą może wklepię jedno opowiadanko lub dwa, krótkie są. W następnych postach.

                    Comment

                    • żąleną
                      D(r)u(c)h nieuchwytny
                      • 2002.01
                      • 13239

                      Pere Calders

                      Katalończycy w świecie (przekł. Marta Cedro i Pau Freixa)

                      Pewnego razu pojechałem do Birmy, gdzie nadzorowałem dostawy hiszpańskiego wapienia.

                      Podróż upłynęła całkiem dobrze, a kiedy przybyliśmy do Yakri, zgodnie ze starym zwyczajem, tamtejszy lokalny wódz zaofiarował mi swoją gościnność. Ponieważ było tam niewielu Europejczyków, człowiekowi temu zależało na zaprezentowaniu świetności swojego dworu. Starał się mnie zatrzymać i sprawił, że mój pobyt przeciągnął się dłużej, niż to sobie zaplanowałem.

                      W trosce o to, żeby mój zachodni wygląd nie ujął blasku pałacowej etykiecie, monarcha dał mi haftowaną perłami i drogimi kamieniami pelerynę, z zastrzeżeniem, że mam ją zdejmować tylko do snu.

                      Rezydencje królewskie tych krajów są czymś w rodzaju parków, w których zwierzęta i ludzie żyją wspólnie, jednakże z zachowaniem określonych różnic. Jest tam wielka ilość ptaków, słoni ogrodowych, drapieżnych kotów, żółwi świętych i świeckich, sezonowych owadów oraz różnych innych stworzeń, tak rzadkich, że aż budzących respekt.

                      Pobyt w Yakri był niekończącą się zabawą. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy i jedliśmy od rana do wieczora, a każdy nałóg znajdował swoje zaspokojenie. Ale ponieważ nie byłem tam dla własnej przyjemności, a nigdy nie zaniedbuję swoich obowiązków, nadszedł dzień pożegnania. W prezencie wódz zorganizował wielkie ludowe przedstawienie.

                      Władca, odświętnie ubrany, kazał mi usiąść przy swoim boku. U jego stóp leżała pantera, na prawym ramieniu miał okazałą papugę. Klasnął w dłonie i rozpoczął się spektakl.

                      Najpierw wysłuchano śpiewaków ze wszystkich stron kraju, a następnie na scenę wyszło dwieście tancerek, które zaczęły jednostajny, rytmiczny taniec. Taniec ciągnął się godzinami, wciąż tak samo, zawsze w tej samej kadencji. Kiedy zawładnęła mną nuda, żeby sobie ulżyć, powiedziałem po katalońsku, podnosząc głos:

                      - Z dwojga złego wolę już tańce Castelltercol...

                      Papuga wydała z siebie zdławiony krzyk i zwracając sie do mnie, powiedziała:

                      - Proszę nie mówić głupstw. Jeśli usłyszy pana Wielki Tłumacz, będzie pan zgubiony.

                      Wygłosiła te słowa tak poprawną katalońszczyzną, że na moment odebrało mi mowę. Jak przystało na człowieka światowego, udałem przed królem, że nic się nie stało, ale tej samej nocy, kiedy wszyscy poszli spać, odszukałem papugę, a ona opowiedziała mi swoją hiostorię. Okazało się, że była to katalońska papuga, z Cadaques, którą do Birmy przyniosło dziwne zrządzenie losu.

                      Niezależnie od różnic, które nas dzieliły, łączył nas język i mieliśmy wspólne wspomnienia.

                      Rozmawialiśmy o Morzu Śródziemnym i naszych nadziejach, żeby znowu je zobaczyć. Następnego dnia, wcześnie rano, opuszczałem Yakri z cieplejszymi uczuciami niż w dniu przyjazdu.
                      Last edited by żąleną; 2005-10-05, 21:37. Powód: ktoś uwierzy? akapity

                      Comment

                      • żąleną
                        D(r)u(c)h nieuchwytny
                        • 2002.01
                        • 13239

                        Nie sądzicie, że pasuje trochę do Polaków spotkań za granicą?

                        Comment

                        • zythum
                          Pułkownik Chmielowy Ekspert
                          • 2001.08
                          • 8305

                          Ostatnio przy piwku przeczytałem "Widma w mieście Breslau". Naprawdę dobra literatura (także dwie pozostałe). świetna akcja, znakomite (jędrne, mroczne, bardzo ludzkie a jednocześnie dziwne i magiczne) postacie, kryminalne (kryminalno-filozoficzno-transcedentalne) intrygi, może troche mniej zaskakujące finały a w tle (mimo, że w tle to bardzo bardzo ważne) Wrocław międzywojenny - jego zaułki, speulnki, restauracje, kamienice, mosty, podziemne życie, masoneria i arystokracja. Jednym słowem kawał dobrej wciągającej i także dającej do myslenia prozy.

