Rzadko kursujący autobus podmiejski nr. 31, staje prawie pod bramą wjazdową małego browaru, ok. 10 km. od centrum Kiszyniowa, w miejscowości Budeszti ( bo tak się wymawia jego nazwę)
Dla tych co niekoniecznie muszą odwiedzać wnętrza, a tylko napić się przy kominie miejscowego piwa, wystarczy zaglądnąć do baru/sklepu firmowego, gdzie można uraczyć się świeżym piwem, albo kupić go w firmowych petkach.
Ja jednak zdecydowałem się na wizytę wewnątrz, przy której towarzyszyła mi bardzo miła, pani szef-laborantka że tak ją nazwę - Tamara Kuczer ( albo Kuger, niestety mam to napisane odręcznie na kartce i nie jestem w stanie na 100 % rozszyfrować)
Browarek mieści się w budynkach, które jak mniemam były już wybudowane za czasów słusznie minionych, a po jakiejś plajcie je zagospodarowano.
Produkcja piwa ruszyła w 2000 roku, za sprawą technologii, która była zamówiona i wykonana przez węgierską firmę Agrometal.
Nie różni się jakoś od innych tego typu, spotykanych już na każdym kroku w browarach powstałych ostatnimi latami.
Widać że produkcja z czasem rosła, bo w stosunku do pierwszych lat działalności, przybyło tanków, a dodatkowo robiony jest kwas chlebowy.
Obecnie słód sprowadza się ze słodowni Sessler w słowackiej Trnavie, a chmiel z Niemiec.
Trzeba zaznaczyć że może te dobre jakościowo surowce, albo umiejętności piwowara, powodują, że piwa z tego browarku naprawdę są udane jak na miejscowy rynek piwny.
Warzy się trzy rodzaje:
Blonda czyli jasny 11* lager.
Klasik, jasny 12*, lager
Bruna, ciemny 14* lager.
Na mnie największe wrażenie zrobiło to ciemne.
Może ciut za słodkie, ale z wyraźnym akcentem kawowo-palonym, bardzo pełne w smaku.
I zdradliwe.
Reszta dobra, może tylko więcej oczekiwałem po dwunastce.
Piwa są rozlewane do kegów i firmowych petek o poj. 1 l w wersji niepasteryzowanej.
Czytałem i słyszałem ze w Kiszyniowie jest bardzo rozpowszechnione, ale na własne oczy go tam nie stwierdziłem.
Widać słabo szukałem.
Podczas degustacji w laboratorium, gdzie w towarzystwie różnych fiolek i menzurek spożywałem piwo z panią Tamarą ( ta piła właśnie jak mówiła codzienną dawkę napoju z płynnych drożdży, jaki sobie robi od lat) od której dowiedziałem się kilku wiadomości okołopiwnych z którymi się podzielę.
Pani Tamara już z nie jednej menzurki drożdże piła, urodziła się w..Ustrzykach Dolnych.
Jeszcze będąc dzieckiem, cała rodzina wyemigrowała do Lwowa.
Tam też chodziła do szkoły średniej.
Tutaj niejako przyszła odpowiedź na moje pytanie, dlaczego w browarach dawnego sajuzu, przy warzeniu piwa prym wiodą praktycznie same kobiety.
Jak opowiadała, w klasie na 28 osób, było tylko 3 chłopaków.
Po szkole dostawało się gwarancje pracy na 3 lata, ale było uwarunkowane to tym, że miejsca pracy się nie wybierało, a zostało przydzielane. np. we Władywostoku, albo w Omsku...
Trzeba było jechać w świat i to niezbyt czasem bliski.
Jej trafił się Kiszyniów ( dzisiejszy browar Efes-Vitanta), tam poznała przyszłego męża i została.
Mężczyźni wykonywali w browarach tylko pracę remontowe, technologiczne, generalnie cięższe fizycznie, natomiast cała domena ''twórcza'' spoczywała na paniach.
To może rozjaśnia mi moją teorię spiskową, dlaczego w tej części świata tak mało chmieli się piwo...
Wyjaśniona została mi także inna kwestia, o której nie miałem pojęcia, a która potwierdziła się podczas wizyty w innych browarach.
Każdy obserwator tamtejszej piwnej sceny, zauważy że asortyment produkowanych piw w małych browarach praktycznie od początku ich istnienia się nie zmienia.
