napisane w pracy...

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Wujcio_Shaggy
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2004.01
    • 4628

    #31
    Odc. 23

    Wojacy, jak jeden mąż, skoczyli w stronę swojego władcy. Ale Mulder był szybszy:
    - Easy! Cool! - uspokoił ich. Przez kilka sekund dotykał książęcego czoła, potem skroni. Ujął również za przegub, sprawdzając tętno. Wreszcie zdjął złocony nagolennik i zbliżył metalicznie lśniącą powierzchnię do ust ofiary. - Żyje! - oświadczył.
    Na potwierdzenie jego słów, metal zmatowiał pod wpływem wydychanej pary. Mulder powąchał drobne kropelki i szybko odwrócił nos. Jechało spirytusem.
    - Jest w stanie upojenia alkoholowego. Za parę godzin mu przejdzie.
    Kompania odetchnęła z ulgą. Delikatnie unieśli nieprzytomne ciało Leszka i usadowili je w siodle, podtrzymując z obu stron przed kolejnym upadkiem.
    Tak dotarli na zamek.
    ***
    Po godzinie od utraty, książę odzyskał przytomność. Głowa bolała go niemożebnie, a gardło paliło żywym ogniem.
    ***
    Tuż przed zmrokiem (i zamknięciem bramy) do zamku przybył szlachetny rycerz na wspaniałym rumaku. Zbroja rycerza była najprzedniejszej jakości, w prawej ręce dzierżył kopię, lewą dłonią zaś trzymał tarczę herbową w biało-granatową szachownicę, ozdobioną tajemniczą dewizą:
    "Y E B V U E B".
    U pasa zwisał mu miecz, z bogato zdobioną rękojeścią. Rycerzowi towarzyszyło trzydziestu pieszych słusznej postury - każdy z nich nosił na plecach długi miecz, a na głowie włosy spięte w ogonek.
    ***
    Kilka godzin później książę już wydobrzał i można było rozpocząć ucztę. Zebrał się kwiat rycerstwa, zaś przybyły przed zmierzchem zajął poczesne miejsce po prawicy księcia Leszka. Po lewicy siedział nowy doradca - radny Koziołek.
    - Wasza Wysokość, jest dla mnie zaszczytem zaoferować Tobie swe usługi. Nazywam się Reinheits von Gebot, herbu Brauerei i jestem dzielnym rycerzem, o czym najlepiej świadczy niniejszy list referencyjny - powiedział obcy rycerz, skłonił się i wręczył Jego Wysokości pergamin.
    Książę rozwinął go i czytał przez chwilę:
    - Zaiste, rycerzu, wielkieście zasługi położyli dotychczas. I znamienite macie referencje. To zaszczyt dla mnie, że swą broń zechcecie użyć w mej skromnej sprawie i wyruszyć jutro ze mną, aby pognębić mych wschodnich sąsiadów, których piwo urąga dobremu imieniu tego szlachetnego trunku. Ale to dopiero jutro - dziś pijmy i ucztujmy! Zaraz każę podać Ci puchar, panie von Gebot!
    Książę skinął dłonią. A Koziołek nachylił się do jego ucha i wyszeptał: "Została jeszcze jedna puszka od tych nędznych trucicieli. Może dajmy ją rycerzowi, niech powiększy jego gniew. Po czymś takim zresztą, wasze piwo wyda mu się ambrozją."
    Leszek zwany Ciepłym groźnie spojrzał na swego doradcę, ale potem pokiwał głową na znak zgody. Doradca oddalił się na moment.
    - Szlachetny rycerzu - zagaił tymczasem książęcy chorąży. - Zastanawiamy się, cóż znaczy wasza dewiza? - wskazał dłonią na ryngraf ozdobiony herbem i wspomnianymi już literami.
    - Och, to moja dewiza rodowa. Trudno to przetłumaczyć, ale w naszej starożytnej mowie znaczy tyle, że mój ród bardzo dzielnie staje w polu i odznacza się dużą skutecznością w bezpośredniej walce.
    - Wasze zdrowie zatem, panie von Gebot!

    Waleczny Reinheits ujął w dłonie szczerozłoty puchar, inkrustowany na kształt chmielowych szyszek:
    - Zdrowie szlachetnego księcia Leszka i jego dzielnych rycerzy! - upił łyk płynu. Jego dłoń upuściła puchar na stół, oczy wyszły z orbit, plunął z ust na pół sali chyba.
    - Herr Gott! Cóż za ohyda!
    - Wybacz, rycerzu
    - ozwał się książę. - Dostaliście płyn, który nasi wrogowie warzą i śmią nazywać piwem! Bardzo was przepraszam za te niemiłe przeżycia.
    - Gorze im!!! Plemię, które tak podłe piwo warzy, nie jest godne, by po ziemi stąpać!
    - Zaiste, słuszność macie
    - potwierdził książę, wręczając osobiście nowy puchar gościowi. Ten skłonił się w pas i odebrał naczynie. Ostrożnie upił łyk.
    - Ja, sehr gut! Pyszne piwo warzycie, Wasza Książęca Wysokość! Wznoszę puchar za Waszą pomyślność i na pohybel Waszym podłym wrogom!
    Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

    Browar Szlachecki w Warszawie (działalność zawieszona)

    @WujcioShaggy Wuj na Twitterze, czasem coś napisze nawet

    Comment

    • bury_wilk
      Major Piwnych Rewolucji
      • 2004.01
      • 2655

      #32
      YALOOŚ PAŁEL REX
      &
      METRO IMIELIN STUDIO

      presents:

      “A tymczasem źle się dzieje, również w życiu Wujcia Shaggiego... ale jest nadzieja...”

