Wieś Čižice leży w odległości około 15 km na południe od centrum Pilzna na pięknej górzystej Švihovské vrhovině. Dojazd zapewniają autobusy (w weekendy tylko 3 razy dziennie) zatrzymujące się w środku miejscowości. Z przystanku do Bizona trzeba cofnąć się około 200 m. Restauracja i browarek mieszczą się w domu ze spadzistym, czerwonym dachem otoczonym przybudówkami.
Zaraz naprzeciw wejścia jest ceglany bar i mniejsza sala, przez którą można przejść do następnej ogromnej na około 200 osób z wysoką sceną. Ta czynna jest przy okazji weekendowych imprez i koncertów. Obie sale zdobią dziesiątki starych, nawet przedwojennych blaszanych szyldów i reklam różnych firm typu mydło i powidło z kolekcji właściciela. Jest jeszcze mały przytulny salonek, z którego przez okienko można zajrzeć do warzelni. Ta jest również sympatycznie malutka (100 l), jak i reszta urządzeń. Spilka mieszcząca się za barem składa się z 3 kadzi (dwie plastikowe i jedna z blachy) i zajmuje pomieszczenie wielkości ubikacji. Nie ma typowych tanków leżakowych, po fermentacji piwo dojrzewa i leżakuje w kegach.
Na co dzień dostępne są 3 rodzaje jasnych piw 10°, 11°, 12°, a do tego dochodzi jakiś speciál. Całość produkcji sprzedaje się na miejscu. 28.01 piłem:
- Bizon 10°Blg, 3,9% alk.
Piwo złotej barwy mocno mętne.
Piana gęsta o mikroskopijnych oczkach, w trakcie picia opadając pozostawia grube obręcze na ściankach.
Zapach przyjemny głównie drożdżowy z lekką słodowością. Smak mało zdecydowany, trochę słodowy, jest też ciut owocowości i leciutka goryczka w tle.
Piwo dość wodniste ale na upalne lato na pewno by było idealne. Pite w styczniu na pewno nie rozgrzeje ale i nie zmęczy, można go wypić bardzo dużo bez konsekwencji dla postrzegania rzeczywistości. 20 kč.
- Tmavý speciál 10°Blg, 3,9% alk.
Koloru bardzo mocnej herbaty przechodzącej w barwę dojrzałych, ciemnych śliwek, lekko mętne.
Piana lekko "przybrudzona", bąble na górze nieregularne ale w dolnej części mikroskopijne. Opada po kilku łykach do solidnego kożuszka zostawiając gęste plamy na szkle.
Zapach jak w jasnej 10° głównie drożdżowy ale z dodatkiem odrobiny karmelowości.
W smaku słodowość jest mniej wyraźna, tu bardziej dominuje nuta kawy zbożowej i karmel z dodatkiem odrobiny toffi. Ale i to piwo nie jest zbyt esencjonalne i raczej na lato. 22 kč.
- Buližník 12°Blg, 4,9% alk.
Kolor złoty, choć wydaje się jaśniejszy niż w 10°, mętne.
Piana na około 4 cm, gęsta, oczka drobniutkie. Pozostawia piękną "firankę" na szkle a na powierzchni gruby kożuch.
Zapach głównie owocowy, w tle słodowy.
W smaku ładnie zharmonizowana owocowość i słodowość z przewagą tej pierwszej, a w tle chmielowa goryczka. Pije się bardzo miło, piwo było najtreściwsze ze wszystkich i najbardziej mi smakowało. 26 kč.
- Kameník 11°, 4,6% alk.
Barwa ciemnozłota, mętne.
Piana biała, gęsta, drobnoziarnista, opadając pozostawia gruby kożuch z wyspami, kręgi i nieprzerwaną "firankę" na szkle.
Zapach wyraźny, słodowy i drożdżowy z piwniczną nutą.
