||maja||BESTSELLER - Rękopis znaleziony w.....

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • ART
    mAD'MINd
    🥛🥛🥛🥛🥛
    • 2001.02
    • 23925

    #16
    ||maja||04-13-2001||09:03 AM

    Zasmucił się jednak trochę, gdy pomyślał, że nie jest królikiem i talent na miarę króliczą nie jest dla niego żadnym usprawiedliwieniem... (


    ||JANO||04-18-2001||11:32 AM

    Był WILKIEM!!!
    Wiedział o tym doskonale i wcale się z tym nie krył....
    ,,...TAK PORADZIŁ TEN NIEZBYT SMACZNY PSYCHOANALITYK...’’
    Zerknął na zegar wiszący przy otwartym oknie , przez które dolatywał śpiew dziewczęcia podążającego z koszem pełnym smakołyków do domciu babuni.
    NIC TO...CZAS NA MNIE- pomyślał i wyskoczył ....



    ||maja||04-18-2001||11:44 AM

    ... z tej powieści, a na jego miejscu pojawił się mocno podchmielony Trzeźwy pogryzający jajko i wymachujący siekierką.


    ||Marusia||04-18-2001||11:58 AM

    Nagle z jajka niespodzianki wyskoczył czekoladowy królik...
    - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
    - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
    - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

    Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

    Comment

    • ART
      mAD'MINd
      🥛🥛🥛🥛🥛
      • 2001.02
      • 23925

      #17
      ||JANO||04-18-2001||12:12 PM

      ...dziewczęcio stanęło przed dębowymi ,okutymi stalą drzwiami , i już chciało chwycić swoją nadmiernie owłosioną rączką za mosiężną lwią łapkę , gdy dobiegł go gwizd nadjeżdżającego parowozu...


      ||JANO||04-20-2001||09:42 AM

      dziewczęcio odwróciło głowę...
      Zrobiło to jednak nazbyt gwałtownie, głowa uległa odkręceniu i z hukiem zwaliła się na ziemię...
      ..Świstak z parowozowym gwizdkiem w zębach zaśmiał się cicho.


      ||JANO||04-20-2001||09:42 AM

      dziewczęcio odwróciło głowę...
      Zrobiło to jednak nazbyt gwałtownie, głowa uległa odkręceniu i z hukiem zwaliła się na ziemię...
      ..Świstak z parowozowym gwizdkiem w zębach zaśmiał się cicho.


      ||maja||04-25-2001||08:03 AM

      - "No i teraz to już naprawdę nie wiem, co mam napisać..." - powiedział zmartwiony autor, rzucając onuce na błękitne oficerki stojące pod biedermeierowskim biurkiem. Wyciągnął z ust gwizdek i spojrzał na swą nadmiernie owłosioną rączkę, szukając najlepszej z żył. Bez wachania podciął ją nożyczkami do papieru.


      ||Marusia||04-26-2001||09:51 AM

      Nożyczki były jednak na tyle tępe, że krew słabo się sączyła z ledwo nadszarpniętej żyły. Czekając na śmierć postanowił, że przejrzy jeszcze raz ostatnie akapity. Zobaczywszy błąd w słowie "wahanie" poszedł po żyletki żeby juz dłużej się nie męczyć. Okazało się jednak, że ostatnią żyletę zużyło dziewczęcio do zgolenia nadmiernego owłosienia z klatki piersiowej, więc chcąc nie chcąc zabandażował przedramię i pomaszerował do kiosku przed domem...
      - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
      - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
      - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

      Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

      Comment

      • ART
        mAD'MINd
        🥛🥛🥛🥛🥛
        • 2001.02
        • 23925

        #18
        ||Krzysiu||05-05-2001||01:56 PM

        ...w którym nie było parasoli.
        W Państwowej Wytwórni Siekier robota szła pełną parą. Robotnicy podśpiewywali radośnie starą hutniczą kolędę "Stal się leje, moc truchleje...". Majster stał ponuro przy piecu, spoglądając bez zainteresowania w buchające snopy iskier. "Taaaa..." " rzucił półgłosem i splunął w głąb pieca. Powietrze rozdarła eksplozja. "Taaaa..." " powtórzył i obrócił się leniwie w kierunku, skąd nadjeżdżały wóżki pełne świeżo odlanych obuchów. Widok rzędów lśniących nowością kształtów tchnął nadzieją i optymizmem. "Żeby tylko Odkuwacz nie spieprzył roboty" " zmartwił się " "szkoda byłoby tylu dobrych obuchów". Podszedł do Odkuwacza i walnął go w zęby, poprawił nogą. Od razu poczuł się lepiej.