Można to wytłumaczyć niezbyt wymagającym klientem, dla którego nie ma to znaczenia, ale nie tak do końca.
Aby warzyć konkretny rodzaj piwa, trzeba na niego uzyskać całą masę zezwoleń od wielu czynników decyzyjnych.
Miejscowy Sanepid, Ministerstwo Rolnictwa, składy celne i jeszcze inni ważni ludzie i urzędy...
Jaka woda, jaki surowiec, opis technologii warzenia, leżakowania i wiele innych rozkminiań na czynniki pierwsze.
Każde poparte stosowną bumagą.
U nas narzekają na biurokracje.
Pani Tamara pokazała mi ichniejsze dokumenty na warzenie tych trzech rodzajów piwa.
To opasła teczka z dziesiątkami pieczątek.
To nie takie proste że jutro uwarzymy sobie nowe piwo, bo tak nam się zachciało.
Na moje pytanie, czy każda pieczątka wiąże się jakby to nazwać z bakszyszem dla decydenta, pani Tamara odpowiedziała że nawet nie, ale wszystko wymaga czasu i nerwów.
U nich nie ma nawet tego kto ma to zrobić i szef uprawia ''spychologie'' w gatunku. może to pani załatwi..
Bo to że uzyskało się pozwolenie, nie znaczy że na zawsze.
Co bardziej zaradni właściciele browarków w takiej sytuacji przygotowują takie dokumenty w wersji hurtowej.
Czyli np. 11 jasna, 12 jasna , 14 ciemna itp. rozpisywana jest cała technologia od razu na wszystkie i pozwolenia są na wszystkie z nich na jednym dokumencie.
Mogą wybierać i warzyć np. tylko jedno z nich,a jakby coś to inne w każdej chwili.
Natomiast ponowna droga do uzyskania pozwolenia na inne nowe, skutecznie zniechęca do działań.
Proszę zauważyć że w małych browarkach mołdawskich nie występują żadne piwa świąteczne czy okazyjne.
Praktycznie stały asortyment całe lata.
To tyle z wieści piwnych z Budeszti.
Miejscowe piwo polecam dla wielbicieli pełnych w smaku lagerów.
Browarek posiada swoją stronę internetową: www.kellers.md
Zostało też popełnionych kilka fotek:
Dla tych co niekoniecznie muszą odwiedzać wnętrza, a tylko napić się przy kominie miejscowego piwa, wystarczy zaglądnąć do baru/sklepu firmowego, gdzie można uraczyć się świeżym piwem, albo kupić go w firmowych petkach.
Ja jednak zdecydowałem się na wizytę wewnątrz, przy której towarzyszyła mi bardzo miła, pani szef-laborantka że tak ją nazwę - Tamara Kuczer ( albo Kuger, niestety mam to napisane odręcznie na kartce i nie jestem w stanie na 100 % rozszyfrować)
Browarek mieści się w budynkach, które jak mniemam były już wybudowane za czasów słusznie minionych, a po jakiejś plajcie je zagospodarowano.
Produkcja piwa ruszyła w 2000 roku, za sprawą technologii, która była zamówiona i wykonana przez węgierską firmę Agrometal.
Nie różni się jakoś od innych tego typu, spotykanych już na każdym kroku w browarach powstałych ostatnimi latami.
Widać że produkcja z czasem rosła, bo w stosunku do pierwszych lat działalności, przybyło tanków, a dodatkowo robiony jest kwas chlebowy.
Obecnie słód sprowadza się ze słodowni Sessler w słowackiej Trnavie, a chmiel z Niemiec.
Trzeba zaznaczyć że może te dobre jakościowo surowce, albo umiejętności piwowara, powodują, że piwa z tego browarku naprawdę są udane jak na miejscowy rynek piwny.
Warzy się trzy rodzaje:
Blonda czyli jasny 11* lager.
Klasik, jasny 12*, lager
Bruna, ciemny 14* lager.
Na mnie największe wrażenie zrobiło to ciemne.
Może ciut za słodkie, ale z wyraźnym akcentem kawowo-palonym, bardzo pełne w smaku.
I zdradliwe.
Reszta dobra, może tylko więcej oczekiwałem po dwunastce.
Piwa są rozlewane do kegów i firmowych petek o poj. 1 l w wersji niepasteryzowanej.
