List rejestracyjny poprosił o przywitanie, to się witam.
Krótko o sobie:
Przez znaczną część życia traktowałem picie piwa jako smutną towarzyską konieczność (o zgrozo!), łykając bez przekonania Żywce, Tyskie i Okocimy, z rzadka mile zaskakiwany jakimś czeskim czy słowackim piwem. Wstrząs przyszedł dwa lata temu w św. Patryka: w jednym z warszawskich pubów spróbowałem lane Murphy's. Trudno zapomnieć, z niedowierzaniem wpatrywałem się w to czarne jak smoła kawo-podobne złoto. Potem nastąpiła rewolucja związana z odkryciem piw pszenicznych, które do dziś walczą u mnie ze stoutami o pierwszeństwo. Przez półtora roku piwne eksperymenty uskuteczniałem raczej lokalnie, choć z przykrością przyznam, że z polskich znanych mi browarów jedynie Cornelius naprawdę zachwycił. Popróbowało się nieco więcej piw czeskich, poznało znakomity pszeniczny rynek Ukrainy. Od pół roku mieszkam i studiuję w Szwecji, co paradoksalnie zaowocowało znacznym przyspieszeniem procesów poznawczych - belgijskie czy angielskie piwa przestały być obce. Jasnych pełnych od dawna nie pijam w ogóle - po co się męczyć, jeśli na wyciągnięcie ręki są prawdziwe skarby? Tyle jeszcze do odkrycia!
No i wcale tak krótko nie wyszło. Pozdrowienia!
Krótko o sobie:
Przez znaczną część życia traktowałem picie piwa jako smutną towarzyską konieczność (o zgrozo!), łykając bez przekonania Żywce, Tyskie i Okocimy, z rzadka mile zaskakiwany jakimś czeskim czy słowackim piwem. Wstrząs przyszedł dwa lata temu w św. Patryka: w jednym z warszawskich pubów spróbowałem lane Murphy's. Trudno zapomnieć, z niedowierzaniem wpatrywałem się w to czarne jak smoła kawo-podobne złoto. Potem nastąpiła rewolucja związana z odkryciem piw pszenicznych, które do dziś walczą u mnie ze stoutami o pierwszeństwo. Przez półtora roku piwne eksperymenty uskuteczniałem raczej lokalnie, choć z przykrością przyznam, że z polskich znanych mi browarów jedynie Cornelius naprawdę zachwycił. Popróbowało się nieco więcej piw czeskich, poznało znakomity pszeniczny rynek Ukrainy. Od pół roku mieszkam i studiuję w Szwecji, co paradoksalnie zaowocowało znacznym przyspieszeniem procesów poznawczych - belgijskie czy angielskie piwa przestały być obce. Jasnych pełnych od dawna nie pijam w ogóle - po co się męczyć, jeśli na wyciągnięcie ręki są prawdziwe skarby? Tyle jeszcze do odkrycia!
No i wcale tak krótko nie wyszło. Pozdrowienia!
Comment