        ||Krzysiu||05-05-2001||01:58 PM

        Coś jednak nie dawało mu spokoju. Rozejrzał się niespokojnie, instykt hutnika " odlewnika podpowiadał mu, że coś jest nie tak. Odskoczył w ostatniej chwili. Zza jego pleców nadleciała z ogromną prędkością Chmura Dymu. "Znowu nie trafiłem" " pomyślał smętnie Autor. "To nic, poprawię następnym razem"- uśmiechnął się mściwie. Rozciągnął się wygodnie na leżance i oddał rozmyślaniom o piersiach i kuflach. Wyobraźnia sprawiła, że po jego lędźwiach rozeszło się rozkoszne drżenie. Wstał więc i udał się do toalety. Rozsiadł się wygodnie na białej porcelanie i sięgnął po leżące na podłodze gazety. "Wreszcie chwila spokoju" " przemknęło mu przez głowę " "może w gazetach znajdę temat na dalszy ciąg". Pokrwawiony Królik siedział za nim na spłuczce szczerząc złośliwie zęby.


        ||Krzysiu||05-07-2001||09:33 AM

        W szybie windy Konserwator usuwał resztki dziewczyny z drewnianym nosem. "Ki diabeł, Pinokio jakiś czy cóś" " zastanawiał się głośno. Zebrał drzazgi do wiadra, przeciągnął fantazyjnym ruchem miotłą, a następnie sięgnął do jednej ze swych przepastnych kieszeni i dobył słoik ze smarem grafitowym. Nabrał garść, obficie nałożył na sterczące wszędzie kółka, tryby i przekładnie. "Będzie dobrze"- uśmiechnął się w duchu i wytarł ubrudzone dłonie w swój ulubiony czarny beret z antenką "Beret" " przypomniał sobie " "nakrycie głowy w kształcie okrągłym lub wielokątnym, wykonane z sukna, filcu lub dzianiny, bez > otoka i > daszka, zwieńczone niekiedy > antenką. Czy może "beret" to pseudonim Ludwika Słoniny, działacza ruchu ludowego w latach 1897 " 1912 z okolic Pierdziszewa Dolnego, znanego z licznych akcji konsumowania zapasów alkoholu w żydowskich karczmach". Ponownie się uśmiechnął, dumny ze swej wiedzy. Sięgnął jeszcze raz dłonią w górę, by namacać antenkę. Zbladł jak ściana, a wszystka krew odpłynęła mu w różne zakamarki ciała kryjąc się po kątach. Na berecie sterczał mu bowiem potężny parowozowy gwizdek. Wiedział aż za dobrze, co to znaczy.


        ||Krzysiu||05-08-2001||09:17 AM

        Trzeźwy przyglądał się ze spokojem, popijając piwo blaszanym kubkiem. Po pierwsze, to nie on miał parowozowy gwizdek na głowie. Po drugie, nawet gdyby miał, to i tak nie wiedziałby, co to znaczy. Musiałby zapytać Autora, Autor jednak nadal rozkoszował się chłodnym uściskiem porcelany i nie miał głowy do takich spraw. Trzeźwy sięgnął więc po gazetę z nadzieją, że tam znajdzie jakąś wskazówkę. Na trzeciej stronie ujrzał wybity ogromnymi czarnymi literami tytuł: "Knajpa, w której podają Szwejka i Książęce". Poczuł nagły dreszcz emocji, było to coś, o czym marzył od lat. Nerwowo przerzucał wzrokiem szpalty w poszukiwaniu adresu, nie znalazł jednak. Jakaś wewnętrzna siła kazała mu wstać i iść na poszukiwania. Wiedział, że knajpa znajduje się w Europie Środkowej. Znacznie ułatwiało to poszukiwania.
        Przemierzał kolejne kwartały ulic, mijając uśpione domy, bramy cuchnące moczem, podstarzałe kurewki kiwające się przy ślepych latarniach. Wypytywał spłoszone postacie, przemykające chyłkiem przez miasto. Coraz bardziej nerwowo podążał do przodu, w stronę dzielnic, z których przyzwoici ludzie dawno już się wyprowadzili. Pędził jak pies gończy, to z nosem przy ziemi, uważnie przyglądając się śladom, to znowu wyciągnięty jak struna chłonął pełnią płuc rześkie nocne powietrze, jak gdyby w nim zawarta była ta najważniejsza informacja. Chyłkiem biegł za nim Świstak, od czasu do czasu śmiejący się szyderczo w głos " "zimno, zimno". "Poszedł, do budy" " odwrzaskiwał mu Trzeźwy, nie tracący mimo kolejnych pokonanych kilometrów animuszu. Wiedział, że kiedyś znajdzie. Wreszcie czuł się dobrze " miał cel.
        - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
        - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
        - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

        Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

        Comment

        • ART
          mAD'MINd
          🥛🥛🥛🥛🥛
          • 2001.02
          • 23925

          #19
          ||Krzysiu||05-09-2001||10:16 AM

          Krzysia obudził odgłos walących ciężko o blaszany parapet kropel deszczu.
          Otworzył oczy, spojrzał na budzik, była 5.15. Przez żaluzje prześwitywała
          nieśmiało poranna szarówka. Krzysiu przeciągnął się, leżał przez chwilę
          wspominając z sympatią wczorajszy wieczór. "K...a mać" - pomyślał. Wstał
          niechętnie, wciągnął gacie. Poranna toaleta zajęła mu mniej czasu czasu niż
          zwykle - z powodu przenikliwej wilgoci zrezygnował z makijażu. Kręcił się po kuchni, łykając białe tabletki i popijając je zimną herbatą. Zwinięty w kłębek kot przyglądał się leniwym wzrokiem nie podnosząc
          głowy. Krzysiu narzucił kurtkę i wyszedł w poranny deszcz.
          Szef umościł się wygodnie na przednim fotelu. "Działo się coś ciekawego?" -
          zapytał jak zwykle. "Nic" - odpowiedział jak zwykle Krzysiu. Samochód żarłocznie
          połykał kolejne kilometry mokrego asfaltu. Z głośnika dochodziły słowa
          spikera o nowej maturze i aresztowaniu byłego senatora Aleksandra G. Nagle
          przed maską wyrosło jak spod ziemi grafitowe Punto. Krzysiu z całej siły
          wcisnął pedał hamulca, opony zapiszczały przeraźliwie protestując przeciw
          takiemu brutalnemu traktowaniu. Z tyłu rozległ się głośny huk i brzęk
          tłuczonego szkła, samochód szarpnął do przodu. W lusterku pojawił się
          czerwony ford, spod maski buchały mu kłęby pary. "Co za pierdoła" - mruknął
          Krzysiu pod nosem. Wysiadł trzaskając drzwiami. Po jezdni miotał się
          Karzeł - Ogrodnik rwąc włosy z głowy. Krzysiu przyjrzał się chwilę rozbitej
          masce Forda i walającym się szczątkom reflektorów myśląc - "to już trzeci
          załatwiony". Kopnął radośnie w tylny zderzak swojego auta, sięgnął do bagażnika,
          wyjął puszkę farby i namalował na drzwiach trzecie małe autko. "Niech się
          boją" - pomyślał z satysfakcją. Wsiadł i ruszył dalej. Karzeł pozostał obok
          rozbitego forda miotając najokropniejsze obelgi. Z tyłu nadciągała kolejna
          fala ulewy.
          - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
          - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
          - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

          Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

          Comment

          • ART
            mAD'MINd
            🥛🥛🥛🥛🥛
            • 2001.02
            • 23925