Czytałem i słyszałem ze w Kiszyniowie jest bardzo rozpowszechnione, ale na własne oczy go tam nie stwierdziłem.
Widać słabo szukałem.
Podczas degustacji w laboratorium, gdzie w towarzystwie różnych fiolek i menzurek spożywałem piwo z panią Tamarą ( ta piła właśnie jak mówiła codzienną dawkę napoju z płynnych drożdży, jaki sobie robi od lat) od której dowiedziałem się kilku wiadomości okołopiwnych z którymi się podzielę.
Pani Tamara już z nie jednej menzurki drożdże piła, urodziła się w..Ustrzykach Dolnych.
Jeszcze będąc dzieckiem, cała rodzina wyemigrowała do Lwowa.
Tam też chodziła do szkoły średniej.
Tutaj niejako przyszła odpowiedź na moje pytanie, dlaczego w browarach dawnego sajuzu, przy warzeniu piwa prym wiodą praktycznie same kobiety.
Jak opowiadała, w klasie na 28 osób, było tylko 3 chłopaków.
Po szkole dostawało się gwarancje pracy na 3 lata, ale było uwarunkowane to tym, że miejsca pracy się nie wybierało, a zostało przydzielane. np. we Władywostoku, albo w Omsku...
Trzeba było jechać w świat i to niezbyt czasem bliski.
Jej trafił się Kiszyniów ( dzisiejszy browar Efes-Vitanta), tam poznała przyszłego męża i została.
Mężczyźni wykonywali w browarach tylko pracę remontowe, technologiczne, generalnie cięższe fizycznie, natomiast cała domena ''twórcza'' spoczywała na paniach.
To może rozjaśnia mi moją teorię spiskową, dlaczego w tej części świata tak mało chmieli się piwo...
Wyjaśniona została mi także inna kwestia, o której nie miałem pojęcia, a która potwierdziła się podczas wizyty w innych browarach.
Każdy obserwator tamtejszej piwnej sceny, zauważy że asortyment produkowanych piw w małych browarach praktycznie od początku ich istnienia się nie zmienia.
Można to wytłumaczyć niezbyt wymagającym klientem, dla którego nie ma to znaczenia, ale nie tak do końca.
Aby warzyć konkretny rodzaj piwa, trzeba na niego uzyskać całą masę zezwoleń od wielu czynników decyzyjnych.
Miejscowy Sanepid, Ministerstwo Rolnictwa, składy celne i jeszcze inni ważni ludzie i urzędy...
Jaka woda, jaki surowiec, opis technologii warzenia, leżakowania i wiele innych rozkminiań na czynniki pierwsze.
Każde poparte stosowną bumagą.
U nas narzekają na biurokracje.
Pani Tamara pokazała mi ichniejsze dokumenty na warzenie tych trzech rodzajów piwa.
To opasła teczka z dziesiątkami pieczątek.
To nie takie proste że jutro uwarzymy sobie nowe piwo, bo tak nam się zachciało.
Na moje pytanie, czy każda pieczątka wiąże się jakby to nazwać z bakszyszem dla decydenta, pani Tamara odpowiedziała że nawet nie, ale wszystko wymaga czasu i nerwów.
U nich nie ma nawet tego kto ma to zrobić i szef uprawia ''spychologie'' w gatunku. może to pani załatwi..
Bo to że uzyskało się pozwolenie, nie znaczy że na zawsze.
Co bardziej zaradni właściciele browarków w takiej sytuacji przygotowują takie dokumenty w wersji hurtowej.
Czyli np. 11 jasna, 12 jasna , 14 ciemna itp. rozpisywana jest cała technologia od razu na wszystkie i pozwolenia są na wszystkie z nich na jednym dokumencie.
Mogą wybierać i warzyć np. tylko jedno z nich,a jakby coś to inne w każdej chwili.
Natomiast ponowna droga do uzyskania pozwolenia na inne nowe, skutecznie zniechęca do działań.
Proszę zauważyć że w małych browarkach mołdawskich nie występują żadne piwa świąteczne czy okazyjne.
Praktycznie stały asortyment całe lata.
To tyle z wieści piwnych z Budeszti.
Miejscowe piwo polecam dla wielbicieli pełnych w smaku lagerów.
Browarek posiada swoją stronę internetową: www.kellers.md
Zostało też popełnionych kilka fotek:
Comment