a ja przeczytałem wczoraj fajny tekst: Korpulentna piwa beczułka jest lepsza niż lek w ampułkach
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
Mnie bardzo się podoba określenie korpuletna, sam jestem nieco korpulentny
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
"Gniewam się na te pieszczone ziemiany,
Co piwu radzi szukają przygany.
Nie pij, aż ci się pierwej będzie chciało,
Tedyć się każde dobrem będzie zdało"
"Czyj to grób?" - "Bodaj zdrów pił." - "Czyja to mogiła?"
"Jeno rychło, już bych dwie tymczasem wypiła."
Nie chcewa się rozumieć." "Nalejże mnie sporzej!"
"Wściekła babo, nie pijęć do ciebie." - "Tym gorzej."
"Imię twoje chcę słyszeć." - "A szatan ci po tym:
Wiedzieć, kto w tamtym grobie, abo kto w owo tym?"
"Miejże się tedy dobrze!" - "A jako bez piwa?"
"Przyuczaj się!" - "Nie byłam trzeźwia jako żywa!"
Chcecie li słuchać, powiem wam swe zdanie,
Na czym zależy dobre zachowanie.
Ale w czas wiedzcie, że nie dzierżę z tymi,
Którzy przyjaciół szukają pełnymi.
Trudno by się tam miłość rodzić miała,
Gdzie swar, gdzie zwada gniazdo swe usłała.
Trudno ma uróść, co kiedy niebacznie
I bez rozmysłu szumna głowa zacznie.
Cnota nad wszytko, a skarbu więtszego
Nad przyjaciela nie masz uprzejmego;
Kto się w taki skarb dobrze zapomoże,
Póki żyw, upaść w ubóstwo nie może.
Ale począwszy od stworzenia świata
Aż po te nasze ostateczne lata
Ledwe par kilka w dziejach opisano,
Które za prawe przyj acioły miano.
A my się tego piwem dopić chcemy?
Zaprawdę lekce przyjaźń szacujemy.
Ziemia deszcz pije, ziemię drzewa piją,
Z rzek morze, z morza wszytki gwiazdy żyją.
Na nas nie wiem, co ludzie upatrzyli,
Dziwno im, żesmy trochę się napili.
"Nasz dobry doktór spać się od nas bierze,
Ani chce z nami doczekać wieczerze".
"Dajcie mu pokój, najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli".
"Juz po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"
"Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana".
"Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!"
Doktór nie puścił, ale drzwi puściły.
"Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!"
"By jeno jedna" - doktor na to powie.
Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.
"Trudny (powiada) mój rząd z tymi pany,
Szedłem spać trzeźwio, a wstanę pijany".
Jeden pan wielmożny niedawno powiedział:
"W Polszcze ślachcic jakoby też na karczmie siedział".
Bo kto jedno przyjedzie, to z każdym pić musi,
A żona pościel zwłócząc nieboga się krtusi.
Królowa do mszej chciała, ale kapellana
Doma nie naleziono, bo pilnował dzbana.
Przyjdzie potym nierychło w czerwonym ornacie,
A królowa: "Ksze miły, długo to sypiacie!"
A mój dobry kapellan na ono łajanie:
"Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"
Comment