Dawno, dawno temu... miałem praktyki uczniowskie w "zakładzie piwnym" mieszczącym się w mojej miejscowości. Jako, iż browar ten miał jako-taką pozycję na rynku piwnym, do domu zawsze wracałem prowadząc rower, a w plecaku petówka ze świeżym piwkiem. Aż pewnego dnia poczęstowano mnie CZYMŚ, co zapamiętałem jako ucztę dla kubków smakowych. Mówiono, że jest to piwo niepasteryzowane(?). Minęło sporo kufli piwa, aż tu mój zakład przejął browar z "zielonymi butelkami" i jakoś wszystkie piwa zaczęły smakować tak samo (przedtem nauczyłem się nawet rozróżniać poszczególne "piwa" po smaku). Mięsień piwny rósł sobie, a ja żyłem w błogim stanie nieświadomości. Aż tu nagle patrzę, na pewnym serwisie aukcyjnymi i nie mogę uwierzyć - można zrobić własne piwko. Przysłano mi jakieś wiadra i konserwy, więc do roboty. Wyszło nawet nawet (może kiedyś napiszę to się pośmiejecie). Ale to ...- więc szukam jak się robi prawdziwy napój i trafiłem właśnie tutaj.
Mam nadzieję, że urzekła Was moja historia.
Pozdrowienia dla wszystkich piwowarów.
Mam nadzieję, że urzekła Was moja historia.
Pozdrowienia dla wszystkich piwowarów.
Comment