||Marusia||05-17-2001||12:27 PM
Marusia nerwowo poklepała się po kieszonce munduru umiejscowionej z przodu w okolicach zgrabnej lewej piersi.
"K...." zaklęła szpetnie, bo co to wojaczka z kobiety nie uczyni "Wysiałam gdzieś ostatnie cygaro!!!"
||maja||05-17-2001||12:45 PM
Usłyszawszy to, młodzieniec grający pierwsze gwizdki wyraźnie się speszył. I nie wiadomo, czy jego łatwo zauważalne zmieszanie było skutkiem spojrzenia na zgrabną lewą pierś, szpetnego przekleństwa czy konieczności ukrywania niedopałka pod butem nr 43....
||Marusia||05-17-2001||02:31 PM
Prawdopodobnie była to po prostu mieszanka wybuchowa, bo młodzieniec spłonił się wyraźnie. Marusię na ten widok tknęło, że cygaro może nie tyle zgubiła, co paskudnik rąbnął jej w czasie gdy to nieopatrznie pozwoliła mu zbliżyć sie do siebie na odległość zdecydowanie zakłócającą jej aurę.
"K..., a ja myślałam, że to mój zniewalający urok. A to chodziło o cygaro!!! Cóż za ujma dla kobiety" pomyślała wyciągając zza nieco dziurawej pończochy zapalniczkę w kształcie gwizdka.
||maja||05-17-2001||03:32 PM
"Służę lulką, Waćpanno" - rzekł Bohun, widząc desperację Marusi, rozglądającej się bezradnie z ogniem w dłoni. Hoże dziewczę przyjęło ją z wdzięcznością, czując, że nie może opierać się dłużej zniewalającej magii czarnych oczu Sokoła. Ten zaś, widząc to, porwał ją bezzwłocznie na koń i uprowadził w stronę nadodrzańskich wałów. Niestety niepodkuty rumak poślizgnął się na rozgotowanej brukselce, co zakończyło najbardziej romantyczną część tej historii...
Marusia nerwowo poklepała się po kieszonce munduru umiejscowionej z przodu w okolicach zgrabnej lewej piersi.
"K...." zaklęła szpetnie, bo co to wojaczka z kobiety nie uczyni "Wysiałam gdzieś ostatnie cygaro!!!"
||maja||05-17-2001||12:45 PM
Usłyszawszy to, młodzieniec grający pierwsze gwizdki wyraźnie się speszył. I nie wiadomo, czy jego łatwo zauważalne zmieszanie było skutkiem spojrzenia na zgrabną lewą pierś, szpetnego przekleństwa czy konieczności ukrywania niedopałka pod butem nr 43....
||Marusia||05-17-2001||02:31 PM
Prawdopodobnie była to po prostu mieszanka wybuchowa, bo młodzieniec spłonił się wyraźnie. Marusię na ten widok tknęło, że cygaro może nie tyle zgubiła, co paskudnik rąbnął jej w czasie gdy to nieopatrznie pozwoliła mu zbliżyć sie do siebie na odległość zdecydowanie zakłócającą jej aurę.
"K..., a ja myślałam, że to mój zniewalający urok. A to chodziło o cygaro!!! Cóż za ujma dla kobiety" pomyślała wyciągając zza nieco dziurawej pończochy zapalniczkę w kształcie gwizdka.
||maja||05-17-2001||03:32 PM
"Służę lulką, Waćpanno" - rzekł Bohun, widząc desperację Marusi, rozglądającej się bezradnie z ogniem w dłoni. Hoże dziewczę przyjęło ją z wdzięcznością, czując, że nie może opierać się dłużej zniewalającej magii czarnych oczu Sokoła. Ten zaś, widząc to, porwał ją bezzwłocznie na koń i uprowadził w stronę nadodrzańskich wałów. Niestety niepodkuty rumak poślizgnął się na rozgotowanej brukselce, co zakończyło najbardziej romantyczną część tej historii...
Comment