            #20
            ||Krzysiu||05-10-2001||02:43 PM

            Na moście panował nieopisany rozgardiasz. Wesoło migały niebieskie i żółte koguty, wyły syreny. Policjanci biegali we wszystkie strony, kobiety piszczały i mdlały, mężczyźni pili wódkę i przeklinali głośno zły los. Niewysoka Postać w naciągniętym nisko na czoło kapeluszu przemykała między rozstawionymi samochodami, przystając tu i ówdzie. Dowodzący akcją Sierżant podszedł do Niewysokiej Postaci i pochylił się w pełnym szacunku ukłonie. Niewysoka Postać machnęła lekceważąco ręką. "Co słychać?" " rzuciła jakby od niechcenia. "Syreny wyją, kobiety piszczą a mężczyźni przeklinają zły los" " odpowiedział Sierżant z wyraźnie wyczuwalnym kaukaskim akcentem w głosie. Niewysoka Postać obrzuciła go przeciągłym spojrzeniem. Sierżant zmieszał się, skulił. Postać odwróciła się na pięcie. "A co z siekierą?". Sierżant zmieszał się i skulił jeszcze bardziej " "eeeee..." " zająknął się. Z daleka tymczasem dobiegał nieokreślony początkowy odgłos, coraz głośniejszy, przeradzający się w huk. Zgiełk na moście ucichł, wszystkie oczy skierowały się w stronę skąd dobiegał hałas. Z ciemności powoli wynurzyło się stalowe cielsko radzieckiego czołgu typu T-34/76, z bielejącym niedyskretnie na burcie numerem taktycznym "102". "Czterej Pancerni" " rozległ się w tłumie radosny okrzyk. Wszyscy odetchnęli z ulgą. I rzeczywiście, była to doskonale znana wszystkim załoga w składzie: por. Olgierd Jarosz (dowódca), plut. Gustaw Jeleń (działonowy), kpr. Jan Kos (strzelec " radiotelegrafista), szer. Grigorij Saakaszwili (kierowca " mechanik) oraz zawodnik rezerwowy " szer. Tomasz Czereśniak, nadciągająca na spotkanie w "Krainie Łagodności". Na pancernej wieżyczce dowódcy siedziała z bałałajką w delikatnych dłoniach Marusia, śpiewająca na cały głos popularny i lubiany szlagier "Podmoskowskije wieczera". Ułożony wygodnie na błotniku Królik przygrywał na harmoszce.
            "A gdzie Autor?" " rzucił żartem Olgierd " "znajomy psychoanalityk mówił nam, że ostatnio był wilkiem. Przydałby się w roli Szarika". Niewysoka Postać obrzuciła Olgierda przeciągłym spojrzeniem. "A wy to sobie jak zwykle jaja, towarzyszu, robicie. My tu pracujemy" " wycedziła Postać przez zaciśnięte zęby i odwróciła się na pięcie. Od ciągłego odwracania się na pięcie obcas prawego buta był niższy o jakieś 5 centymetrów. "Powinienem sprawić sobie nowy obcas" " pomyślała Niewysoka Postać. Łażąc powoli po moście nagle o coś się potknęła. Były to błękitne oficerki.
            Nie powinny stać w tym miejscu. Niewysoka Postać rozejrzała się podejrzliwie na boki. Ujrzała przeciskającego się przez tłum Trzeźwego. "Nieee mmam cza...asu" " rzucił zdyszany, kompletnie pijany Trzeźwy, nie zwracając uwagi na oficerki " "mussze sszukać daalej..." i pognał nie oglądając się za siebie. Śledzący go Świstak zaśmiał się antypaństwowo. Niewysoka Postać wyprowadziła prawą nogą nagłe uderzenie, jednak zbyt krótki obcas sprawił, że cios o milimetry minął czaszkę Świstaka. Ten zrewanżował się potężnym kłębem pary z parowozowego gwizdka wypuszczonym prosto w oczy Niewysokiej Postaci. "Aaaaa..." " zaryczała z bólu Postać i zwaliła się bezwładnie na granodiorytowy w tym miejscu, z wyraźnymi śladami wietrzenia bruk.