      Tandaradei Tandaradei
      Wujcio Shaggy wyszedł z celi bez większych problemów. Na zewnątrz też raczej nic mu nie przeszkadzało, tyle, że krajobraz zdawał się jakiś dziwny. Chyba drzew było za dużo i nie leżały między nimi śmieci... Wujcio pomyślał, że to może Puszcza Białowieszczańska i tej wersji by się trzymał, gdyby nie to, że w pewnym momencie, w zasięgu wzroku pojawił mu się tur... Zrozumiał, co jest nie tak, ale nim to zrozumienie przełożyło się na wymierne korzyści, znalazł się na glebie, wplątany w ciężką, cuchnącą i złowrogą sieć. Z pewnym trudem uniósł głowę. Nad nim stało dziewięć straszliwych, szczerbatych bab w niebieskich fartuchach...
      Tandaradei Tandaradei
      Kraj cały stał w pożodze. Ileż to krwi się przelało, ileż wiosek spłonęło, nikt nie zliczy. W karczmach piwo rozcięczano wodą, chaos, rozpusta i zbóje rządzili więcej, niźli książęta, którzy zresztą zajmowali się głównie swarami między sobą. Tymczasem na wschodzie, za granicami, siły wielkie i złowrogie się zbierały. Mrok gęstniał i plugastwo się szerzyło. Na czele okrutnych legionów stał sam Darklord. Jego sługa Garouman drugą siłę tajemnie zebrał i od środka świat cywilizowany na strzępy chciał rozdzierać. Godzina „zero” się zbliżała...
      Tandaradei Tandaradei
      Poobiednią sjestę zakrapianą Książęcym z Lwówka przerwał Buremu Wilkowi tętent końskich kopyt. Za tętentem nastąpił tupot ludzkich nóg i stukanie do drzwi.
      - Wejść – mruknął Wilk, niezadowolony, że mu się przeszkadza.
      - Master – zaczął sługa – przybył goniec. Przywiózł płonące wici i tajne hasło!
      - Jakie hasło?
      - Tora Tora Tora.
      - Zatem już czas! Larum grać! Ludzi wołać!
      Tandaradei Tandaradei
      Jeszcze nim słoneczko zaszło, Wielki Mistrz Zakonu Szyszki Chmielowej, Władca Ciemności, Pan Nocy, Wielki Książe Mazowiecki i Pomorski Gotfryd Von Wolf z Samych Piekieł, herbu Lis (znany jako Bury Wilk) stanął na wzgórzu i obserwował wymarsz swoich wojsk. Przy koniu stał wierny i oddany, choć nieco przygłupi giermek Zyt herbu Pomidor, gotów na rozkazy swojego pana. Bury Wilk siedział na dorodnym karym rumaku odzianym w ladry i czarną kropierz. Sam rycerz zakuty był w czarną zbroję płytową, a na ramiona spływał mu równie czarny płaszcz. Pióra na hełmie miały barwę czarno biało czerwono czarną. W prawej ręce była kopia, a w lewej tarcza z herbem. Przed wyjazdem, przez chwilę Burego Wilka kusiło, czy by nie zabrać ze sobą kosy Ponurego Żniwiarza, ale coś mu podpowiedziało, ze to jest zły pomysł. Zamiast tego zabrał awaryjnie beczułkę Czarnej Fortuny, która to beczułka, zabezpieczona własnym pancerzem, znalazła miejsce tuż za siodłem.
      Tandaradei Tandaradei
      Od południa, do obozu wojsk Burego Wilka zbliżyła się spora grupa zbrojnych prowadzona przez rycerza, który z pominięciem kilku szczegółów był do Wilka bardzo podobny. Różnice dotyczyły trzech aspektów: kolorów, imienia i giermka. Nadjeżdżający nie był czarny, lecz taki siwawy, a jego koń to już zupełnie był siwek. Giermkiem przybysza była płomienna czerwona pokraka z rogami i błoniastymi skrzydłami. Pokraka nazywała się Belzebiusz i podobno rycerz schwytał ją będąc na piwie, na Słowacji. Co zaś się tyczy imienia rycerza, to był to Wielki Idol Nastolatek, Władca Demonów, Mniejszy Książe Mazowiecki i Pomorski Siegfried de Love herbu Lis.
      Bury Wilk wyjechał naprzeciw i uniósł kopię w powitalnym geście. Siegfried odpowiedział tym samym.
      Nadchodził czas, gdy trzeba było stawić opór najeźdźcom...
      Tandaradei Tandaradei
      c.d.n.
      Lubię kiedy się zieleni
      Lubię jak się piwo pieni...

