Kolor: Niby złoty ale taki anemiczny, urynowaty. Piwo idealnie klarowne. [3] Piana: Piwo było schłodzone, nalewałem dość energicznie więc na chwilę pojawiła się nawet ładna, dość gęsta. Ale tylko na chwilę bo nim zdążyłem zrobić fotkę to już zbijała się w grube bąble. Po minucie został już tylko kożuszek i był sobie jeszcze w ciągu dwóch łyków, później już tylko cienka obrączka przy ściankach. [3] Zapach: Ojej, zupa kalaforowo-kukurydziana z dodatkiem sztucznego miodu i mokrego kartonu. [1.5] Smak: Tu karton jest podstawą a leżał zapewne koło mokrej szmaty po zmywaniu podłogi. Do tego kukurydza prosto z puszki i jakiś multiwitaminowy mix pseudoowocowy z jakimś słodzikiem, na szczęście w niedużej dawce. Typowy bełt koncernowy (choć to przecież nie koncern tylko Krajan), niby lekkie, niby rześka nuta owocowa, nie za słodkie, ale razi sztucznością. [2] Wysycenie: Za wysokie, nadęło mi żołądek, sztuczne jak w wodzie sodowej, szczypie w język. [2] Opakowanie: Butelka bezzwrotna (niskie pseudo NRW) stosowana przez polskich kraftowców, kapsel metaliczny golas. Eta w sumie mogła by być - jest mewa łapiąca rybę, sopockie molo, podany rok jego wybudowania, ekstrakt i alkohol. ... No ale także "Sopocki Browar" czyli ściema na całego. Na kontrze powtórka parametrów, skład (woda, słód jęczmienny, chmiel) i adres firmy, która sobie zamówiła ten "browar". [3.5] Uwagi: Eh, człowiek łazi po Sopocie, zagląda do Carrefour express, oczy widzą nowe etykiety, głupi płaci cenę z kosmosu 5,99 i potem musi się męczyć... Nie polecam, kupiłem dla etykiet, była iskra nadziei, że może będzie choć trochę przyjemności w piciu, jednak widać, że Krajan już raczej nie kieruje się zasadami smaku a biznesu.
Comment