Inżynier Josef Krýsl to jeden z najbardziej znanych czeskich piwowarów, zdobywca kilkudziesięciu (sam nie umiał powiedzieć ilu) nagród na konkursach piwnych. Długie lata pracował w Pilzneńskim Prazdroju, od ponad 8 lat prowadzi działalność na swój rachunek, projektując i uruchamiając minibrowary. Ma ich już na koncie 54 nie tylko w Czechach i krajach europejskich ale także w Azji. Obecnie buduje swój największy jak dotąd browar (warzelnia 2000 l) na północy Szwecji. Aktywnie też uczestniczy w pracach organizacji Českomoravský svaz minipivovarů skupiającej browary restauracyjne i rzemieślnicze.
Nie jest więc dziwnym, że z tak zajętym człowiekiem ciężko umówić się na spotkanie. Mi udało się za trzecim razem gdy to akurat wieczorem 22.03.2015 wracał ze Zvíkova z corocznego konkursu piw z minibrowarów (Jarní cena českých sládku), gdzie oczywiście nie obyło się bez nagrody - IPA pana Josefa zajęła 3 miejsce, choć skromie stwierdził że nie najlepiej mu wyszła. Pomimo, że już następnego dnia wylatywał do Szwecji, spędziłem u niego na miłej rozmowie połączonej z degustacją prawie 2 godziny.
Jak sama nazwa wskazuje browarek mieści się w garażu jego domu w Pilźnie-Červeným Hrádku, choć raczej trzeba by rzec że to wieś włączona do miasta, w połowie drogi autobusem z Doubravki do Kyšic (minibrowar Pod Lípou).
Zaraz w pierwszym pomieszczeniu można obejrzeć bogatą kolekcję zabytkowych urządzeń do nalewania piwa z beczek. W następnym jest 200 l warzelnia, obok półki z kolekcją pokali i szklanek oraz kadzie fermentacyjne 3x500 l. Za ścianą leżakownia, tanki są tylko 3, za to dużo 100 l kegów służących jako leżakowe.
Patrząc na urządzenia nie wydawały mi się one nowe, a przecież oficjalnie browarek istnieje niecały rok. Pan Josef wyjaśnił, że warzy tu od wielu lat lecz zawsze był to browar "próbny", gdzie eksperymentował ze stylami piw, o których jeszcze parę lat temu mało kto w Czechach słyszał. Rozchodziły się one na spotkaniach branżowych w piwnych klubach, wśród rodziny i znajomych. Jednak po wielu sukcesach w konkursach, od dłuższego czasu namawiano pana Josefa na stałe warzenie i sprzedaż w większej ilości swojego piwa, na co w końcu przystał i zarejestrował browar (choć mówi, że teraz nie ma czasu się nawet podrapać). Obecnie prawie całość jego produkcji sprzedaje w specjalistycznych sklepach i piwiarniach w Pradze. Na miejscu w Pilźnie zaopatrują się jedynie znajomi z najbliższej okolicy i ewentualnie odbiorcy umówieni na konkretny termin.
Warzy głównie piwa górnej fermentacji, wyjątkiem jest jasny (czasem ciemny) lager 12°. Pan Josef śmiejąc się mówi, że musi bo odbiorcy naciskają a Czechów ciężko przekonać do piwnych nowinek. I choć on się stara a piwa dostają medale, to jedynie w Pradze ludzie zaczynają próbować czego innego niż světly ležák. Notabene był on świetny.
W czasie wizyty zostałem poczęstowany pięcioma piwami prosto z tanków i kegów (pokal 0,3 l) o każdym z nich pan sládek opowiedział, a były naprawdę świetne. Żałowałem, że nie mam dyktafonu bo ciężko notować przy rozmowie. Czas na przyjemnej rozmowie leciał szybciutko i byłem już nastawiony na pieszy powrót na pętlę Doubravka (niedziela, autobus co 2 godz.) ale pan Josef powiedział, że nie muszę bo ma przyjechać po piwo jego znajomy z Pilzna i mogę się z nim zabrać. Na wynos do 1 l PET-ów pan sládek natoczył mi:
- Světlý ležák 12° (wypiłem po drodze więc brak zapisanej oceny)
- Nevada summer http://www.browar.biz/forum/showthre...77#post1241377
- Anglický porter http://www.browar.biz/forum/showthre...82#post1241382
- La trapp http://www.browar.biz/forum/showthre...88#post1241388
te 3 ostatnie dowiozłem do Warszawy.
Dostałem też poczwórny komplet etykiet i nalepek (w sumie od 11 piw), wybrałem też jeden bardzo fajny firmowy pokal spośród pięciu, które były dostępne. Piwa oprócz PET-ów są rozlewane również do szklanych, smukłych butelek zwrotnych 0,75 l z dużym kapslem.
Zbierając się do wyjścia poprosiłem o podliczenie - pan Josef powiedział - 200 kč i nie chciał słyszeć o większej kwocie (za w sumie 5,5 l piw+pokal nie mówiąc o etykietach).
