Witam wszystkich!
Po wielomiesięcznych obserwacjach dyskusji na forum, a także studiowaniu literatury "piwnej", postanowiłem spróbowac swoich sił w browarnictwie amatorskim. Kierując się sugestiami, rozpocząłem od brewkitu coopersa European Lager. Do puszki dodałem glukozy, a cały proces dokonałem starannie, przy dużej ostrożności i wysterylizowaniu za pomocą piro wszelkiego sprzętu. Przy zlewaniu do butelek pojawiły się pierwsze problemy, nerwowe chwile i wątpliwości, co do końcowego efektu. Zapach i smak piwa przypominał mi nieco... szampana, i z analizy forum wynika, że być moze jest to efekt stosowania glukozy zamiast ekstraktu słodowego. Kolejne utrudnienie miałem przy kapslowaniu kapslownicą młotkową - jeśli butelka nie strzeliła, to nie zatykała się szczelnie, co powodowało moją szybką reakcję i przelanie piwa do butelek typu PET 0,5 po wodzie mineralnej z Lidla. Od tygodnia piwa leżakują w piwnicy, ale niepewność ich jakości ciągle chodzi mi po głowie.
Drugie podejście stanowił brewkit Pilsnera, który obecnie jest w trakcie fermentacji, a ja przygotowuję się na rozlewanie do butelek. Mając na uwadze złe doświadczenia, zakupiłem kapslownicę Gretę, która podczas prób spisuje się bez zarzutów.
Następnym piwem będzie brewkit Wheat Beer i kończę ten etap, niezależnie od efektów końcowych, przechodząc do prawdziwej przyjemności w postaci warzenia z zacieraniem. Obecnie jestem w trakcie kompletowania sprzętu, ale już zdecydowałem, że na pierwszy ogień pójdzie Pale Ale. Zależy mi na możliwie najmniejszym stopniu trudności, przy odpowiednim poznawaniu tajników piwowarstwa. Mile widziane wszelkie sugestię i uwagi. Pozdrawiam!
Po wielomiesięcznych obserwacjach dyskusji na forum, a także studiowaniu literatury "piwnej", postanowiłem spróbowac swoich sił w browarnictwie amatorskim. Kierując się sugestiami, rozpocząłem od brewkitu coopersa European Lager. Do puszki dodałem glukozy, a cały proces dokonałem starannie, przy dużej ostrożności i wysterylizowaniu za pomocą piro wszelkiego sprzętu. Przy zlewaniu do butelek pojawiły się pierwsze problemy, nerwowe chwile i wątpliwości, co do końcowego efektu. Zapach i smak piwa przypominał mi nieco... szampana, i z analizy forum wynika, że być moze jest to efekt stosowania glukozy zamiast ekstraktu słodowego. Kolejne utrudnienie miałem przy kapslowaniu kapslownicą młotkową - jeśli butelka nie strzeliła, to nie zatykała się szczelnie, co powodowało moją szybką reakcję i przelanie piwa do butelek typu PET 0,5 po wodzie mineralnej z Lidla. Od tygodnia piwa leżakują w piwnicy, ale niepewność ich jakości ciągle chodzi mi po głowie.
Drugie podejście stanowił brewkit Pilsnera, który obecnie jest w trakcie fermentacji, a ja przygotowuję się na rozlewanie do butelek. Mając na uwadze złe doświadczenia, zakupiłem kapslownicę Gretę, która podczas prób spisuje się bez zarzutów.
Następnym piwem będzie brewkit Wheat Beer i kończę ten etap, niezależnie od efektów końcowych, przechodząc do prawdziwej przyjemności w postaci warzenia z zacieraniem. Obecnie jestem w trakcie kompletowania sprzętu, ale już zdecydowałem, że na pierwszy ogień pójdzie Pale Ale. Zależy mi na możliwie najmniejszym stopniu trudności, przy odpowiednim poznawaniu tajników piwowarstwa. Mile widziane wszelkie sugestię i uwagi. Pozdrawiam!
Comment