Jako maniak ostrej i pikantnej kuchni przywiozłem sobie kolejny przepis na doskonałe ostrości, tym razem wyszukane w kuchni serbskiej: pieczoną serbską ostrą paprykę.
Jest ona podawana na zimno jako przystawka do obiadu, czy kolacji, a nawet i śniadań, w zależności co i dla kogo.
Serbskie ostre papryczki są z rodzaju tych większych (które spotkałem również i na Węgrzech), są większe od chilli, mają ok 20 cm długości i są gość grube u nasady. U nas w marketach czasem można takie kupić, najczęściej widzę marokańskie. Duze grubsze i zielone (czerwone także).
Potrzebujemy tylko 3 składników, papryki, olej, czosnek.
Na nieco rozgrzaną patelnię z olejem (oczywiście z oliwek) wrzucamy całe papryczki (z ogonkami, z pestkami w środku i do tego posiekany czosnek - im wiecej tym lepiej, ale to też kwestia gustu. Obracamy tak, aby widocznie zmiękły, sflaczały, mogą sie troche zarumienić.
Wtedy gasimy gaz, wyjmujemy jakąś większą bądź mniejszą miseczkę, w którą kładziemy wszystkie papryczki ze wszystkimi kawałkami czosnku wyłowionego z oleju, jesli tego zbierze się zbyt mało w owej miseczke mozna dolać z patelni.
Po ostygnięciu wstawiamy do lodówki i serwujemy np jedna sztuke do obiadku.
Mozna też oczywiście jeść ciepłe/gorące od razu z patelni.
Stanie w lodówce dobrze im zrobi, mogą tak stać nawet tydzień czy dłuzej (olej je marynuje), a przez ten czas sam wszystko (olej i papryczki) nabiorą większej esencji z czosnku.
Smacznego
Jest ona podawana na zimno jako przystawka do obiadu, czy kolacji, a nawet i śniadań, w zależności co i dla kogo.
Serbskie ostre papryczki są z rodzaju tych większych (które spotkałem również i na Węgrzech), są większe od chilli, mają ok 20 cm długości i są gość grube u nasady. U nas w marketach czasem można takie kupić, najczęściej widzę marokańskie. Duze grubsze i zielone (czerwone także).
Potrzebujemy tylko 3 składników, papryki, olej, czosnek.
Na nieco rozgrzaną patelnię z olejem (oczywiście z oliwek) wrzucamy całe papryczki (z ogonkami, z pestkami w środku i do tego posiekany czosnek - im wiecej tym lepiej, ale to też kwestia gustu. Obracamy tak, aby widocznie zmiękły, sflaczały, mogą sie troche zarumienić.
Wtedy gasimy gaz, wyjmujemy jakąś większą bądź mniejszą miseczkę, w którą kładziemy wszystkie papryczki ze wszystkimi kawałkami czosnku wyłowionego z oleju, jesli tego zbierze się zbyt mało w owej miseczke mozna dolać z patelni.
Po ostygnięciu wstawiamy do lodówki i serwujemy np jedna sztuke do obiadku.
Mozna też oczywiście jeść ciepłe/gorące od razu z patelni.
Stanie w lodówce dobrze im zrobi, mogą tak stać nawet tydzień czy dłuzej (olej je marynuje), a przez ten czas sam wszystko (olej i papryczki) nabiorą większej esencji z czosnku.
Smacznego
Comment