Wracając furgonetką do Pilzna ze znajomym pana sládka, nie mógł się on nachwalić jego piwa mówiąc, że już nic innego nie pije. Gdy przejeżdżaliśmy przy bramie Gambrinusa skrzywił się mówiąc - "jak ludzie mogą pić to gówno", po chwili dodając - "parę lat temu sam to chlałem".
Fotki w galerii:
Nie jest więc dziwnym, że z tak zajętym człowiekiem ciężko umówić się na spotkanie. Mi udało się za trzecim razem gdy to akurat wieczorem 22.03.2015 wracał ze Zvíkova z corocznego konkursu piw z minibrowarów (Jarní cena českých sládku), gdzie oczywiście nie obyło się bez nagrody - IPA pana Josefa zajęła 3 miejsce, choć skromie stwierdził że nie najlepiej mu wyszła. Pomimo, że już następnego dnia wylatywał do Szwecji, spędziłem u niego na miłej rozmowie połączonej z degustacją prawie 2 godziny.
Jak sama nazwa wskazuje browarek mieści się w garażu jego domu w Pilźnie-Červeným Hrádku, choć raczej trzeba by rzec że to wieś włączona do miasta, w połowie drogi autobusem z Doubravki do Kyšic (minibrowar Pod Lípou).
Zaraz w pierwszym pomieszczeniu można obejrzeć bogatą kolekcję zabytkowych urządzeń do nalewania piwa z beczek. W następnym jest 200 l warzelnia, obok półki z kolekcją pokali i szklanek oraz kadzie fermentacyjne 3x500 l. Za ścianą leżakownia, tanki są tylko 3, za to dużo 100 l kegów służących jako leżakowe.
Patrząc na urządzenia nie wydawały mi się one nowe, a przecież oficjalnie browarek istnieje niecały rok. Pan Josef wyjaśnił, że warzy tu od wielu lat lecz zawsze był to browar "próbny", gdzie eksperymentował ze stylami piw, o których jeszcze parę lat temu mało kto w Czechach słyszał. Rozchodziły się one na spotkaniach branżowych w piwnych klubach, wśród rodziny i znajomych. Jednak po wielu sukcesach w konkursach, od dłuższego czasu namawiano pana Josefa na stałe warzenie i sprzedaż w większej ilości swojego piwa, na co w końcu przystał i zarejestrował browar (choć mówi, że teraz nie ma czasu się nawet podrapać). Obecnie prawie całość jego produkcji sprzedaje w specjalistycznych sklepach i piwiarniach w Pradze. Na miejscu w Pilźnie zaopatrują się jedynie znajomi z najbliższej okolicy i ewentualnie odbiorcy umówieni na konkretny termin.
Warzy głównie piwa górnej fermentacji, wyjątkiem jest jasny (czasem ciemny) lager 12°. Pan Josef śmiejąc się mówi, że musi bo odbiorcy naciskają a Czechów ciężko przekonać do piwnych nowinek. I choć on się stara a piwa dostają medale, to jedynie w Pradze ludzie zaczynają próbować czego innego niż světly ležák. Notabene był on świetny.
W czasie wizyty zostałem poczęstowany pięcioma piwami prosto z tanków i kegów (pokal 0,3 l) o każdym z nich pan sládek opowiedział, a były naprawdę świetne. Żałowałem, że nie mam dyktafonu bo ciężko notować przy rozmowie. Czas na przyjemnej rozmowie leciał szybciutko i byłem już nastawiony na pieszy powrót na pętlę Doubravka (niedziela, autobus co 2 godz.) ale pan Josef powiedział, że nie muszę bo ma przyjechać po piwo jego znajomy z Pilzna i mogę się z nim zabrać. Na wynos do 1 l PET-ów pan sládek natoczył mi:
- Světlý ležák 12° (wypiłem po drodze więc brak zapisanej oceny)
- Nevada summer http://www.browar.biz/forum/showthre...77#post1241377
- Anglický porter http://www.browar.biz/forum/showthre...82#post1241382
- La trapp http://www.browar.biz/forum/showthre...88#post1241388
te 3 ostatnie dowiozłem do Warszawy.
Dostałem też poczwórny komplet etykiet i nalepek (w sumie od 11 piw), wybrałem też jeden bardzo fajny firmowy pokal spośród pięciu, które były dostępne. Piwa oprócz PET-ów są rozlewane również do szklanych, smukłych butelek zwrotnych 0,75 l z dużym kapslem.
Zbierając się do wyjścia poprosiłem o podliczenie - pan Josef powiedział - 200 kč i nie chciał słyszeć o większej kwocie (za w sumie 5,5 l piw+pokal nie mówiąc o etykietach).
Wracając furgonetką do Pilzna ze znajomym pana sládka, nie mógł się on nachwalić jego piwa mówiąc, że już nic innego nie pije. Gdy przejeżdżaliśmy przy bramie Gambrinusa skrzywił się mówiąc - "jak ludzie mogą pić to gówno", po chwili dodając - "parę lat temu sam to chlałem".
Fotki w galerii:
Comment