            ||maja||05-12-2001||03:23 PM

            Wydawało się, że to już na szczęście koniec tej przydługiej i mało pouczającej historii, jednak na próżno radowali się naiwni czytelnicy... Niewysoka Postać podźwignęła się z bruku wyszlifowanego kopytkami niesubordynowanych przechodniów, po czym wyciągnęła zza pazuchy kajecik tłusty od odcisków palców wysmarowanych masłem czosnkowym. Postawiwszy kołnierz skórzanego płaszcza, Postać poczęła kołysać się na lewym, wyższym obcasie, pogryzając drewniany długopis w kształcie góralskiej ciupagi, ozdobiony na rączce czerwonym termometrem. Opisywany osobnik trwał tak dłuższą chwilę, po czym zgarbił się i jęknął: "K....., dzisiaj to już chyba nic nie wymyślę...!"


            ||maja||05-12-2001||07:28 PM

            Nagle spojrzał bystrzej spod swej postrzępionej grzywki. "Zaraz " zaraz, skąd błękitne oficerki na tym moście?! Nie powinny stać w tym miejscu..." " pomyślał po raz wtóry. "Jeszcze w środę były pod moim pod biedermeierowskim biurkiem, rzuciłem przecież na nie onuce...!!" " Niewysoka Postać zdenerwowała się nie na żarty. Pośpiesznie schowała lepki kajet do kieszeni pulowerka i ruszyła z powrotem po własnych śladach. Przyszło mu to bez trudu, bo nierówne obcasy pożłobiły bruk w niesymetryczne esy-floresy. Oczywiście dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, jeśli stwierdzę, że oficerek nie było na moście już od dawna. Z czystej przekory więc napiszę, że stały tam jednak w mocno wyeksponowanym miejscu. "Niepowtarzalna okazja!!!" " głosiły liczne transparenty nad strojnie udekorowaną estradą, na której skromnie błękitniały oficerki w blasku fleszy i jupiterów " "Główna wygrana na loterii - buty Elvisa Presleya!!!"
            - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
            - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
            - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

            Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

            Comment

            • ART
              mAD'MINd
              🥛🥛🥛🥛🥛
              • 2001.02
              • 23925

              #21
              ||maja||05-13-2001||03:09 PM

              "K..." - zaklęła znów Niewysoka Postać, bo niestety nie była zbyt dobrze wychowana. Jakiś nieokreślony grymas poorał jej twarz. Jeszcze szczelniej opatuliła się pulowerkiem, jeszcze wyżej postawiła kołnierz płaszcza i jeszcze mocniej naciągnęła na czoło kapelusz. Nerwowo rozglądając się dostrzegła Janka Kosa zeskakującego z cielska "Rudego". Postać błyskawicznie cofnęła się, próbując ukryć się w cieniu 24. przęsła mostu, ale było za późno. Janek był już przy 22. przęśle i zbliżał się z prędkością światła, szukając czegoś pośpiesznie w przepastnych kieszeniach bojówek. Stanąwszy przed Niewysoką Postacią wyszarpnął w końcu z czeluści moro wymięty bilet tramwajowy i podsunął go Postaci pod nos, z rozanielonym uśmiechem szepcząc [a był on wtedy jeszcze przystojny; Janek, nie uśmiech]: "Czy mogę prosić o autograf?"


