American India Pale Ale uwarzone w morawskim browarze Vyškov przez kontraktowy browar Spirifer z Milanówka pod Warszawą. Nazwa piwa to ukłon w stronę fanów kolarstwa, albowiem Col de Tourmalet to jedna z najsłynniejszych przełęczy w Pirenejach, która wyjątkowo regularnie gości uczestników Tour de France, zapewniając zawsze solidne emocje z racji swego położenia na wysokości 2115 m.n.p.m.
Piwo ma 6% alkoholu, 15% ekstraktu początkowego oraz 58 IBU. Do produkcji wykorzystano 6 amerykańskich chmieli - Tomahawk, Cascade, Centennial, Amarillo, Citra i Simcoe, a także słody jęczmienne i pszeniczny. Pasteryzowane i niefiltrowane.
Bursztynowo-brązowa barwa. Pod światło mętnie połyskuje nutami pomarańczowo-miedzianymi.
Przeciętna, żółto-beżowa drobna piana o drobnej teksturze i wyjątkowej trwałości. Praktycznie od nalania utrzymuje się kilkumilimetrowym kożuszkiem niemalże do końca konsumpcji. Mocno okleja ścianki szkła.
Aromat bardzo dobrze zbalansowany. Poza mocnymi chmielowymi odcieniami kwiatowymi, żywicznymi, cytrusowymi i słodkimi owocowymi wyraźna słodowa, ziarnista podstawa. Mamy gdzieś w tle także lekką trawiastość.
Wytrawny i wyrazisty smak chmielowej goryczki o grejfrutowym charakterze, mocnej, ale niegryzącej. Miks owoców cytrusowych, mango, sosnowych igieł, żywicy i trochę słodyczy po stronie odchmielowej. Zaskakuje pozytywnie wysoki udział chlebowych, miękkich odcieni słodowych balansujących profil. W posmakach długo wygasająca goryczka w nieco trawiastych klimatach.
Nagazowanie przeciętne, może o pół nuty za niskie. Średnia treściwość.
Etykieta, jak wspomniałem, kolekcjonerska, z niezbyt częstym motywem kolarskim. Rower i tło w barwach słynnej koszulki najlepszego górala Tour de France - białej w czerwone grochy. Podane najważniejsze parametry. Dodatkowo kontra z pełnym składem piwa. No i, co niezbyt częste w przypadków browarów kontraktowych, firmowy kapsel.
Bardzo dobre piwo. Świetnie zbalansowane, nieagresywne, oparte o solidną, słodową nogę. Jak dla mnie zasługuje na 9 w skali 1-10.
Piwo ma 6% alkoholu, 15% ekstraktu początkowego oraz 58 IBU. Do produkcji wykorzystano 6 amerykańskich chmieli - Tomahawk, Cascade, Centennial, Amarillo, Citra i Simcoe, a także słody jęczmienne i pszeniczny. Pasteryzowane i niefiltrowane.
Bursztynowo-brązowa barwa. Pod światło mętnie połyskuje nutami pomarańczowo-miedzianymi.
Przeciętna, żółto-beżowa drobna piana o drobnej teksturze i wyjątkowej trwałości. Praktycznie od nalania utrzymuje się kilkumilimetrowym kożuszkiem niemalże do końca konsumpcji. Mocno okleja ścianki szkła.
Aromat bardzo dobrze zbalansowany. Poza mocnymi chmielowymi odcieniami kwiatowymi, żywicznymi, cytrusowymi i słodkimi owocowymi wyraźna słodowa, ziarnista podstawa. Mamy gdzieś w tle także lekką trawiastość.
Wytrawny i wyrazisty smak chmielowej goryczki o grejfrutowym charakterze, mocnej, ale niegryzącej. Miks owoców cytrusowych, mango, sosnowych igieł, żywicy i trochę słodyczy po stronie odchmielowej. Zaskakuje pozytywnie wysoki udział chlebowych, miękkich odcieni słodowych balansujących profil. W posmakach długo wygasająca goryczka w nieco trawiastych klimatach.
Nagazowanie przeciętne, może o pół nuty za niskie. Średnia treściwość.
Etykieta, jak wspomniałem, kolekcjonerska, z niezbyt częstym motywem kolarskim. Rower i tło w barwach słynnej koszulki najlepszego górala Tour de France - białej w czerwone grochy. Podane najważniejsze parametry. Dodatkowo kontra z pełnym składem piwa. No i, co niezbyt częste w przypadków browarów kontraktowych, firmowy kapsel.
Bardzo dobre piwo. Świetnie zbalansowane, nieagresywne, oparte o solidną, słodową nogę. Jak dla mnie zasługuje na 9 w skali 1-10.
Comment