      ...najlepiej z Browaru Szlacheckiego!

      Comment

      • bury_wilk
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2004.01
        • 2655

        #33
        YALOOŚ PAŁEL REX
        &
        METRO IMIELIN STUDIO

        presents:

        “Wielkie samowyzwolenie Wujcia Shaggiego”

        Tandaradei Tandaradei
        - Gdzie to jest?!!! – skrzeczały paskudne babsztyle, jedna przez drugą. Wujcio Shaggy wisiał do góry nogami, związany jak baleron i jego sytuacja zdawała się nienajlepsza.
        - To, to znaczy co? – Wujcio był jednak twardy.
        - Dobrze wiesz!
        - Nie wiem
        - Gdzie jest kosa Ponurego Żniwiarza?!
        - A skąd ja mam wiedzieć? Jego spytajcie.
        - On jej już nie ma, a elf, którego zjadłyśmy wczoraj wygadał, że byłeś u nich i że podjąłeś się zniszczyć tą kosę!
        - To głupia, szpiczastoucha papla... Ale wracając do tematu, to i owszem, podjąłem się, ale nie zdążyłem przedsięwziąć żadnych działań.
        - Łżesz!!! – krzyk babsztyli w niebieskich fartuchach był nie do zniesienia. – Wydusimy z Ciebie prawdę!!! Zyta, przynieś specyfik!
        - Żadnych specyfików! – zaprotestował Wujcio Shaggy, ale Zyta już niosła coś zawinięte w ciemną reklamówkę. Wyjęła szklankę musztardówkę i wlała do niej najprawdziwszego Paulanera.
        - A tak, to mnie możecie torturować – Wujcio zaśmiał się szyderczo, ale zaraz śmiech tem zastygł na jego ustach, bowiem Zyta wyjęła PoloCoctę i dolała jej do piwa. Mimo rozpaczliwej szarpaniny Wujcio został zmuszony do wypicia specyfiku. Nie udzielił jednak babom żądanych odpowiedzi, bowiem stracił przytomność...
        Tandaradei Tandaradei
        „Obudź się i spadaj stąd” – mówił głos umiejscowiony w tylnej części głowy Wujcia Shaggiego.
        „Ale jak?” – myślami odpowiedział Wujcio.
        „Musisz się rozhuśtać trzy razy, wyliczyliśmy, że wtedy gałąź na której wisisz złamie się, a ty spadniesz tak, że krępujące Cię więzy znajdą się w zasięgu ogniska. Chwilę Cię poparzy i będziesz wolny.”
        „A kim wy właściwie jesteście i czemu mam wam ufać?”
        „Jak to, nie wiesz? Jesteśmy kosmitami i wszczepiliśmy ci w głowę Czipa. U nas jest jego brat bliźniak Deil. Dzięki ich zdolnością telepatycznym mamy z tobą stałą łączność.”
        „O kurcze. Ale to nie tłumaczy, dlaczego mam wam ufać”
        „Przeprowadzamy na tobie eksperymenty i jesteś nam potrzebny żywy, a te potwory cię zabiją. Po za tym to paskudztwo, które piłeś źle wpływa na Czipa.”
        „Sratatata. To czemu mi nie pomogliście jak siedziałem w celi?”
        „Bo tam był ten Mülder. On by nas mógł usłyszeć i nabrać podejrzeń. Musisz go unikać. Dobra, dość gadania, bo zaraz one powrócą. Huśtaj się!”
        Wujcio wykonał polecenie i stało się tak, jak mówił głos z głowy. Po chwili był wolny i nawet nie bardzo poparzony. Tylko sweterek trochę się osmalił. Wujcio poderwał się na równe nogi i rzucił się do ucieczki. Wypadł na gościniec i pognał w prawo. Już prawie czuł się bezpiecznie, gdy do jego uszu doszedł złowrogi dźwięk rowerowego dzwonka. Obejrzał się i zobaczył dziewięć straszliwych Woźnych pędzących za nim na swoich poradzieckich bicyklach. Biegł najszybciej jak umiał, ale babsztyle zbliżały się nieubłaganie.
        Tandaradei Tandaradei
        Krzycząc przeraźliwie, złorzecząc i klnąc szpetnie Woźne zawróciły i dały nogę. Z kierunku, który do ucieczki wybrał Wujcio Shaggy szarżowało dwóch rycerzy, a za nim gnała reszta pokaźnego oddziału. Wujcio zatrzymał się zdezorientowany, ale po chwili rozpoznał pierwszego z pasowanych. Bury Wilk i Siegfried de Love zatrzymali się i powitali ocalonego.
        - Za nimi, dobijcie je!!! – Wujcio chciał zemsty na Woźnych.
        - Jeszcze zdążymy – uspokoił Siegfried.
        - Na razie napijmy się za szczęśliwe spotkanie – dodał Bury Wilk i sięgnął do beczułki piwa, którą miał ze sobą...
        Tandaradei Tandaradei!!!

        c.d.n.
        Lubię kiedy się zieleni
        Lubię jak się piwo pieni...

        ...najlepiej z Browaru Szlacheckiego!

        Comment

        Przetwarzanie...
        X