Ignacy Krasicki, zawód - biskup

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Krzysiu
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2001.02
    • 14936

    Ignacy Krasicki, zawód - biskup

    Zacznę od mojego chyba ulubionego cytatu z ulubionego utworu: Monachomachii

    ... Wdzięczna miłości kochanej szklenice,
    Czuje się każdy i słaby, i zdrowy,
    Dla ciebie miłe są ciemne piwnice,
    Dla ciebie znośna duszność i ból głowy.
    Słodzisz frasunki, uśmierzasz tęsknice,
    W tobie pociecha, w tobie zysk gotowy.
    Byle się można znaleźć, byle kupić,
    Nie żal skosztować, nie żal się i upić ...
  • Krzysiu
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2001.02
    • 14936

    #2
    ... Z góry zły przykład idzie w każdej stronie,
    Z góry naszego nieszczęścia przyczyna.
    O! ty, na polskim co osiadłszy tronie,
    Wzgardziłeś miodem i nie lubisz wina!
    Cierpisz, pijaństwo że w ostatnim zgonie;
    Z ciebie gust książek, a piwnic ruina.
    Tyś naród z kuflów, szklenic, beczek złupił;
    Bodajeś w życiu nigdy się nie upił!...

    Monachomachia

    Comment

    • Krzysiu
      D(r)u(c)h nieuchwytny
      • 2001.02
      • 14936

      #3
      Trzcina i chmiel

      Chmiel się wił wkoło trzciny, miał jej dopomagać.
      Wspierał ją; ale kiedy zbyt się zaczął wzmagać,
      Rzekła trzcina: Daj pokój, już ja mocno stoję,
      Już i bez twego wsparcia wiatrów się nie boję.
      Mylisz się - chmiel jej rzecze - przyjdą wiatry gorsze.
      Więc gdy coraz gałązki rozpościerał wsporsze,
      Przyszło wreszcie do tego: wiatr trzcinę ocalił,
      A chmiel, co miał ją podeprzeć, złamał i obalił.

      Comment

      • Krzysiu
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2001.02
        • 14936

        #4
        Do Pana Lucińskiego

        Na garcu zasadzony i kwarcie, i flaszy,
        Zda się podłym twój urząd, mospanie podczaszy.
        Nie myśleli tak starzy, gdy go stanowili;
        Chcieli oni porządku i w tym, jak by pili.
        Więc na pamiątkę ojców naszych wiekopomnych,
        Choć masz urząd pijacki, wodzem masz być skromnych.
        Tobie zatem, aby się zniósł zbytek w narodzie,
        Tobie to dzieło niosę o piwie i miodzie.
        A gdy mnie pod twym hasłem krytyka nie straszy,
        Kończę, choć nie kielichem: Bogdaj zdrów, podczaszy!
        Rób, Polaku, miód, piwo, a będziesz bogaty.
        Tak nam nasi ojcowie mawiali przed laty,
        Tak i teraz, a przecież, o nasz zysk niedbali,
        Nie słuchamy, jakeśmy przedtem nie słuchali.
        Słodka zawżdy rzecz cudza, co nasze - mniej ważne:
        Stąd miód poszedł w pogardę, piwo nie poważne,
        A że go dostać można i łatwo, i tanio,
        Dla mody go nie piją, dla mody go ganią.
        Wkradł się zbytek w umysły zgnuśniałe w pokoju,
        Wkradł się w odzież, w mieszkanie, do jadła, napoju,
        A coraz postępując fatalnym ogniwem,
        Wzgardził dawną prostotą, w niej miodem i piwem.
        Przeszedł nałóg nieprawy od ojców do dzieci,
        Co było trunkiem panów, teraz ledwo kmieci.
        Zrażeni niezgrabnością mniemanej prostoty,
        Wstydziem się miodu, piwa, tak jak dawnej cnoty.
        Lepiej było, kiedyśmy nasze trunki pili.
        Nie piwo lub miód czynił, żeśmy zwyciężyli,
        Ale co za prostymi trunki zawżdy chodzi,
        Trzeźwość była zaszczytem i starców, i młodzi.
        Z nią mężność, trwałość, praca i cierpliwość rosła,
        Z nimi po krajach sława nasza się rozniosła,
        Z nimi byliśmy straszni, możni i szczęśliwi.
        Teraz - mód niewolnik! i nowości chciwi,
        Fraszkami zatrudnieni, starowni o zbytki,
        W nasyceniu żądz płochych kładziemy pożytki.
        Jakież są? Zewsząd strata zamiast zasilenia,
        Zewsząd ujma korzyści i dobrego mienia,
        Zewsząd - ale się może nadto rozszerzyłem;
        O czym więc na początku samym namieniłem,
        Do tego teraz zmierzam. Źle z zbytkami bywa.
        Bracia, nie gardźmy miodem, wróćmy się do piwa!
        Może się zda ten sposób i podły, i mały,
        Czyż się kiedy trunkami narody wzmacniały?
        Nie trunkami, to prawda; lecz jak wśród machiny
        Wielkich skutków sprawcami są małe sprężyny,
        Tak i napój ojczysty, zbyt drogo niepłatny,
        Gdy oszczędza wydatki, szacowny i zdatny.
        Więc ażeby kraj pewnym obdarzyć dochodem,
        Rzeczesz: trzeba się piwem upijać i miodem?
        Bynajmniej, zbytek każdy zdrożny i szkodliwy.
        W mierze trzeba używać; człowiek wstrzemięźliwy
        Czuje dzielnie, pijaństwo jak jest rzecz obrzydła,
        Czuje, iż pijanice podlejsi od bydła.
        Możnaż wino porzucić? Powabny to trunek,
        Lecz takiego powabu zbyt drogi szacunek.
        Niech go piją bogatsi, gustu w nim nie ganię,
        Ale gdyśmy ubodzy, pijmy trunki tanie.
        Przykra może ofiara, lecz skutki szacowne;
        Przejdzie przykrość, słodyczy za tym niewymowne
        Nastąpią, a uczucie pochodzące z cnoty
        Zgasi stałą słodyczą nietrwałe pieszczoty.
        Przyjdzie zysk i pomocnym wesprze nas ratunkiem
        Wtenczas, gdy się ojczystym zasilając trunkiem
        Tego będziem używać, co nam kraj nadawa.
        Milszy napój, gdy własny, milsza i potrawa.
        Dym nawet, mówią, słodki, gdy własnego kraju.
        Czemuż od powszechnego dalecy zwyczaju,
        Dobrych ojców złe syny, krwi zacnej wyrodki,
        Nie idziem prostym torem ubitym przez przodki?
        Źle wątpić, gorzej jeszcze nadzieje utracić,
        Mogliśmy się wyniszczyć, potrafiem zbogacić.
        Z oszczędności dostatek, z pracy się zysk wszczyna:
        Pijmy skromnie miód, piwo - dojdziemy do wina.

        Comment

        Przetwarzanie...
        X