16% ekstr., alk. 7,8 alk. IBU 100
Po długich negocjacjach i oczekiwaniach Nomád dotarł do Wrocławia w szerszym składzie i co najważniejsze ze swym najnowszym piwem czyli Pelikánem. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nie jest to produkt wielce oryginalny. Przecież reprezentantów stylu India Pale Ale w tym i poprzednim sezonie przewinęło się już trochę.
Pelikan ociera się „imperialny” nurt IPA, czyli mamy do czynienia z wysokoekstraktowym piwem (16%), któremu nie brakuje woltażu (7,8% alk.). W tym wypadku to jednak nie te liczby mają robić wrażenie. Jest coś, co dla górnofermentacyjnych ortodoksów, których darzę pobłażliwą sympatią ; ) jest znacznie ważniejsze. To tajemne IBU czyli International Bittering Units. W tym wypadku padł o ile wiem rekord Czech czyli 100 jednostek. Nasz kultowy już Shark z Widawy autorstwa duetu osiągnął 98 IBU, więc wynik podobny. Biorąc pod uwagę niższy ekstrakt naszego rekinka, wrażenie goryczy w treściwszym Pelikanie raczej nie powinno być wyższe. Niemniej jednak koledzy czescy ostrzegali
Dodać należy, że piwo to uwarzono tym razem nie w minibrowarze Antoš, ale w Pradze (Břevnovský klášterní pivovar sv. Vojtěcha) we współpracy z piwowarem Darronem Welchem z browaru Pelican w amerykańskim Oregonie.
Jeśli chodzi o skład to można mówić o produkcji czesko-amerykańskiej.
Z czeskich chmieli wykorzystano Agnusa (najbardziej goryczkowy chmiel naszych południowych sąsiadów) oraz Kazbeka. Amerykańskie chmiele to Chinook i Cascade. Słody to pilzneński i karmelowy.
Do rzeczy:
Aromat – czysty, chmielowy w kierunku żywiczności, trochę ziołowości, potem lekka nuta słodowa nadająca tony owoców cytrusowych
Barwa – złoto-herbaciana, lekka mętność (piwo oczywiście bez pasteryzacji i filtracji)
Piana – umiarkowanie wysoka, gęsta, trwała, trochę zostaje na szkle
Wysycenie – nie jest wysokie, ale moim zdaniem tu jest odpowiednie
Smak – jest oczywiście mocna goryczka, ale żyję i językiem poruszam Tak jak się spodziewałem po ekstrakcie nie mamy tu do czynienia z tępą goryczką. Owszem ona dominuje na początku i na końcu, ale jednak ekstrakt i słodowa podbudowa wygładza piwo nadając mu bardzo dobrej pijalności. Smakowo nie jest rozbudowane. Goryczka przynosi na myśl grejpfruty, z tyłu wspomniana właśnie słodowość wygładza wyczuwalną pestkowość. Nie ma tej drażniącej piołunowej, taninowej goryczki, która natomiast dłuuuugo i przyjemnie zalega na podniebieniu i języku i nie jest aż tak bardzo mocno ściągająca. Alkohol nie jest smakowo wyczuwalny, w innej formie natomiast jest – wprowadza delikatną błogość, ale w końcu możemy to brać na karb tego 100 IBU Ponadto lekko rozgrzewa.
Treściwość – nie jest ciężkie, natomiast zdecydowanie pełne.
Czytając pierwsze reakcje na czeskich blogach (do czasu degustacji piwa nic nie zauważyłem na ratebeer) to spodziewałem się mocnego goryczkowego ciosu, tak jakby IBU miało oznaczać przynajmniej International Boxing Union Owszem goryczka jest zdecydowana, ale słodowa podstawa tę siłę ciosu tłumi. I bardzo dobrze, bo piwo mimo wręcz ekstremalnej goryczkowości jest gładkie i pijalne. Moim zdaniem (tak jak się spodziewałem) grasujący w Widawie Shark wydawał się bardziej ekstremalny i w związku z tym kultowy : )) piwo wydawało mi się bardzo dobrze zbalansowane (goryczka/treść), co bardzo dobrze wpływa na jego pijalność.
W każdym razie dla wyznawców ejli pozycja obowiązkowa.
