Utopence

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • zythum
    replied
    becik napisał(a)
    parówka to parówka, czy to polska, czeska, niemiecka czy ugandyjska, w każdej są śmiecie, skóry, oczy czy inne świństwa; wszystko kwestią przyrządzenia
    Absolutnie się nie zgadzam.

    Leave a comment:


  • becik
    replied
    parówka to parówka, czy to polska, czeska, niemiecka czy ugandyjska, w każdej są śmiecie, skóry, oczy czy inne świństwa; wszystko kwestią przyrządzenia

    Leave a comment:


  • ZIOMEK2
    replied
    arcy napisał(a)
    No wreszcie ktoś rozumie, co mam na myśli. I w dodatku także w kwestii polskich parówek.
    ... ja też rozumiem !

    Leave a comment:


  • ZIOMEK2
    replied
    arcy napisał(a)
    4 grudnia mam imprezę w pracy i imieniny mojej lepszej połowy. Poza tym wyprawa do Cieszyna po parówki byłaby dopiero nieopłacalna. Już lepiej zajrzę do Lidla.

    A co do parówek, to nawet do cielęcych podchodziłbym z ostrożnością.
    ...przecież chciałeś "UTOPENCE", a właśnie z "cielęcych"
    wychodzą najlepsze / mam nawet przepis ! /.

    Leave a comment:


  • arcy
    replied
    zythum napisał(a)
    Po pierwsze nie są to takie zwykłe polskie parówki, po drugie zalewa nie składa się wyłącznie z octu (ma swój określony w przepisie skład).
    No wreszcie ktoś rozumie, co mam na myśli. I w dodatku także w kwestii polskich parówek.

    Leave a comment:


  • żąleną
    replied
    becik napisał(a)
    Do tej pory pamiętam słowa mojego nauczyciela od PO z czasów liceum - "Człowiek to jest takie bydlę, które wszystko zeżre"
    Tekst jak wyjęty ze "Szwejka".

    Leave a comment:


  • zythum
    replied
    slavoy napisał(a)
    eeeee.... A to trzeba aż importować?
    Co za filozofia wsadzić parówki do octu?
    To nie tak do końca. Po pierwsze nie są to takie zwykłe polskie parówki, po drugie zalewa nie składa się wyłącznie z octu (ma swój określony w przepisie skład).

    Przy okazji sklepowe utopence kupowane w Czechach całkiem mi smakują ale to nie to co w czeskiej knajpce. W Polsce osobiście nie widziałem tego przysmaku.

    Co do parówek to piszecie o parówkach polskich które z prawdziwymi parówkami nie mają nic wspólnego. Wystarczy raz w życiu jeść parówki niemiecki, czeskie czy austriackie aby poczuć różnicę.

    Leave a comment:


  • Doodeck
    replied
    a ja myśłałem że parówki są robione z wymion
    Mylisz z mortadelą

    Leave a comment:


  • becik
    replied
    arcy napisał(a)
    Trochę mięsa się dodaje, głownie jednak pośledniego - podgardla, głowizna, do tego ulepszacze i sporo lodu.
    a ja myśłałem że parówki są robione z wymion

    arcy napisał(a)
    Dwa razy w życiu smakowały mi parówki. Pierwszy raz w Hamburgu, kupowane w sklepie mięsnym "na gorąco" i konsumowane na miejscu, z dodatkiem smacznej musztardy w nieograniczonych ilościach.
    Jak człek głodny to wszystko mu będzie smakować, nawet parówki mogą być smaczne, zależy ile i jakich przypraw się doda.
    Do tej pory pamiętam słowa mojego nauczyciela od PO z czasów liceum - "Człowiek to jest takie bydlę, które wszystko zeżre"

    Leave a comment:


  • arcy
    replied
    Trochę mięsa się dodaje, głownie jednak pośledniego - podgardla, głowizna, do tego ulepszacze i sporo lodu.

    Leave a comment:


  • grzech
    replied
    Krzysiu napisał(a)
    A w czym niby czeskie są takie lepsze, że polskich się boisz? Sądzisz, że Czesi nie potrafią dosypać starych szmat i gazet do mieszanki mięsnej?
    A od kiedy to parówki są z mięsa ?

    Leave a comment:


  • arcy
    replied
    Dwa razy w życiu smakowały mi parówki. Pierwszy raz w Hamburgu, kupowane w sklepie mięsnym "na gorąco" i konsumowane na miejscu, z dodatkiem smacznej musztardy w nieograniczonych ilościach. Całkiem niezłe były też po ostygnięciu - z tego co wiem nie był to produkt masowy, ale własna produkcja. Prawdopodobnie niewielka masarnia posiadała także własny sklep(y).
    Drugi raz to właśnie utopence. Może ja trafiłem na jakieś wyjątkowe, ale różnicę zauważyłem między innymi w konsystencji, były zdecydowanie mniej "rozlazłe" niż te, z którymi miałem do czynienia po północnej stronie Tatr.

    Poza tym, mój ojciec przepracował wiele lat w masarniach. Dlatego trzymam się kilku zasad, między innymi nie kupuję parówek i gotowych zestawów grillowych. Nie kupuję też kurczaków w marketach, ani białej kiełbasy.

    Leave a comment:


  • Krzysiu
    replied
    A w czym niby czeskie są takie lepsze, że polskich się boisz? Sądzisz, że Czesi nie potrafią dosypać starych szmat i gazet do mieszanki mięsnej?

    Leave a comment:


  • arcy
    replied
    4 grudnia mam imprezę w pracy i imieniny mojej lepszej połowy. Poza tym wyprawa do Cieszyna po parówki byłaby dopiero nieopłacalna. Już lepiej zajrzę do Lidla.

    A co do parówek, to nawet do cielęcych podchodziłbym z ostrożnością.

    Leave a comment:


  • ZIOMEK2
    replied
    ...szukaj polskich cielęcych...ale wcześniej sprawdż "Lidl".
    A ponadto możesz wybrać się do CIESZYNA na 04/12 b.r.- to
    sobie kupisz "oryginalne".
    Bo takie konserwowanie to chyba nieopłacalne !?

    Leave a comment:

Przetwarzanie...
X