              ||Marusia||05-14-2001||08:32 AM

              Marusia zeskoczyła z czołgu z gracją przydeptując zielonym martensem niedopałek cygara. "Co macie zamiar z TYM zrobić?" zapytała, wskazując niedbałym ruchem warkocza niebieskie oficerki, których tam nie było albo były butami Elvisa.
              "Nieeeee wiem...." zamyśliła się Niewysoka Postać wycierając w kraciastą chusteczkę czerwony, bulwiasty nos. "Może Caritas, alebo coś..."
              Marusia rozejrzała się po moście. Niskie obramowanie, latarenki, z dala od ruchu ulicznego. Kostka brukowa wyślizgana mieszaniną ptasich odchodów i deszczu... Na rancie przysiadła wrona, miała okrwawiony dziób. Szczytem balustrady śmignął na rowerze królik, najwyraźniej nie zainteresowany zbiegowiskiem.
              "Przecież to miejsce aż się prosi o morderstwo" syknęła mrużąc zielone jak zgniła woda oczy.
              "Dlaczego?" zainteresował się Olgierd.
              "Spójrz na to miejsce: nikt go nie pamięta. Tu nawet ptaki nie boją się ludzi. W takim dużym mieście " ogarnęła je zawiść, chce się przypomnieć. Chce się zaznaczyć na mapie, obojętnie w jaki sposób. Zapomnienie to piekło. Spadanie ku nicości.
              Jakby na przekór jej słowom z naprzeciwka wychynął z mgły człowiek słaniający się na wyjątkowo krótkich nogach. Z trudem utrzymując pion, podpierając się skomplikowana konstrukcją utworzoną z kapsli i korków, zbliżał się wraz z otaczającym go odorkiem cywilizacji.
              "Wwwwwidziałem uffoo" wystękał w stronę Gustlika, który tym sposobem został przywrócony na strony powieści. "Stawiali wszysssstkim piwo na Dworcowej" westchnął i klapnął z ulgą na zapadnięty, omszały krawężnik.
              Cały most zatrząsł się od gromkiego śmiechu wydobywającego się z przepalonych trzewi obecnych.
              "TO rzeczywiście musiało być ufo!!!" rozlegały się pojedyncze okrzyki, a w powietrzu nagle powstało iskrzące napięcie zdolne rozpalić najmokrzejsze skarpety.
              Niby od niechcenia gapie zaczęli przesuwać się wolnym, acz widocznie nerwowym krokiem w kierunku, z którego nadszedł Krótkonogi.
              "Zaraz zaraz!!" wrzasnął królik, który właśnie zeskoczył z roweru...
              - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
              - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
              - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

              Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

              Comment

              • ART
                mAD'MINd
                🥛🥛🥛🥛🥛
                • 2001.02
                • 23925

                #22
                ||Marusia||05-14-2001||11:50 AM

                Ludziska odruchowo jeszcze bardziej spowolniły ruchy, w oczach widać było obawę, że królik w jakiś sposób (tylko niby w jaki?) może im uniemożliwić trip do piwodajnej krainy.
                "W tamtą stronę pobiegł już z nosem przy ziemi kompletnie pijany facet, może zostawił jakieś ślady!" dodał królik i wszyscy odetchnęli z ulgą.
                Krótkonogi człowiek przysnął wtulając nos w wilgotny mech krawężnika pochrapując cichutko, zatem na jego wskazówki nie było co liczyć. Tłum porzucił zatem już na dobre onuce, oficerki i transparenty i pod wodzą wozów policyjnych na sygnale oraz czołgu podążył w kierunku póki co nieznanym...


                ||maja||05-14-2001||12:43 PM

                Korzystając z chwilowego zamieszania, Niewysoka Postać chyłkiem wdrapała się na estradę i porwała z zydelka obuwie wielkiego Elvisa. Ucałowawszy błękitną skórę z nabożną czcią, schowała je pod poły odzieży wierzchniej. Następnie uruchomiła swój tajny motorek i uniosła się w przestworza niczym Karlsson z Dachu. Tuż za Postacią w górę wzbił się Janek Kos, który nie nosił swego nazwiska jeno od parady.


                ||Marusia||05-14-2001||12:52 PM

                Za Kosem jednak poleciała mała bałałajka i celując prosto w dziób spowodowała zboczenie Kosa z kursu mocno na prawo. Nie to było celem Marusi, która wiadomo na Kosa miała chrapkę i zamierzała strącić go na ziemię w celu zatrzymania go na odległość długiego wprawdzie (ale nie aż tak) warkocza, ale Kos zrozumiał delikatną aluzję ukochanej i zapikował w dół. Niestety, źle obliczył kąt i zarył w balustradę...