Smak głównie mocno słodowy nawet bardziej wyrazisty niż w 12° ale zupełnie inny. Tu występuje dość mdła krówkowo - karmelowa słodycz ( jakby niedofermentowane) za czym akurat nie przepadam. Pan barman mówił, że dla niego to najlepsze piwo (dlatego zaproponował mi je na koniec) ale to rzecz gustu. Mi bardziej podeszła lżejsza w smaku 12°. 24 kč.
Jak na zimę trochę mi brakowało w zestawie piw jakiegoś mocniejszego speciála o ekstrakcie 14 - 15°.
Piwo nalewane jest też na wynos do oryginalnych PET-ów. Dostępne były szklanki firmowe w cenie 80 kč, grube kufle i podkładki "wyszły" ale są zamówione. Samoprzylepne etykiety dostałem gratis dzięki uprzejmości barmana.
Jeśli chodzi o kuchnię działa tylko w przypadku wynajęcia sali lub weekendowych imprez. Na co dzień zjeść można czeską klasykę czyli utopenec, hermelín, karbanátek v nalevu (kotlet mielony z kwaśnej zalewie), opiekaną kiełbasę i grillowane skrzydełka. Ceny niskie. Dla desperatów jest też lany Gambrinus 10°.
Wspominając około 35 letniego barmana okazał się, jak to w Czechach, bardzo miłym i otwartym człowiekiem. Miał trochę czasu bo była godz 13 i gości niewielu więc oprowadził po wszystkich salach i browarze, przedstawił obecne na miejscu żonę i córki, i chętnie dyskutował nie tylko na piwne tematy. Okazało się że jego ojciec był Polakiem z Wałbrzycha choć on sam dawno w Polsce nie był. Zapraszał wieczorem na koncert miejscowego zespołu (w małej salce trwała próba) i na spotkanie z właścicielem, który podobno zna historię każdego z pozyskanych przez siebie starych szyldów zdobiących ściany.
Zachwalał też letnie grillowanie w sporym ogródku na tyłach restauracji z widokiem na malowniczą dolinę Úhlavy.
Czynne:
poniedziałek - czwartek 11 - 23
piątek 11 - 02
sobota 12 - 02
niedziela 12 - 23
Fotki w galerii:
Zaraz naprzeciw wejścia jest ceglany bar i mniejsza sala, przez którą można przejść do następnej ogromnej na około 200 osób z wysoką sceną. Ta czynna jest przy okazji weekendowych imprez i koncertów. Obie sale zdobią dziesiątki starych, nawet przedwojennych blaszanych szyldów i reklam różnych firm typu mydło i powidło z kolekcji właściciela. Jest jeszcze mały przytulny salonek, z którego przez okienko można zajrzeć do warzelni. Ta jest również sympatycznie malutka (100 l), jak i reszta urządzeń. Spilka mieszcząca się za barem składa się z 3 kadzi (dwie plastikowe i jedna z blachy) i zajmuje pomieszczenie wielkości ubikacji. Nie ma typowych tanków leżakowych, po fermentacji piwo dojrzewa i leżakuje w kegach.
Na co dzień dostępne są 3 rodzaje jasnych piw 10°, 11°, 12°, a do tego dochodzi jakiś speciál. Całość produkcji sprzedaje się na miejscu. 28.01 piłem:
- Bizon 10°Blg, 3,9% alk.
Piwo złotej barwy mocno mętne.
Piana gęsta o mikroskopijnych oczkach, w trakcie picia opadając pozostawia grube obręcze na ściankach.
Zapach przyjemny głównie drożdżowy z lekką słodowością. Smak mało zdecydowany, trochę słodowy, jest też ciut owocowości i leciutka goryczka w tle.
Piwo dość wodniste ale na upalne lato na pewno by było idealne. Pite w styczniu na pewno nie rozgrzeje ale i nie zmęczy, można go wypić bardzo dużo bez konsekwencji dla postrzegania rzeczywistości. 20 kč.
