ale marnym na dzisiaj piwie (beczkowym).
Tak mnie czasem nachodzą myśli, że drastycznie rozchodzą się moje miejsca do których chodzę , z tymi do któych chciałbym chodzić bo mają więcej piwnej atmosfery i bardziej przypominają piwiarnie/bary piwne od tych pierwszych.
Chodzę do PDSL, do Butelek, do Spiskowców, do Gorączki i Złotego Ryżu na Piwo.
Z tych miejsc jedynie Gorączka ma taką atmosferę i wystrój jakie lubię.
Do takich miejsc należą z kolei InDecks, Nora, Pod Rurą, Żagiel, Bar Piwny przy Dworcu Gdańskim, Pod Baryłką, Molly Malones, Sliwowica Grill, itp.
Dlaczego w tych drugich nie mogą lac czegoś dobrego, a z kolei dlaczego te w których leją dobre piwo są tak mało "piwne" (ciemno, stoły drewniane, cała atmosfera, towarzystwo...i coś co trudno wyjaśnić - klimacik piwny).
Macie tak samo? A może nie patrzycie na wystrój i atmosferę i odpowiadają Wam lokale w dzisiejszym nowoczesnym klimacie (bibelociki, małe stoliki, i/lub kanapy, jasne światło itp....) i interesuje Was tylko piwo jako takie?
A może w Waszych miastach jest inaczej?
O wszystkim tym myślałem spacerując nocą po Warszawie - wracając wczoraj w nocy z koncertu Tzn Xenna w InDeckie, klubie przy UW (piwnice, knajpiana atmosfera ale niestety tylko Tyskie) i złapałem się na tym, że coraz mniej mam ochotę na chodzenie na dobre piwo do miejsc w których nie chce mi się przebywać dłużej niż 15 minut. Z drugiej strony takiego Tyskiego naprawde nie da wypić więcej niż jedno i i tak trzeba się przerzucać na wódkę.
Ale jednak moim zdaniem w końcu przeważy chodzenie do starych dobrych miejsc w których czułem/czuję się dobrze, a unikać miejsc z dobrym piwem ale w których się po prostu źle czuję.
Tak mnie czasem nachodzą myśli, że drastycznie rozchodzą się moje miejsca do których chodzę , z tymi do któych chciałbym chodzić bo mają więcej piwnej atmosfery i bardziej przypominają piwiarnie/bary piwne od tych pierwszych.
Chodzę do PDSL, do Butelek, do Spiskowców, do Gorączki i Złotego Ryżu na Piwo.
Z tych miejsc jedynie Gorączka ma taką atmosferę i wystrój jakie lubię.
Do takich miejsc należą z kolei InDecks, Nora, Pod Rurą, Żagiel, Bar Piwny przy Dworcu Gdańskim, Pod Baryłką, Molly Malones, Sliwowica Grill, itp.
Dlaczego w tych drugich nie mogą lac czegoś dobrego, a z kolei dlaczego te w których leją dobre piwo są tak mało "piwne" (ciemno, stoły drewniane, cała atmosfera, towarzystwo...i coś co trudno wyjaśnić - klimacik piwny).
Macie tak samo? A może nie patrzycie na wystrój i atmosferę i odpowiadają Wam lokale w dzisiejszym nowoczesnym klimacie (bibelociki, małe stoliki, i/lub kanapy, jasne światło itp....) i interesuje Was tylko piwo jako takie?
A może w Waszych miastach jest inaczej?
O wszystkim tym myślałem spacerując nocą po Warszawie - wracając wczoraj w nocy z koncertu Tzn Xenna w InDeckie, klubie przy UW (piwnice, knajpiana atmosfera ale niestety tylko Tyskie) i złapałem się na tym, że coraz mniej mam ochotę na chodzenie na dobre piwo do miejsc w których nie chce mi się przebywać dłużej niż 15 minut. Z drugiej strony takiego Tyskiego naprawde nie da wypić więcej niż jedno i i tak trzeba się przerzucać na wódkę.
Ale jednak moim zdaniem w końcu przeważy chodzenie do starych dobrych miejsc w których czułem/czuję się dobrze, a unikać miejsc z dobrym piwem ale w których się po prostu źle czuję.
Comment