Kolor: Bagno, miedziany cos takiego [3.5] Piana: Ladny lejsing, trwala [4] Zapach: Olejek pomaranczowy i dlugo, dlugo nic [2.5] Smak: Pomarancze, sztuczne pomarancze i troszke goryczki [2.5] Wysycenie: Srednie [4] Opakowanie: Stylowa jak dla Doctorkow, pelny sklad [4] Uwagi: Ogladajac recenzje u Kopyra bylem podjarany tym piwem, jak go sprobowalem to szkoda mi bylo go wylac do kanalu, jakos zmeczone ale pomarancze przeszkadzaly i psuly caly efekt, ani nie czuc bylo Ella ani Galaxy. Tragedia
ps. trzeba wygrzebac zapiski starych recenzji, dlatego pisze z opoznieniem
Absolutnie nie zgadzam się z tą opinią. To nie płyn do mycia szyb a płyn do mycia naczyń. I to Ludwik! Była taka seria różnych aromatów, i między nimi pomarańczowy, w czasach kiedy odkryto, że płyn nie musi być tylko miętowy.
Kupiłem (piwo, nie Ludwik) na wyprzedaży/przecenie za 4,5 zł i uznaję to za uczciwą cenę za eksperyment i ciekawostkę. Na przykład ciekawostkę w zakresie możliwości upychania gęstwy do butelki. Osadu było tyle, że aż zmierzyłem i wyszło 2,4 cm na dnie plus setki farfocli unoszących się w piwie mimo dwudniowego stania w lodówce i spokoju.
Kolor: Ciemnobrązowe, w snifterze czarne. W piwie jest bardzo dużo dość zbitego osadu drożdżowego, który unosząc się w piwie nie daje zbyt apetycznego efektu. [3.5] Piana: Piana niska, ale gęsta, drobna i całkiem trwała. Ładnie zdobi szkło. [4] Zapach: W zapachu coś w stylu jakiegoś ciasta korzennego. [4] Smak: Na początku jakiś dziwny, chemiczny posmak przywodzący mi na myśl farbę do włosów. Po chwili przekształca w nieprzyjemny, ostry smak goździków. W tle próbuje się przebić słodki aromat pomarańczy, przypominający sztuczne syropy do rozcieńczania z wodą. Piwo jest raczej wodniste, szczególnie biorąc pod uwagę deklarowane na etykiecie parametry. Goryczka długa, łodygowa, chemiczna, zalegająca na języku. Wraz z ogrzaniem słodycz pomarańczy wraz z czekoladą zaczynają wychodzić coraz bardziej na wierzch, kontrując nieprzyjemną gorycz. Piwo staje się wtedy łatwiejsze w odbiorze. Piwo sprawia wrażenie szorstkiego. [3] Wysycenie: Średnie, ok. [4] Opakowanie: Etykieta trochę pomarszczona, ale podoba mi się, tak jak ogólnie odpowiada mi styl projektów Doctora Brew. Na etykiecie podano wszystkie potrzebne informacje. [5] Uwagi: Data przydatności do spożycia do: 07.03.2016 r.
Piwo pije przeterminowane o ponad tydzień (kupione za 1 zł ) więc Artomat sobie odpuszczę.
Po powyższych komentarzach spodziewałem się najgorszego, ale mi to piwo nawet smakuje. Sporo nut pomarańczowych, są goździki, czekolada. Jest też odchmielna tropikalność. Alko nieźle ukryte. Finisz goryczkowy, dość długi. Wspomnianej chemii nie odczułem, może wywietrzała i warto było wypić po terminie
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika chechaouen
Piwo pije przeterminowane o ponad tydzień (kupione za 1 zł ) więc Artomat sobie odpuszczę.
Po powyższych komentarzach spodziewałem się najgorszego, ale mi to piwo nawet smakuje. Sporo nut pomarańczowych, są goździki, czekolada. Jest też odchmielna tropikalność. Alko nieźle ukryte. Finisz goryczkowy, dość długi. Wspomnianej chemii nie odczułem, może wywietrzała i warto było wypić po terminie
Potwierdzam, też je piłem niedawno (było już po terminie) i było w porządku. Skopiuję tu swoje wrażenia opisane na instagramie:
W zapachu dodane curacao i pomarańcza, taka oranżadkowa. Wyraźna, dość długa goryczka, która przykrywa niewielką słodycz. W smaku przyprawy mało wyczuwalne ale jak ktoś nie lubi typowo świątecznych piw to jak znalazł. Ogólnie sprawiło dobre wrażenie, wypite z przyjemnością.
Comment