                ||Krzysiu||05-14-2001||02:16 PM

                ... a następnie odbił się od niej, lądując w kałuży zupy jarzynowej, która wylała się ze stojącej opodal kuchni polowej, trafionej przeciwpancernym pociskiem rakietowym w jeden z kotłów. "Niezła" " pomyślał (o zupie, nie o Marusi, bo jako prawdziwemu żołnierzowi w głowie mu była tylko wojaczka) " "możnaby trochę przyprawić". Zanim jednak zrealizował swój zamiar, pędzący tłum rozchlapał zupę na boki, pstrząc mundur girlandami siekanych drobno marchewek, selerów i kalafiorów. W rynsztoku pozostały tylko brukselki, których nastawiony antyunijnie tłum nie chciał nawet dotknąć. Królik zaśmiał się szyderczo szczerząc złote siekacze.
                Tymczasem w Kalogródku przygotowywała się do koncertu Orkiestra Dęta wrocławskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Krzysztofa Krawczyka. Karzeł " Ogrodnik miotał się wściekle mamrocząc pod nosem "moja trawa, moje chwasty". I rzeczywiście, orkiestra nie zważając na fantazyjnie zapuszczone zarośla ustawiała pulpity i stroiła instrumenty, łamiąc i odsuwają co bardziej dokuczliwe badyle. "Tyle lat odstraszania klientów na nic" " płaczliwym głosem zawodził Karzeł " "Nic tu po mnie". Ciężkim krokiem podszedł do na wpół rozwalającego się baru, przytulił do schładzarki. Przez głowę przelatywały mu jak wściekłe myśli: "...gdyby usunięcie dwuketonów wicynalnych i związków siarki było niemożliwe, przestałbyś pić piwo". Drgnął, zaskoczony tą myślą, jednak już nadciągały następne: "...zawartość estrów i aldehydów można regulować ciśnieniem i temperaturą fermentacji... dwuacetyl i pentandiol po wytworzeniu ich przez drożdże są przez te same istoty redukowane... związki siarki nie tworzą się tylko i wyłącznie wskutek syntezy aminokwasów... izomeryzacja izozwiązków i przyłączenie do nich siarki powoduje powstanie charakterystycznego zapachu powodowanego przez 3metylo2buteno1tiol..." "Dooooosyć!!!" " zaryczał Karzeł " " Kogo to, k...a, obchodzi?". I rzeczywiście, nikt nie przyglądał się myślom Karła, orkiestra szykowała się do występu, jeden z muzyków chodził z kosiarką i oczyszczał teren dla nadciągających powoli słuchaczy. Karzeł wstał, nerwowym ruchem wyrwał muzykowi z rąk kosiarkę i zaczął się dumnie przechadzać między kępami chaszczy. Od czasu do czasu kosiarka wydawała głośny huk, gdy trafiła na starą butelkę, a wokół sypały się okruchy szkła. Tłum gęstniał, a złote trąby orkiestry ...
                - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
                - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
                - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

                Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

                Comment

                • ART
                  mAD'MINd
                  🥛🥛🥛🥛🥛
                  • 2001.02
                  • 23925

                  #23
                  ||maja||05-14-2001||04:58 PM

                  ...fałszywie grały pogrzebowego marsza. Nagle od strony Kuźniczej dobiegł zebranych tętent niepodkutych kopyt. "Sokole ty mój!!" - zakrzyknął spośród lebiody Królik, z wielką radością dojrzawszy przybyłego. "Bohun, to Bohun" - powtarzały sobie wzajem usta zebranej gawiedzi. Doprawdy, był to bowiem Bohun, wraz z którym pojawił się zapach Pól Dzikich a dalekich. O ich bezbrzeżnej trawiastości Królik mógł sobie tylko pomarzyć....


