Дрогобич - Приватна броварня (ПП Млинар) - вул. Грушевського, 42.
Drohobycz ze względu na swoje bliskie położenie od Lwowa, ale i również z uzdrowiskowego Truskawca, staje się częstym celem wycieczek które chcą niejako poczuć przedwojennego ducha unoszącego się z dzieł Brunona Schulza.
Minęło już dobrych kilkadziesiąt lat.
Lat, w których wiele się zmieniło, chociaż akurat Drohobycz nie został szczególnie dotknięty przez jakieś wojenne kataklizmy, czy tez zbytnią aktywnością twórców nowego systemu, jaki demolował architektonicznie wiele wspaniałych miejsc tej ziemi.
Dzisiaj możemy podziwiać rarytas w postaci gotyckiego kościoła, przyjemnego rynku, czy też urokliwej drewnianej cerkwi co prawda przeniesionej z innego miejsca,ale wartej wizyty.
Dla piwosza też coś się znajdzie.
Miejscowi starszej daty wspominają jeszcze stary browar przemysłowy działający do 1997 roku, ale przecież historia warzenia piwa w tym mieście nie kończy się na nim.
27.04.2014 roku pan Anatolij Michajłowicz Młynar wdrożył swoje plany w życie i mały browar rzemieślniczy zaczął swój żywot w tym miasteczku.
Technologia pochodzi od Schulza, ale od tego z Kijowa, Henricha.
Nie znam tych niuansów ale to nie jest Kaspar.
Czyżby jakaś filia?
Pan Młynar jest człowiekiem który nie ma żadnej ani teoretycznej, ani praktycznej ''podbudowy'' w kwestii warzenia piwa.
Prawdziwy naturszczyk.
Po prostu samouk, który zainwestował w browarek i stara się warzyć ciekawe piwa.
Ja już takiego poznałem kiedyś w czeskim Kladnie i tylko poprzez wrodzoną grzeczność nie powiedziłem gościowi, że to co robi nie nadaje się nawet na czyszczenie kanalizacji, gdyż grozi to wypaleniem rur.
W tym wypadku kłaniam się nisko, bo jak się domyślam, piwni puryści doszukali by się tysiąca wad i masowo zlewaliby rury spustowe miejscowej kanalizacji, to ja muszę docenić pasję gościa, który zarówno jest szefem jak i piwowarem.
Trzy rodzaje piwa które ogólnie nazywają się Drohobyczskie.
Svitłe 12*. Jak na Ukrainę gdzie bardzo słabo się chmieli, całkiem fajne niefiltrowane piwo.
Bez szału, ale powtórzyć zawsze można.
Cena zaledwie 10 UAH za 0.5 litra, czyli jakieś 1.7 zł
Temno, czyli ciemne (chociaż słabo) 13-14*, bo jak mówił piwowar różnie się sypnie.
Te już słodowe, z lekkimi akcentami kawowymi.
12 UAH
I piwo, którego bym się tutaj nie spodziewał.
Irlandzki Ejl ( tak piszą na Ukrainie, nikt nie napisze Ale) , półciemny 12*
Sympatyczne piwo mocno karmelowe, wchodzące bardzo łagodnie, za jedyne 10 UAH za kufelka.
Czy to faktycznie ale, nie będę sie zagłębiał, gdyż nie znam się w tym temacie, ale z przyjemnością wypite.
Malutki lokalik gdzie wciśnięto bar, kilka stoliczków i akwarium w towarzystwie dwóch tanków, ma do zaoferowania na miejscu robione czeburieki.
Kto zna tamtejsze specjały fast-foodowe, ale jakże w innym wydaniu niż naszym, to tylko wspomnę, że mimo bardzo szerokiej gamy doświadczeń z tymi, to były jedne z najlepszych jakie jadłem.
Dodam że wędzony żółty ser do piwa też był doskonały.
Na zewnątrz przy ładnej pogodzie pod namiotem jest dostępne kilka miejsc, gdzie można konsumować piwko obserwując spory ruch pojazdów.
Browarek jest jakby zawieszony między centrum, a stacją kolejową, do której pieszo jest jakieś 20 minut, ale busik (marszrutka) kursująca chyba częściej niż 10 minut, zapewnia szybkie połączenie na nią.
Piwo rozlewa się w petki, co skutkuje posiadaniem etykietek samoprzylepnych, którymi właściciel chętnie obdaruje kolekcjonerów .
Słód jest sprowadzany z Niemiec (Heidenberg), chmiel czeski, a drożdże z Holandii.
Trzymam kciuki za ten browarek.
I za pasję pana Młynarza.
Lokal czynny codziennie w godzinach: 11.00-23.00.
Natomiast w niedzielę zaczynają o godzinę później.