Tak jak wspominałem karawana Nomádów w tym Pelikanów dotarła do Wrocławia, spotkać się z nią będziecie mogli w Drink-Hali (butelka) i w ZUP-ie (beczka). Z tego co wiem potem Nomád zmierzać będzie do Łodzi
Po długich negocjacjach i oczekiwaniach Nomád dotarł do Wrocławia w szerszym składzie i co najważniejsze ze swym najnowszym piwem czyli Pelikánem. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nie jest to produkt wielce oryginalny. Przecież reprezentantów stylu India Pale Ale w tym i poprzednim sezonie przewinęło się już trochę.
Pelikan ociera się „imperialny” nurt IPA, czyli mamy do czynienia z wysokoekstraktowym piwem (16%), któremu nie brakuje woltażu (7,8% alk.). W tym wypadku to jednak nie te liczby mają robić wrażenie. Jest coś, co dla górnofermentacyjnych ortodoksów, których darzę pobłażliwą sympatią ; ) jest znacznie ważniejsze. To tajemne IBU czyli International Bittering Units. W tym wypadku padł o ile wiem rekord Czech czyli 100 jednostek. Nasz kultowy już Shark z Widawy autorstwa duetu osiągnął 98 IBU, więc wynik podobny. Biorąc pod uwagę niższy ekstrakt naszego rekinka, wrażenie goryczy w treściwszym Pelikanie raczej nie powinno być wyższe. Niemniej jednak koledzy czescy ostrzegali
Dodać należy, że piwo to uwarzono tym razem nie w minibrowarze Antoš, ale w Pradze (Břevnovský klášterní pivovar sv. Vojtěcha) we współpracy z piwowarem Darronem Welchem z browaru Pelican w amerykańskim Oregonie.
Jeśli chodzi o skład to można mówić o produkcji czesko-amerykańskiej.
Z czeskich chmieli wykorzystano Agnusa (najbardziej goryczkowy chmiel naszych południowych sąsiadów) oraz Kazbeka. Amerykańskie chmiele to Chinook i Cascade. Słody to pilzneński i karmelowy.
Do rzeczy:
Aromat – czysty, chmielowy w kierunku żywiczności, trochę ziołowości, potem lekka nuta słodowa nadająca tony owoców cytrusowych
Barwa – złoto-herbaciana, lekka mętność (piwo oczywiście bez pasteryzacji i filtracji)
Piana – umiarkowanie wysoka, gęsta, trwała, trochę zostaje na szkle
Wysycenie – nie jest wysokie, ale moim zdaniem tu jest odpowiednie
Smak – jest oczywiście mocna goryczka, ale żyję i językiem poruszam Tak jak się spodziewałem po ekstrakcie nie mamy tu do czynienia z tępą goryczką. Owszem ona dominuje na początku i na końcu, ale jednak ekstrakt i słodowa podbudowa wygładza piwo nadając mu bardzo dobrej pijalności. Smakowo nie jest rozbudowane. Goryczka przynosi na myśl grejpfruty, z tyłu wspomniana właśnie słodowość wygładza wyczuwalną pestkowość. Nie ma tej drażniącej piołunowej, taninowej goryczki, która natomiast dłuuuugo i przyjemnie zalega na podniebieniu i języku i nie jest aż tak bardzo mocno ściągająca. Alkohol nie jest smakowo wyczuwalny, w innej formie natomiast jest – wprowadza delikatną błogość, ale w końcu możemy to brać na karb tego 100 IBU Ponadto lekko rozgrzewa.
Treściwość – nie jest ciężkie, natomiast zdecydowanie pełne.
Czytając pierwsze reakcje na czeskich blogach (do czasu degustacji piwa nic nie zauważyłem na ratebeer) to spodziewałem się mocnego goryczkowego ciosu, tak jakby IBU miało oznaczać przynajmniej International Boxing Union Owszem goryczka jest zdecydowana, ale słodowa podstawa tę siłę ciosu tłumi. I bardzo dobrze, bo piwo mimo wręcz ekstremalnej goryczkowości jest gładkie i pijalne. Moim zdaniem (tak jak się spodziewałem) grasujący w Widawie Shark wydawał się bardziej ekstremalny i w związku z tym kultowy : )) piwo wydawało mi się bardzo dobrze zbalansowane (goryczka/treść), co bardzo dobrze wpływa na jego pijalność.
W każdym razie dla wyznawców ejli pozycja obowiązkowa.
Tak jak wspominałem karawana Nomádów w tym Pelikanów dotarła do Wrocławia, spotkać się z nią będziecie mogli w Drink-Hali (butelka) i w ZUP-ie (beczka). Z tego co wiem potem Nomád zmierzać będzie do Łodzi
Comment