- Tmavý speciál 10°Blg, 3,9% alk.
Koloru bardzo mocnej herbaty przechodzącej w barwę dojrzałych, ciemnych śliwek, lekko mętne.
Piana lekko "przybrudzona", bąble na górze nieregularne ale w dolnej części mikroskopijne. Opada po kilku łykach do solidnego kożuszka zostawiając gęste plamy na szkle.
Zapach jak w jasnej 10° głównie drożdżowy ale z dodatkiem odrobiny karmelowości.
W smaku słodowość jest mniej wyraźna, tu bardziej dominuje nuta kawy zbożowej i karmel z dodatkiem odrobiny toffi. Ale i to piwo nie jest zbyt esencjonalne i raczej na lato. 22 kč.
- Buližník 12°Blg, 4,9% alk.
Kolor złoty, choć wydaje się jaśniejszy niż w 10°, mętne.
Piana na około 4 cm, gęsta, oczka drobniutkie. Pozostawia piękną "firankę" na szkle a na powierzchni gruby kożuch.
Zapach głównie owocowy, w tle słodowy.
W smaku ładnie zharmonizowana owocowość i słodowość z przewagą tej pierwszej, a w tle chmielowa goryczka. Pije się bardzo miło, piwo było najtreściwsze ze wszystkich i najbardziej mi smakowało. 26 kč.
- Kameník 11°, 4,6% alk.
Barwa ciemnozłota, mętne.
Piana biała, gęsta, drobnoziarnista, opadając pozostawia gruby kożuch z wyspami, kręgi i nieprzerwaną "firankę" na szkle.
Zapach wyraźny, słodowy i drożdżowy z piwniczną nutą.
Smak głównie mocno słodowy nawet bardziej wyrazisty niż w 12° ale zupełnie inny. Tu występuje dość mdła krówkowo - karmelowa słodycz ( jakby niedofermentowane) za czym akurat nie przepadam. Pan barman mówił, że dla niego to najlepsze piwo (dlatego zaproponował mi je na koniec) ale to rzecz gustu. Mi bardziej podeszła lżejsza w smaku 12°. 24 kč.
Jak na zimę trochę mi brakowało w zestawie piw jakiegoś mocniejszego speciála o ekstrakcie 14 - 15°.
Piwo nalewane jest też na wynos do oryginalnych PET-ów. Dostępne były szklanki firmowe w cenie 80 kč, grube kufle i podkładki "wyszły" ale są zamówione. Samoprzylepne etykiety dostałem gratis dzięki uprzejmości barmana.
Jeśli chodzi o kuchnię działa tylko w przypadku wynajęcia sali lub weekendowych imprez. Na co dzień zjeść można czeską klasykę czyli utopenec, hermelín, karbanátek v nalevu (kotlet mielony z kwaśnej zalewie), opiekaną kiełbasę i grillowane skrzydełka. Ceny niskie. Dla desperatów jest też lany Gambrinus 10°.
Wspominając około 35 letniego barmana okazał się, jak to w Czechach, bardzo miłym i otwartym człowiekiem. Miał trochę czasu bo była godz 13 i gości niewielu więc oprowadził po wszystkich salach i browarze, przedstawił obecne na miejscu żonę i córki, i chętnie dyskutował nie tylko na piwne tematy. Okazało się że jego ojciec był Polakiem z Wałbrzycha choć on sam dawno w Polsce nie był. Zapraszał wieczorem na koncert miejscowego zespołu (w małej salce trwała próba) i na spotkanie z właścicielem, który podobno zna historię każdego z pozyskanych przez siebie starych szyldów zdobiących ściany.
Zachwalał też letnie grillowanie w sporym ogródku na tyłach restauracji z widokiem na malowniczą dolinę Úhlavy.
Czynne:
poniedziałek - czwartek 11 - 23
piątek 11 - 02
sobota 12 - 02
niedziela 12 - 23
Fotki w galerii:
Comment