Przedewszystkim nigdy nie sądziłem że będzie mi dane opisywać to piwo na naszym forum ale dla takiej ciekawostki warto się poświęcić i udokumentować dla potomnych. Tak, tak nasze poczciwe i wyśmiewane Tyskie jest m.in. warzone w holenderskim Grolschu o czym świadczą ewidentnie te 2 opakowania czyli puszka i opisywana tutaj wersja butelkowa. Jak widać polska fala emigracji generuje już tak duże zapotrzebowanie na ten wyśmienity napitek iż eksport z Polski nie wystarcza i trzeba je dodatkowo pędzić bliżej czyli w Holandii.
Dokładny opis puszki wrzucam tutaj natomiast tutaj skupie się nad wersją butelkową a dokładnie jak nakazuje temat – opisem degustacji
PIANA: szok. Dopiero teraz po opisaniu ponad setki rzemieślniczych irlandzkich piw w dużej części będących słabopieniącymi się ejlami (co w sumie pasuje do ich wzorca) widzę iż to pięknie pieniące się na reklamach w TV piwo będące bynajmniej nie ejlem ale lagerem/pilsem praktycznie nie ma piany. Pojawiła się ona na krótko zaraz po nalaniu zimnego piwa i znikła tak szybko że nie zdążyłem nawet uchwycić na zdjęciu. Można powiedzieć iż piana na wysokość palcy niedoświadczonego drwala który dopiero pierwszy raz odpalił piłę łańcuchową. Z tego co ledwo udało mi się zaobserwować to BYŁA dosyć biała i z ze sporych bąbli. Na pewno nie puszysta. Wstyd.
NAGAZOWANIE: znaczne ale takiego się spodziewałem. Mimo wszystko spore i buzujące bąble krótko po nalaniu ustępują drobnym i powoli frunącym ku powierzchni.
KOLOR: klarowna słoma.
SMAK: lekki, słodowy zarówno zapach jak i smak. Nieco słodkawe, goryczka niewielka. Ciężko mi wysilić się na jakiś mądrzejszy opis. Można powiedzieć smak dzieciństwa i smak ojczyzny czyli kraju paprykarza i klapek Kubota z białymi skarpetkami. Alkohol 5,5% czyli tyle co rodak lubi.
OPAKOWANIE: ładna i rozpoznawalna eta której opisywać nie muszę z napisem m.in. „Produced by // Grolsche Bierbrouwerij, Enschede, Holland”. Kapsel katalogowy nr 115.
Dokładny opis puszki wrzucam tutaj natomiast tutaj skupie się nad wersją butelkową a dokładnie jak nakazuje temat – opisem degustacji
PIANA: szok. Dopiero teraz po opisaniu ponad setki rzemieślniczych irlandzkich piw w dużej części będących słabopieniącymi się ejlami (co w sumie pasuje do ich wzorca) widzę iż to pięknie pieniące się na reklamach w TV piwo będące bynajmniej nie ejlem ale lagerem/pilsem praktycznie nie ma piany. Pojawiła się ona na krótko zaraz po nalaniu zimnego piwa i znikła tak szybko że nie zdążyłem nawet uchwycić na zdjęciu. Można powiedzieć iż piana na wysokość palcy niedoświadczonego drwala który dopiero pierwszy raz odpalił piłę łańcuchową. Z tego co ledwo udało mi się zaobserwować to BYŁA dosyć biała i z ze sporych bąbli. Na pewno nie puszysta. Wstyd.
NAGAZOWANIE: znaczne ale takiego się spodziewałem. Mimo wszystko spore i buzujące bąble krótko po nalaniu ustępują drobnym i powoli frunącym ku powierzchni.
KOLOR: klarowna słoma.
SMAK: lekki, słodowy zarówno zapach jak i smak. Nieco słodkawe, goryczka niewielka. Ciężko mi wysilić się na jakiś mądrzejszy opis. Można powiedzieć smak dzieciństwa i smak ojczyzny czyli kraju paprykarza i klapek Kubota z białymi skarpetkami. Alkohol 5,5% czyli tyle co rodak lubi.
OPAKOWANIE: ładna i rozpoznawalna eta której opisywać nie muszę z napisem m.in. „Produced by // Grolsche Bierbrouwerij, Enschede, Holland”. Kapsel katalogowy nr 115.
Comment