No właśnie o to chodzi, że obecność w Leclercach nie dowodzi żadnego trendu.
"Normalne" hipermarkety są własnością jednej firmy, są centralnie zarządzane, utrzymują jeden standard, wydają jedną gazetkę, zaopatrzenie dostarczane jest bezpośrednio od dostawców lub z firmowego centrum dystrybucji. Asortyment we wszystkich palcówkach jest w 90%, różni się właściwe tylko towarami regionalnymi - przeważnie nabiałem.
Leclerc to franczyza, w której panuje niezła partyzantka. Sieć do niedawna nie miała nawet swojej strony internetowej...
Sklepy mają bardzo dużą swobodę w asortymencie, działaniach marketingowych, standardzie wyposażenia itp. Oba sklepy w Lublinie bardzo się różnią, gdyby nie logo trudno by było powiedzieć, że to ta sama sieć. Gazetka, która trafia do mojej skrzynki dotyczy tylko sklepów lubelskich a czasem tylko jednego z nich!
W przeciwieństwie do innych marketów, poszczególne sklepy mają raczej własnych kupców odpowiedzialnych za zamawianie towaru. Te Pinty to właśnie chyba indywidualna inicjatywa poszczególnych marketów, podejrzewam, że piwo jest zamawiane u pośredników - w regionalnych hurtowniach (nie do pomyślenia w takim na przykład Tesco).
Nie spodziewałbym się żeby panowie z Pinty specjalnie chętnie chcieli "oficjalnie" znaleźć się w marketach. Na dzień dzisiejszy chyba nie ma problemu ze sprzedażą na pniu wszystkiego co się nawarzy. Natomiast współpraca z "hiperami" to drakońskie warunki, na które producenci, którzy nie muszą a się raczej nie godzą.
"Normalne" hipermarkety są własnością jednej firmy, są centralnie zarządzane, utrzymują jeden standard, wydają jedną gazetkę, zaopatrzenie dostarczane jest bezpośrednio od dostawców lub z firmowego centrum dystrybucji. Asortyment we wszystkich palcówkach jest w 90%, różni się właściwe tylko towarami regionalnymi - przeważnie nabiałem.
Leclerc to franczyza, w której panuje niezła partyzantka. Sieć do niedawna nie miała nawet swojej strony internetowej...
Sklepy mają bardzo dużą swobodę w asortymencie, działaniach marketingowych, standardzie wyposażenia itp. Oba sklepy w Lublinie bardzo się różnią, gdyby nie logo trudno by było powiedzieć, że to ta sama sieć. Gazetka, która trafia do mojej skrzynki dotyczy tylko sklepów lubelskich a czasem tylko jednego z nich!
W przeciwieństwie do innych marketów, poszczególne sklepy mają raczej własnych kupców odpowiedzialnych za zamawianie towaru. Te Pinty to właśnie chyba indywidualna inicjatywa poszczególnych marketów, podejrzewam, że piwo jest zamawiane u pośredników - w regionalnych hurtowniach (nie do pomyślenia w takim na przykład Tesco).
Nie spodziewałbym się żeby panowie z Pinty specjalnie chętnie chcieli "oficjalnie" znaleźć się w marketach. Na dzień dzisiejszy chyba nie ma problemu ze sprzedażą na pniu wszystkiego co się nawarzy. Natomiast współpraca z "hiperami" to drakońskie warunki, na które producenci, którzy nie muszą a się raczej nie godzą.
Comment