                  ||Marusia||05-15-2001||07:47 AM

                  Kos wygrzebał się z resztek zupy jarzynowej, strzepnął z kurtki (zakupionej w renomowanej dziadowni) niechciane brukselki. Rozejrzał się lekko nieprzytomnym po upadku spojrzeniem po opustoszałym moście, rzucił tęsknym wzrokiem za tumanem kurzu, który jeszcze pozostał po kawalkadzie udającej się w nieznanym (teoretycznie) kierunku.
                  Zapadł zmrok. Trędowaty latarnik rozdeptując wciąż śpiącego Krótkonogiego usiłował zapalić latarnię przy 22 przęśle. Oficerki porwane przez Niewysoką Postać wbrew logice walały się po chodniku, zmieniając w świetle latarni barwę z intensywnie niebieskiej w granat nieba delikatnie rozświetlonego księżycem w pełni...
                  "Nic tu po mnie" pomyślał "po co komu tragiczny romantyzm tej sytuacji" dodał na głos płosząc bociana pałaszującego brukselki, które wziął za miniżaby.
                  Zamyślony ruszył w tym samym nieznanym kierunku co reszta. Na horyzoncie z lewej strony widniała zgniłozielona łuna zwiastująca jakieś wydarzenia, których nie był w stanie przewidzieć. Potarł żółty, lekko okaleczony dziób, wyciągnął papierosa i świsnął na świstaka, żeby podał mu zapałki. Dymek z papierosa otoczył go momentalnie i dał poczucie bezpieczeństwa i ciepła w ten chłodny wieczór.
                  *****
                  Tymczasem w Kalogródku impreza rozhulała się na dobre mimo głośnych sprzeciwów Autora. "Do k... nędzy" wrzeszczał "to moja powieść, co tu robią te wszystkie chłystki z filmów i lektur szkolnych???? Brakuje tu jeszcze Wokulskiego, Tadeusza, Judyma i Baryki!!!! Nie mówiąc o Telimenie!!! I mrówkach!!!" darł się coraz mniej pewnie, bo zza nagle wyrosłej z niedokoszonej trawy szyby zerkały na niego coraz to nowe znajome postacie (zwłaszcza mrówki). A to wszystko dlatego, że w kiosku nie było żyletek i musiał zakupić niepewne co do działania środki trujące na szczury. "Najwyraźniej szczurem nie jestem" skonstatował, choć myśl ta w zaistniałej sytuacji nie mogła przynieść mu ulgi i podszedł do rozpadającego się baru postanowiwszy sprawdzić, jak trucizna na szczury działa w połączeniu z pienistym złocistym napojem...


                  ||maja||05-15-2001||09:52 AM

                  "Sam żeś Waćpan chłyskiem!" - wycedził Bohun przez zęby, zwracając się w stronę cholerycznego autora. Oczywiście autor histeryzował jak zwykle - żadnych nudziarzy Wokulskich i innych lalusiów nie było wokół jak okiem sięgnąć. Bohun jednakże musiał pojawić się w tej powieści jako zwierzę dzikie i aż nadto przystojne. Bo choć, jak wszem i wobec wiadomo, zoofilka Marusia gustowała w zwierzaczkach [kosy, króliki etc.] tudzież osobnikach ślepych i skarlałych [bądź krótkonogich], należy pamiętać również o preferencjach innych bohaterów oraz czytelników. Amen.
                  - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
                  - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
                  - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

                  Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

                  Comment

                  • ART
                    mAD'MINd
                    🥛🥛🥛🥛🥛
                    • 2001.02
                    • 23925

                    #24
                    ||Marusia||05-15-2001||10:43 AM

                    .... i w tym momencie trzepocząc skrzydełkami nadleciał Gucio w towarzystwie lekko wyleniałego konika polnego zwanego Filipem. Lada chwila pojawi się Pszczółka Maja...


                    ||maja||05-15-2001||10:47 AM

                    Zoofile z radości zacierają łapki...


                    ||Marusia||05-15-2001||02:42 PM

                    Zofile są jak powszechnie wiadomo najbardziej aktywni na św. Zofii, czyli dzisiaj. Poszukują wtedy Zofii w każdym zakamarku wszechświata, bo owych coraz mniej... Zofii, nie zakamarków, oczywiście - dodał autor sącząc ostatnie krople z dna blaszanego kubeczka z wygiętym uchem.


                    ||maja||05-15-2001||03:27 PM

                    Bohun z politowaniem pokiwał głową, aż na brwi spadło mu czarne skrzydło włosów, bujnych jak stepowe zielsko. Od dawna miał wyrobione zdanie o autorze - nota bene niezbyt pochlebne - i nic nie wskazywało na to, by miał je zmienić w najbliższym czasie. Odwróciwszy się plecami do Niewysokiej Postaci spojrzał w kierunku orkiestry. Ta właśnie wykonywała oratorium na milicyjnych gwizdkach. Młodzieniec grający pierwsze gwizdki ukradkiem wdeptywał w czarnoziem niedopałek cygara. Balonikarz, rozkładający tuż za nim swój stragan, reklamował króliki napełniane helem i pozostały asortyment. Muchy Plujki uprawiały bez żenady miłość na brudnym kontuarze. Jednym słowem Kalogródek żył zwykłym, mieszczańskim życiem i dobrze mu z tym było. Do czasu aż...
                    - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
                    - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
                    - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

                    Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

                    Comment

                    Przetwarzanie...
                    X