... Teżci naszy przodkowie podobno pijali,
Ale najmilsze piwko, a barzo bijali.
I lepszą sprawę mieli, bo łba nie zaparzył
Gorącemi przysmaki: to pił, co uwarzył ...
Jeśliżeś się piwa objadł,
Waruj, byś ze wschodu nie spadł.
Jeśli zlecisz stąd, sokole,
Pewnie opadniesz na dole.
Kto stąd spadnie, długo jęczy,
Bowiem skok to nie zajęczy.
Jeśli stąd spadniesz pijano,
Najdą cię pod schodem rano ...
... Źlebyś sobie, lecąc, tuszył,
Jeśliś z młodu nie zasuszył.
Jeśliś piwo łapał z głodu,
Strzeż się pilnie tego wschodu.
Każdy zawżdy rano spadnie,
Gdy kto z tego wschodu spadnie ...
A wedle starych kwotacyj:
Kto nie ma zacz, ten piwo pij.
Bo barzo z owego wina
Zamnoży się więc chudzina
Wszakżeś Polak, dzierż się swego
Seropu przyrodzonego.
I na tym sie, co uwarzysz,
Natańcujesz i naswarzysz.
Coż owo za biesiada, kiedy jedni chrapią,
A drudzy się pod ławą jako świnie drapią.
Rad by mówił; nie może, bo gardło zalepił
Drożdżami, bo z wieczora barzo na schyłku pił.
A toż wasza biesiada, a toż krotochwila!
Jedno takiej używa ogolony wiła,
Co by rad, kiedy by mógł, dobrowolnie szalał,
Takżeć i ów, co wolno rozum sobie zalał.
Albo owo wesele, kiedy się po kąciech
Tłuczecie, wyskakując by szkapy w choroąciech.
Nazajutrz chłop narzeka, co go bolą boki,
Na mierzły mu podobno onegdajsze skoki.
Bo jako pan ma być zdrów, a w nim piwo kisa?
I od tegoć więc drży łeb i szupryna łysa.
1Nogi, oczy i ręce, i brzuch chłopu puchnie,
A z gęby, gdzie zaleci, by z wychodu cuchnie.
Goleni sobie potłukł, więc łopianu szuka,
Drugi też jako wirzba na wiosnę się puka.
Bo jako się nie pukać? Ano pełny zawżdy,
Jako in a bestyja, gdy się ożrze każdy.
Już zapomni i Boga, już nie zna i ludzi,
Bo na poły by zdechły, gdy go nie obudzi.
Dobrze by, piwowarze, w czas zawarzyć piwo,
Bo się do mojej konwie ciśnie więc co żywo.
Roki też teraz będą, pojadą sąsiedzi,
Pewnieć nas, jadąc tędy, niejeden nawiedzi.
Alić dalej k nowemu już słodu nie mamy,
Z onej konwie po trosze społu nalewamy.
A chmiel też po wierdunku będzie, drogie żyto.
Po trosze noś, kluczniku, bodaj cię zabito!
Pijanicę jednego kwartana ruszyła,
Więc mu k temu pragnienie wielkie uczyniła.
Gdy przyszli doktorowie, o to się starali,
By mu febrę z pragnieniem społu odegnali.
On powiedział: "- Już się wy o febrę starajcie,
A pragnienia chociaj tak przy mnie zaniechajcie.
Bo gdyć febra odejdzie, pragnienieć ja zgaszę,
A mam na to sosnową, o trzech uchoch czaszę."
Comment