                          ps. Zwolennicy czystej rozrywki tez będa zadowoleni więc proszę aby moja recenzja nie odciągnęła Was od kupna tej niezbędnej w każdym domu książki (najlepiej się czyta wszystkie trzy)
                          To inaczej miało być, przyjaciele,
                          To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
                          Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
                          Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
                          Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

                          Rządzący światem samowładnie
                          Królowie banków, fabryk, hut
                          Tym mocni są, że każdy kradnie
                          Bogactwa, które stwarza lud.

                          Comment

                          • żąleną
                            D(r)u(c)h nieuchwytny
                            • 2002.01
                            • 13239

                            Pamiętam, że świetnie mi się czytało "Mikrokosmos" Daviesa w Spiżu na wrocławskim rynku. Mocno wsiąkłem wtedy w to miasto czytając książkę i zwiedzając jego zakamarki. Z polskich miast chyba właśnie Wrocław najbardziej mnie teraz fascynuje oprócz Warszawy, z którą jestem związany emocjonalnie.

                            Comment

                            • yendras
                              Major Piwnych Rewolucji
                              • 2001.12
                              • 2052

                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną
                              Odpadłem. Mam w ręku "Literaturę na świecie" 5-6 2003 (Katalonia, Japonia, Bośnia i Hercegowina), do nabycia w Bibliiotece Narodowej za 2 zł, ale nie mówcie nikomu, bo chcę zrobić biznes na allegro.

                              Czytam opowiadania (czy raczej opowiadanka) Perego Calderasa i jestem pod wrażeniem mistrzostwa w tworzeniu krótkiej formy. Twórczość Calderasa jest z gatunku humoru absurdalnego, za czym przepadam (Cortazar, Vonnegut). Kompletnie rozbrajające są zakończenia opowiadań - niby w połowie historii, a jednak nie tak zupełnie bez sensu. Zresztą może wklepię jedno opowiadanko lub dwa, krótkie są. W następnych postach.
                              A czytałeś Dino Buzattiego ? Drukowali go w "Literaturze na świecie" jakoś tak pod koniec lat 80-tych. Pamiętam m.in. świetne opowiadanko o wziętym krytyku sztuki, który miał zrecenzować wystawę abstrakcyjnego malarstwa. Pisząc popijał whisky, a im bardziej popijał, tym bardziej nie podobało mu się to co napisał wcześniej. Ostatecznie doszedł do wniosku, że opisywanie sztuki abstrakcyjnej wymaga użycia odpowiedniego języka i w efekcie powstał abstrakcyjny bełkot.
                              Buzatti tworzył też niesamowite, krótkie komiksy. Jeden z nich, o Wincentym Baleście od dziecka prześladowanym przez niedźwiedzia, rzucił mnie na kolana do tego stopnia, że przerysowałem go sobie w jakimś zeszycie (czytałem to na lekcji w liceum). Zeszyt pewnie mam jeszcze gdzieś w piwnicy, a tekst pamiętam prawie w całości do dziś.

                              Comment

                              • iron
                                Pułkownik Chmielowy Ekspert
                                • 2002.08
                                • 6717

                                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną
                                Odpadłem. Mam w ręku "Literaturę na świecie" 5-6 2003 (Katalonia, Japonia, Bośnia i Hercegowina), do nabycia w Bibliiotece Narodowej za 2 zł, ale nie mówcie nikomu, bo chcę zrobić biznes na allegro.

                                Czytam opowiadania (czy raczej opowiadanka) Perego Calderasa i jestem pod wrażeniem mistrzostwa w tworzeniu krótkiej formy. Twórczość Calderasa jest z gatunku humoru absurdalnego, za czym przepadam (Cortazar, Vonnegut). Kompletnie rozbrajające są zakończenia opowiadań - niby w połowie historii, a jednak nie tak zupełnie bez sensu. Zresztą może wklepię jedno opowiadanko lub dwa, krótkie są. W następnych postach.
                                Jeśli chodzi o humor absurdalny w krótkiej, jak i długiej formie to serdecznie polecam Borisa Viana
                                bigb@n-s.pl; na Allegro jestem jako "moczu" :)
                                Nasze uszatki do podziwiania na stronie www.n-s.pl/bigb
                                Rock, Honor, Ojczyzna

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X