Kilka fotek:
Drohobycz ze względu na swoje bliskie położenie od Lwowa, ale i również z uzdrowiskowego Truskawca, staje się częstym celem wycieczek które chcą niejako poczuć przedwojennego ducha unoszącego się z dzieł Brunona Schulza.
Minęło już dobrych kilkadziesiąt lat.
Lat, w których wiele się zmieniło, chociaż akurat Drohobycz nie został szczególnie dotknięty przez jakieś wojenne kataklizmy, czy tez zbytnią aktywnością twórców nowego systemu, jaki demolował architektonicznie wiele wspaniałych miejsc tej ziemi.
Dzisiaj możemy podziwiać rarytas w postaci gotyckiego kościoła, przyjemnego rynku, czy też urokliwej drewnianej cerkwi co prawda przeniesionej z innego miejsca,ale wartej wizyty.
Dla piwosza też coś się znajdzie.
Miejscowi starszej daty wspominają jeszcze stary browar przemysłowy działający do 1997 roku, ale przecież historia warzenia piwa w tym mieście nie kończy się na nim.
27.04.2014 roku pan Anatolij Michajłowicz Młynar wdrożył swoje plany w życie i mały browar rzemieślniczy zaczął swój żywot w tym miasteczku.
Technologia pochodzi od Schulza, ale od tego z Kijowa, Henricha.
Nie znam tych niuansów ale to nie jest Kaspar.
Czyżby jakaś filia?
Pan Młynar jest człowiekiem który nie ma żadnej ani teoretycznej, ani praktycznej ''podbudowy'' w kwestii warzenia piwa.
Prawdziwy naturszczyk.
Po prostu samouk, który zainwestował w browarek i stara się warzyć ciekawe piwa.
Ja już takiego poznałem kiedyś w czeskim Kladnie i tylko poprzez wrodzoną grzeczność nie powiedziłem gościowi, że to co robi nie nadaje się nawet na czyszczenie kanalizacji, gdyż grozi to wypaleniem rur.
W tym wypadku kłaniam się nisko, bo jak się domyślam, piwni puryści doszukali by się tysiąca wad i masowo zlewaliby rury spustowe miejscowej kanalizacji, to ja muszę docenić pasję gościa, który zarówno jest szefem jak i piwowarem.
Trzy rodzaje piwa które ogólnie nazywają się Drohobyczskie.
Svitłe 12*. Jak na Ukrainę gdzie bardzo słabo się chmieli, całkiem fajne niefiltrowane piwo.
Bez szału, ale powtórzyć zawsze można.
Cena zaledwie 10 UAH za 0.5 litra, czyli jakieś 1.7 zł
Temno, czyli ciemne (chociaż słabo) 13-14*, bo jak mówił piwowar różnie się sypnie.
Te już słodowe, z lekkimi akcentami kawowymi.
12 UAH
I piwo, którego bym się tutaj nie spodziewał.
Irlandzki Ejl ( tak piszą na Ukrainie, nikt nie napisze Ale) , półciemny 12*
Sympatyczne piwo mocno karmelowe, wchodzące bardzo łagodnie, za jedyne 10 UAH za kufelka.
Czy to faktycznie ale, nie będę sie zagłębiał, gdyż nie znam się w tym temacie, ale z przyjemnością wypite.
Malutki lokalik gdzie wciśnięto bar, kilka stoliczków i akwarium w towarzystwie dwóch tanków, ma do zaoferowania na miejscu robione czeburieki.
Kto zna tamtejsze specjały fast-foodowe, ale jakże w innym wydaniu niż naszym, to tylko wspomnę, że mimo bardzo szerokiej gamy doświadczeń z tymi, to były jedne z najlepszych jakie jadłem.
Dodam że wędzony żółty ser do piwa też był doskonały.
Na zewnątrz przy ładnej pogodzie pod namiotem jest dostępne kilka miejsc, gdzie można konsumować piwko obserwując spory ruch pojazdów.
Browarek jest jakby zawieszony między centrum, a stacją kolejową, do której pieszo jest jakieś 20 minut, ale busik (marszrutka) kursująca chyba częściej niż 10 minut, zapewnia szybkie połączenie na nią.
Piwo rozlewa się w petki, co skutkuje posiadaniem etykietek samoprzylepnych, którymi właściciel chętnie obdaruje kolekcjonerów .
Słód jest sprowadzany z Niemiec (Heidenberg), chmiel czeski, a drożdże z Holandii.
Trzymam kciuki za ten browarek.
I za pasję pana Młynarza.
Lokal czynny codziennie w godzinach: 11.00-23.00.
Natomiast w niedzielę zaczynają o godzinę później.
Kilka fotek:
Comment