Lubię kiedy się zieleni
Lubię jak się piwo pieni
I gdy można w pianie lekko
Wsunąć wąs
Chociaż czasem tak się spoję
Że do domu iść się boję
No bo stara łapie zaraz
Dziwny dąs
Lecą garnki i talerze
Lekko się unosi pierze
No i gratkę ma sąsiedztwo
Na dokładkę
Drży w posadach kamienica
Taki szum robi diablica
Pewnie już ją każdy bierze
Za wariatkę
By wprowadzić ład i spokój
Cicho więc opuszczam pokój
I unoszę całe życie na ulicę
Tam na rogu kumple stoją
Oni też się widzę boją
Bo ratunek wszelki czerpią
Wprost z butelki
A ja wiem, że na mój ból
Zawsze jest najplepszy full
Sprężam ciało i do baru
Ruszam śmiało
A po chwili już radośnie
Znowu się przyglądam wiośnie
Barman leje a wokoło
Jest wesoło
Lubię kiedy się zieleni
Lubię jak się piwo pieni
Gdyby to zrozumieć chciała
Moja mała
Świat by inne miał wymiary
Znikły wreszcie by koszmary
No a życie by płynęło
Należycie
(Zdrowa Woda to grała)
Lubię jak się piwo pieni
I gdy można w pianie lekko
Wsunąć wąs
Chociaż czasem tak się spoję
Że do domu iść się boję
No bo stara łapie zaraz
Dziwny dąs
Lecą garnki i talerze
Lekko się unosi pierze
No i gratkę ma sąsiedztwo
Na dokładkę
Drży w posadach kamienica
Taki szum robi diablica
Pewnie już ją każdy bierze
Za wariatkę
By wprowadzić ład i spokój
Cicho więc opuszczam pokój
I unoszę całe życie na ulicę
Tam na rogu kumple stoją
Oni też się widzę boją
Bo ratunek wszelki czerpią
Wprost z butelki
A ja wiem, że na mój ból
Zawsze jest najplepszy full
Sprężam ciało i do baru
Ruszam śmiało
A po chwili już radośnie
Znowu się przyglądam wiośnie
Barman leje a wokoło
Jest wesoło
Lubię kiedy się zieleni
Lubię jak się piwo pieni
Gdyby to zrozumieć chciała
Moja mała
Świat by inne miał wymiary
Znikły wreszcie by koszmary
No a życie by płynęło
Należycie
(Zdrowa Woda to grała)